Krakowianie mają już niewielkie szanse, aby w przyszłym sezonie grać w najwyższej klasie rozgrywkowej.
- Ten zespół na pewno się nie podda, będzie walczył do końca - zapewnił w Wodzisławiu szkoleniowiec "Pasów".
Stawka meczu była bardzo wysoka dla obu drużyny. Stąd w pierwszej połowie gra nie stała na najwyższym poziomie. Gospodarze wcześniej uspokoili swoje skołatane nerwy, przejęli inicjatywę, a kiedy zegar boiskowy pokazywał trzynastą minutę groźnie zaatakowali. Obrońcy Cracovii nieprzepisowo zatrzymali szarżującego na ich bramkę Macieja Korzyma. Dokładne dośrodkowanie z rzutu wolnego Macieja Małkow-skiego wykorzystał Tomasz Moskal i Odra objęła prowadzenie. Duet dwóch panów M. rozumie się coraz lepiej, a dla tego drugiego był to trzeci gol w ostatnich trzech spotkaniach.
- Jak nie szło to nie szło, na bramkę w lidze musiałem czekać dwa lata. Lepiej późno niż wcale - cieszył się napastnik Odry.
Moskal mógł jeszcze przynajmniej dwa razy pokonać Marcina Cabaj w 33 min i w doliczonym już czasie gry. W obu przypadkach bramkarz Cracovii musiał wykazać się najwyższym kunsztem.
Znacznie więcej działo się w drugiej połowie. Nie mający nic do stracenia goście zaatakowali ze zdwojoną siłą i agresją. To nie była jednak dobra droga do osiągnięcia sukcesu. Arbiter chcąc utemperować ostro grających piłkarzy z Krakowa coraz częście sięgał po kartki. Po faulu na Łukasz Pielorzu z boiska usunięty został Łukasz Derbich.
Czerwona kartka nie ostudziła zapędów gości. Grając w osłabieniu doprowadzili do remisu. Nie cieszyli się nim jednak zbyt długo. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później Małkowski po raz drugi pokonał Cabaja.
- Byłem bez szans przy obronie tego strzału - tłumaczył się bramkarz "Pasów". - Piłka odbiła się jeszcze od nogi Sławka Szeligi i wpadła tuż przy słupku do siatki.
Na tym emocje tego meczu się nie skończyły. Rozjuszeni niczym byk kiedy zobaczy czerwoną płachtę piłkarze Cracovii rzucili się do desperackiego ataku. Kilku z nich zapomniało chyba, że zostali wcześniej ukarani żółtymi kartonikami. Po ostrym wejściu, po którym Adam Stachowiak o mało co nie musiał opuścić boisko, do szatni odesłany został Paweł Nowak. Na szczęście po założeniu opatrunku bramkarz Odry mógł kontynuować grę. W doliczonym czasie gry sędzia Piasecki musiał sięgnąć po czerwoną kartkę jeszcze raz upominając Karwana.
Rozbita Cracovia nie była już w stanie podjąć dalszej walki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?