Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komar tygrysi pojawił się w Katowicach? Naukowcy zaprzeczają i pokazują dowody

NAU
Komar tygrysi. Na dalszych zdjęciach komar sfotografowany przez dr. Antoniego Winiarskiego
Komar tygrysi. Na dalszych zdjęciach komar sfotografowany przez dr. Antoniego Winiarskiego Pixabay
Informacja o pojawieniu się komara tygrysiego w Katowicach wywołała lawinę komentarzy w internecie. Zdjęcie owada nadesłane nam przez dr. Antoniego Winiarskiego, emerytowanego pracownika Uniwersytetu Śląskiego, choć bardzo dobrej jakości, nie wszystkich przekonuje o tym, że ten gatunek komara rzeczywiście pojawił się w Polsce. Wątpliwości zgłasza m.in. dr Andrzej Woźnica z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

O tym, że owad podobny do komara tygrysiego pojawił się w Polsce informowaliśmy wczoraj, 26 czerwca. Ten owad zwany również komarem azjatyckim, został zauważony pod koniec maja przy ul. Grodowej. Dostrzegł go naukowiec, dr Antoni Winiarski, emerytowany pracownik Uniwersytetu Śląskiego.

PISALIŚMY:
Komar tygrysi przyleciał do Katowic. Naukowiec zrobił mu zdjęcie

- 28 maja 2019 r. sfotografowałem komara tygrysiego w Katowicach przy ul. Grodowej koło garaży i jest to pierwsze udokumentowane stwierdzone obecności tego owada w Polsce. Komary tygrysie witały mnie, gdy podjeżdżałem samochodem pod garaż. Zwabiało je ciepło silnika samochodu. Zdjęcie wykonałem aparatem fotograficznym Nikon Coolpix P510 – tłumaczy dr Winiarski.

Dr Winiarski zwraca uwagę na to, że komary tygrysie pojawiły się jakiś czas temu w Europie. Były widziane m.in. w Czechach i na Słowacji.

Zobaczcie zdjęcia:

- Duży międzykontynentalny ruch ludności i towarów sprzyja emigracji owadów poza tradycyjny teren ich występowania. Jednym z nich jest inwazyjny komar tygrysi (Aedes albopictus), który rozprzestrzeniając się wzdłuż szlaków komunikacyjnych przywędrował z południowo-wschodniej Azji do Europy, a pod koniec maja pojawił się w Katowicach – mówi dr Winiarski. - Do nas komar mógł dotrzeć przez tzw. Bramę Morawską. Jego larwy mogły zagnieździć się w przewożonych towarach – dodaje Winiarski.

Komar tygrysi w Katowicach? Naukowcy mają wątpliwości

Nie wszystkich jednak przekonują rewelacje emerytowanego pracownika Uniwersytetu Śląskiego. Po publikacji na naszym portalu informacji na temat pojawienia się komara tygrysiego w Katowicach, skontaktował się z nami dr Andrzej Woźnica, dipterolog z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, który podważa ustalenia dra Winiarskiego.

- Uprzejmie informuję że pomimo dobrej jakości zdjęcia, nie mając pod binokularem okazu dowodowego, jako dipterolog i entomolog nie jestem wstanie potwierdzić, że ten komar to _Aedes alpopictus_ albo _Aedes aegypti_ (czyli tzw. komar zaliczany do tygrysich). Z dużym prawdopodobieństwem zdjęcie przedstawia gatunek komara, który występuje u nas od lat i nie jest zaliczany nawet do gatunku spokrewnionego z w/w, bo jest klasyfikowany w innym zupełnie rodzaju – pisze w liście do redakcji DZ dr Andrzej Woźnica.

Z kolei dr Antoni Winiarski jest przekonany, że się nie myli i rzeczywiście sfotografował w Katowicach komara tygrysiego. Naukowiec przekonuje, że ten gatunek, choć jest podobny do komara afrykańskiego, ma pewne cechy charakterystyczne.

- Jednoznacznie można stwierdzić, że jest to właśnie ten gatunek komara. Charakterystyczne dla niego są jasne paski na odwłoku, a także białe paski na odnóżach – wyjaśnia dr Antoni Winiarski.

Zupełnie innego zdania jest dr Andrzej Woźnica.

- To co jest na zdjęciu, to nie jest komar tzw. tygrysi - przekonuje naukowiec. - Identyfikacja zwierzęcia (okazu) to proces niejednokrotnie czasochłonny i wymaga "obycia" z kluczem i okazami. Jako specjalista stwierdziłem fakt, że to tzw. komar tygrysi nie jest. Nie chcę tez podawać cech wyróżniających te komary tzw. tygrysie, bo tych jest ich co najmniej kilka - argumentuje dr Woźnica z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Gdyby to był komar tygrysi, Polska nie byłaby tym samym krajem

Skontaktowaliśmy się również z dr Katarzyną Rydzanicz, entomologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, która nie ma żadnych wątpliwości, że sfotografowany przez dra Winiarskiego owad nie jest komarem tygrysim.

- Żeby potwierdzić taką informację, potrzebny jest szereg specjalistycznych badań i opinii ekspertów. Jednak już pierwszy rzut oka na zamieszczoną fotografię daję mi pewność, że widniejący na niej osobnik nie jest żadnym z inwazyjnych gatunków komarów - przekonuje dr Rydzanicz.

Dodaje, że sama wielokrotnie dostaje zgłoszenia, że komar tygrysi gdzieś się pojawił. Wszystkie te doniesienia sprawdza i weryfikuje.

- W Polsce mamy 49 gatunków komarów. Większość z nich jest łudząco podobna do tzw. komara tygrysiego. Proszę mi jednak uwierzyć, że jak do tej pory nie potwierdziliśmy pojawienia się tego gatunku w Polsce, nie mówiąc już o jego stabilnym występowaniu - tłumaczy dr Katarzyna Rydzanicz.

Zdaniem entomolog, która od wielu lat zajmuje się badaniem różnych gatunków komarów, pojawienie się komara tygrysiego w Polsce byłoby informacją przełomową dla badań nad gatunkami komarów w Polsce. To zmieniłoby ten kraj - przekonuje entomolog

- Gdyby to była prawda, to już byłabym w Katowicach i szukała miejsca wylęgu komara tygrysiego - przekonuje dr Rydzanicz.
Dodaje, że pojawienie się tego gatunku w naszej strefie klimatycznej w maju jest po prostu niemożliwe.

- Dr Winiarski sfotografował owada przy garażach w sąsiedztwie działki rekreacyjnej, co też jest dowodem na to, że nie jest to komar tygrysi. Ten inwazyjny gatunek szukałby sobie miejsca raczej w mniej dostępnych miejscach jak piwnica czy burzowa studzienka kanalizacyjna - argumentuje dr Katarzyna Rydzanicz.

Entomolog jednocześnie nie wyklucza, że komar tygrysi może wkrótce się w Polsce pojawić, wszak na południu Europy potwierdzono już stabilne występowanie tego gatunku. Podkreśla też, że od pojawienia się do stabilnego występowania jest jeszcze długa droga i na razie nie musimy obawiać się w Polsce komarów tygrysich.

Z wykształcenia fizyk, z zamiłowania biolog

Kim jest dr Antoni Winiarski, który zrobił zdjęcie owada podobnego do komara tygrysiego? To emerytowany pracownik Uniwersytetu Śląskiego, specjalizuje się w fizyce ciała stałego, ale nie ukrywa, że od lat interesuje się mikrobiologią, monitorowaniem środowiska i naukami o ziemi.

- Wiele razy wspólnie z biologami zajmowałem się m.in. badaniem kleszczy, dlatego gdzieś to moje zainteresowanie owadami zawsze było duże – przekonuje dr Winiarski. - Kilka lat temu byłem w Republice Południowej Afryki, a także w Zambii i Suazi. Choć tam akurat komary tygrysie nie występują, to wiele czytałem o owadach w kontekście chorób które przenoszą – dodaje dr Antoni Winiarski.

Nie przegapcie

Komar tygrysi przenosi groźne choroby

Komary tygrysie przenoszą wiele chorób tropikalnych, takich jak denga, czikungunia, gorączka Zachodniego Nilu czy żółta febra. Denga objawia się charakterystyczną wysypką przypominającą tę spotykaną w przypadku odry. W rzadkich przypadkach może się zaostrzyć w stronę gorączki krwotocznej. Chikungunya (wymowa: „czikungunja”) również zaczyna się objawami grypopodobnymi. Gorączka ustępuje po kilku tygodniach, ale w „spadku” zostają bóle i zapalenia stawów, mogące się ciągnąć miesiącami. W 2007 r. choroba po raz pierwszy została stwierdzona w Europie, w okolicy Rimini we włoskim regionie Emilia-Romania.

Dorosłe osobniki są większe niż znane nam komary brzęczące (Culex pipiens) i mają dłuższe kłujki (ssawki). Ich ciało osiąga długość 10 mm, o 4 mm więcej niż komarów brzęczących. Ten gatunek komara żyje od 2 do 4 tygodni.

Zobaczcie koniecznie

Porywacze ze Śląska złapani po 17 latach

Marsz Równości w Częstochowie zablokowany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Komar tygrysi pojawił się w Katowicach? Naukowcy zaprzeczają i pokazują dowody - Dziennik Zachodni