Od wczoraj zeznają przed nią funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy również prowadzili śledztwo dotyczące korupcji w handlu węglem i dwa lata temu weszli do domu byłej posłanki SLD w Siemianowicach Śląskich, by ją zatrzymać. Wczorajsze przesłuchania nie wniosły do sprawy niczego szczególnego.
Komisja obradowała na terenie Sądu Najwyższego, bo w pomieszczeniach Sejmu nie można było zagwarantować agentom ABW pełnej anonimowości, jak świadkom incognito. W jednej sali sądowej przebywała więc komisja sejmowa pod przewodnictwem Ryszarda Kalisza wraz z ekspertami. W innej sali siedział przesłuchiwany funkcjonariusz ABW, a obraz z tego miejsca za pomocą sytemu audiowizualnego przekazywano posłom. Nie sposób było rozpoznać ani sylwetki, ani głosu przesłuchiwanej osoby.
- Świadek potwierdził przede wszystkim to, o czym wcześniej zeznawali prokuratorzy. Powiedział, że nie było żadnych nacisków na toczące się śledztwo - mówi poseł Wojciech Szarama (PiS). - Wyjaśnienia wymaga ciągle fakt, czy ABW wiedziała o posiadanej broni przez Barbarę Blidę, czy tę informację sprawdzono? Nie jest jednak zadaniem posłów badanie, czy funkcjonariusze ABW popełnili błędy w czasie pracy, złamali własny regulamin, a do tego zmierzały pytania niektórych członków komisji. To jest bowiem zadanie dla łódzkich prokuratorów.
Zdaniem posła Marka Wójcika (PO) zeznania świadka pokazały chaos organizacyjny ABW w czasie próby zatrzymania Blidy. Do akcji skierowano funkcjonariuszy nieprzygotowanych, bo najważniejszy był dla ówczesnej władzy efekt medialny tego śledztwa, a nie bezpieczeństwo operacji.
- Generalnie jednak jestem rozczarowany tymi zeznaniami. Świadek zbyt często zasłaniał się tajemnicą i niepamięcią - dodaje poseł.
Rozczarowany jest też były szef komisji rywinowskiej Tomasz Nałęcz. Cały entourage przesłuchania, rodem z filmów szpiegowskich, też go nie przekonał. - Ta komisja przez ponad rok była prawie niewidoczna, a o jej działaniach słychać przede wszystkim wtedy, kiedy zbliżają się kolejne rocznice śmierci Barbary Blidy - mówi Nałęcz.
I rzeczywiście tak jest. Dotychczas najgłośniejszym posiedzeniem w tej sprawie było pierwsze, niemal równo rok temu. - Ta komisja będzie działać inaczej. Będziemy ściśle się trzymać litery prawa i ustalimy faktyczne i prawne okoliczności śmierci Barbary Blidy - mówił wtedy Ryszard Kalisz, przewodniczący komisji.
Druga rocznica samobójczej śmierci Barbary Blidy minie 25 kwietnia. Nadal jednak nie wiemy, czy ktoś zawinił i poniesie odpowiedzialność za tę tragedię. Od dwóch lat łódzka Prokuratura Okręgowa wyjaśnia m.in., czy decyzja o zatrzymaniu Blidy była uzasadniona prawnie, czy były polityczne naciski na prokuratorów i jakie błędy popełnili funkcjonariusze ABW po wejściu do jej domu w Siemianowicach Śląskich. Zarzuty postawiono dotąd tylko Grzegorzowi S. z ABW, który kierował akcją zatrzymania byłej posłanki. Funkcjonariusz zapoznał się już z aktami śledztwa, co sugeruje, że postępowanie w tym wątku jest na finiszu. Nie wiadomo jednak, czy skończy się aktem oskarżenia, czy umorzeniem.
- Nic nie usprawiedliwia tak długiego śledztwa - twierdzi Stanisława Mizdra, pełnomocnik rodziny Blidów. - Prokuratura skupiła się aktualnie na wątkach niezwiązanych bezpośrednio ze śmiercią Barbary Blidy; nielegalnych podsłuchach, nieuzasadnionym filmowaniu wejściu funkcjonariuszy do domu byłej posłanki i zamiarze filmowania, gdy wyprowadzana jest w kajdankach.
Prokuratura - zdaniem mecenas Mizdry - nie przedstawiła zarzutu najistotniejszego w tej sprawie, a dotyczącego nieuzasadnionej decyzji prokuratorów o zatrzymaniu Blidy. Nie wyjaśniono nawet, czy ta decyzja była uprawniona.
- Ani jeden dzień tego śledztwa nie został zmarnowany - zapewnia z kolei Rafał Sław-nikowski z łódzkiej prokuratury.
Barbara Blida miała usłyszeć zarzut pośredniczenia we wręczaniu łapówki byłemu wiceprezesowi Rudzkiej Spółki Węglowej.
Skandalem jest również to, że w kwietniu 2007 roku katowickiej Prokuraturze Okręgowej bardzo się spieszyło, by zatrzymać Blidę, a potem także aresztować osoby związane z tzw. aferą węglową. Akt oskarżenia nadal jest... w prokuraturze. Wprawdzie był gotowy już w grudniu 2007 roku, ale sąd w Rudzie Śląskiej zwrócił go prokuraturze w celu uzupełnienia. Rudzcy sędziowie zakwestionowali kopie dokumentów dołączonych do akt, bo nie zostały uwierzytelnione. Chodzi o dokumenty przekazane śledczym przez urzędy skarbowe, urzędy kontroli skarbowej oraz Ministerstwo Gospodarki i to te instytucje muszą teraz potwierdzić, że kopie zgodne są z oryginałami. Nie wiadomo, kiedy sprawa wejdzie na wokandę.
Posłanka PO, Danuta Pietraszewska zapowiedziała pod koniec marca, że na najbliższym posiedzeniu komisji złoży wniosek o przeprowadzenie powtórnej wizji lokalnej w domu Blidów. Wczoraj nic takiego się nie stało. Wizji lokalnej przeciwny jest jeden z ekspertów, a nawet partyjni koledzy posłanki, bo po dwóch latach na podstawie oględzin miejsca zdarzenia, sfilmowanego już wcześniej przez prokuraturę, niewiele więcej można będzie wyśledzić. - Wizja nie jest niczym uzasadniona - twierdzi także mecenas Stanisława Mizdra.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?