Komedia kryminalna "Teściowe muszą zniknąć", czyli skarb, morderstwo, porwanie, a w tle urocze teściowe RECENZJA

W warszawskim bloku przy ul. Emilii Plater mieszka młode małżeństwo - Amelia i Janusz. Gdyby spojrzeć na ich pochodzenie, to można by powiedzieć, że są z dwóch różnych światów. Mama Amelii, czyli Maja - teściowa nr 1 to prawdopodobnie najstarsza polska hipsterka.

Uczestniczy w Marszach Równości i żyje w konkubinacie. Z kolei mama Janusza - Kazimiera, to niezwykle pobożna teściowa nr 2, która wspiera Radio Święta Jadwiga. Z oczywistych względów panie się nie znoszą, a podczas każdego ich spotkania ze sobą aż iskrzy od emocji.

W miarę bezbarwne życie Amelii i Janusza przerywa pojawienie się kuzyna z tajemniczym listem od wujka Karola. Tak się składa, że wujek przed śmiercią napisał list, w którym informuje, że w piwnicach bloku zamieszkanego przez młode małżeństwo znajduje się skarb. Jego znalezienie będzie wymagało od Amelii i Janusza m.in. próby włamania się do pustego mieszkania.

A później już akcja przyspieszy - Janusz zostanie oskarżony o zamordowanie starszej sąsiadki, Amelia porwana, a dwie teściowe będą musiały stawić czoła bandziorom, by udowodnić niewinność swoich dzieci.

Aby rozwiązać zagadkę i odnaleźć skarb Maja i Kazimiera jednoczą siły. Razem wybierają się na Jasną Górę, bo tam prowadzą tropy kryminalnej historii. Okazuje się, że potrafią ze sobą współpracować, choć ktoś mógłby pomyśleć, że prędzej same się przy tym pozabijają.

"Teściowe muszą zniknąć" to lekka i zabawna opowieść na polepszenie humoru. Historia jest szalona, wydarzenia mogą zaskoczyć czytelnika, podobnie jak zakończenie. Cechą charakterystyczną powieści Alka Rogozińskiego są wyraziści bohaterowie. Tak samo jest i tym razem. Bohaterowie komedii kryminalnej udowadniają, że wszystko jest możliwe i nawet w sytuacji, gdy mamy różne poglądy, możemy się porozumieć, gdy stawką jest ważna rzecz.