Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konior: Tworzymy nie na sezon, ale na całe pokolenia

Tomasz Konior
Tomasz Konior
Tomasz Konior Arkadiusz Ławrywianiec
Puste przestrzenie w centrum Katowic zawsze mnie przerażały. Miałem wrażenie, że to miasto nie ma serca - rynku lub głównego placu, na którym spotykają się ludzie w zwykły dzień, po pracy, w weekendy - mówi Tomasz Konior. - Za wyburzaniem dawnej architektury Katowic przemawiały ideologie, a nie ludzkie potrzeby. Wraz z socmodernistyczną zabudową zagubiono dawny charakter tego miasta. Chcemy tego, czy nie w Katowicach życie koncentruje się dziś w galeriach handlowych, wygodnych i efektownych. Lokalizowane na obrzeżach miasta wydrenowały życie z centrum. Z architektem, założycielem Konior Studio, rozmawia Mariusz Urbanke

Przyjechał pan do Katowic z rodzinnego, niezbyt pięknego Żywca, ale po studiach w uroczym, pełnym historii i wspaniałych budowli Krakowie. Jakie wrażenie zrobiła na panu stolica naszego regionu?
Nie wiem o jakiej urodzie pan mówi, za to wiem, że miasto znacznie bardziej niż pięknych budowli potrzebuje dobrej atmosfery, żywej tradycji i przyjaznych miejsc, choćby takich, jak rynek. Żywiec to wszystko ma.

Rozumiem sentyment, zwłaszcza że moja żona pochodzi z tamtych okolic, a miasto młodości zawsze jest źródłem dobrych wspomnień...
Zaskoczę pana, ale nie wszystko mi się wtedy udawało. Nie dostałem się do technikum budowlanego, dzięki czemu zostałem technologiem drewna. Potem o mały włos nie oblałem matury, bo tak bardzo pochłonęła mnie muzyka. W technikum grałem na perkusji, występowałem z trzema różnymi zespołami. Początkowo chciałem zostać organistą...

Wróćmy jednak do Katowic...
Po drodze był Kraków, który naprawdę mnie fascynował. Nie chodzi tylko o imponujące dzieła architektury, lecz także o niezwykłą przestrzeń ulic, placów, o równie imponującą historię miejsc. Pociągało mnie bogactwo tradycji, ich nawarstwianie, ciągłość i trwanie. To dało się odczuć na każdym kroku. Ale Kraków przede wszystkim kojarzy się z ludźmi, których tam poznałem - wybitne osobowości, prawdziwych mistrzów. To była wartość wyniesiona z czasu studiów. Wspo-mnę tylko profesora Wiktora Zina, znanego z telewizyjnego cyklu "Piórkiem i węglem", który poprzez znakomite rysowanie i przykuwającą uwagę studentów gawędę, uczył szacunku do historii i kultury. Każdy jego wykład to było wyjątkowe przeżycie. Wtedy zacząłem pojmować architekturę - jako proces tworzenia miejsc, w których ludzie chcą przebywać, bo dobrze się w nich czują.

Po krakowskiej dawce wiedzy i sztuki na najwyższym poziomie zetknięcie z Katowicami było chyba koszmarnym szokiem?
Przyznaję, że początkowo wracałem często do Krakowa.

Przerażała pana śląska brzydota?
Nie, nigdy nie twierdziłem, że Śląsk jest brzydki. Przeciwnie, często patrząc na pocztówki pokazujące przedwojenne Katowice, podziwiam to miasto pełne energii - o krótkiej, ale jakże dynamicznej historii. Błyskawicznie przeistoczyło się z kilku małych wiosek w tętniącą życiem stolicę aglomeracji. Podobne przykłady trudno znaleźć w tej części Europy.

Dlaczego więc uciekał pan do Krakowa?
Puste przestrzenie w centrum Katowic zawsze mnie przerażały. Miałem wrażenie, że to miasto nie ma serca - rynku lub głównego placu, na którym spotykają się ludzie w zwykły dzień, po pracy, w weekendy. Jednocześnie od razu dostrzegłem, że jest to miasto ogromnych możliwości. Dla architekta nie ma bowiem większego wyzwania niż zmienianie pustki w żywe miejsca.

Kiedyś żartowano, że PRL-owscy architekci budowali szerokie arterie, jak Champs Élysées, czyli paryskie Pola Elizejskie, żeby mogły tamtędy maszerować pochody pierwszomajowe i parady wojskowe...
Tylko że Katowice to nie Paryż. A nawet w Paryżu życie nie skupia się przy wielkich alejach, lecz na bliższych normalnemu człowiekowi ulicach i placach. Ludzie szukają atrakcji, kameralności, komfortu. Stronią od monumentalnych przestrzeni, bo się w nich gubią. Uważam, że rolą architekta jest tworzenie miejsc przyjaznych, dobrych do życia, na skalę i potrzeby zwykłego człowieka, a nie generała. Za wyburzaniem dawnej architektury Katowic przemawiały ideologie, a nie ludzkie potrzeby. Wraz z socmodernistyczną zabudową zagubiono dawny charakter miasta. Konsekwentnie wznoszono obiekty, a nie ulice i place obudowane pierzejami i funkcjami. Ten kryzys w urbanistyce trwa. Wciąż budujemy obiekty a nie miasta. W Katowicach próbowano zaprzeczać własnej tożsamości. Na siłę zerwano z tradycją. W tamtym okresie zapomniano o historii, zacierano ślady nawarstwiania się kultur - niemieckiej, śląskiej, żydowskiej i polskiej. A to przecież korzenie, z których wyrosło nasze miasto.

Nie lubi pan "burzycieli", a jednocześnie sam buduje na gruzach i rozbiera słynny katowicki Supersam, który konserwator chciał zachować. Skąd ta sprzeczność?
Spróbujmy rozróżnić burzenie dla ideologii, tak jak to się działo w przypadku rynku - od faktycznej potrzeby rozwoju miasta, choćby obecnie przekształcanej kopalni Katowice w wielofunkcyjną przestrzeń kultury. Burzenie nie wynika tu z rewolucyjnych haseł lecz z procesu zmian. Bo miasto musi się zmieniać, szczególnie takie, w którym następują dotkliwe procesy postindustrialne i demograficzne. Trzeba zatrzymać wyludnianie się centrum i sprostać oczekiwaniom mieszkańców. Najważniejsze, żeby odbywało się to w sposób harmonijny i przemyślany. Chcemy tego czy nie, w Katowicach życie koncentruje się dziś w galeriach handlowych, wygodnych i efektownych. Lokalizowane na obrzeżach miasta wydrenowały życie z centrum. Wolałbym, żeby miasto samo z siebie było wystarczającym magnesem. Tak jednak się nie dzieje. Stąd zmiana myślenia i lokalizowanie galerii w ścisłym centrum może odwrócić ten trend. Powstała właśnie Galeria Katowicka. Istnieje niebezpieczeństwo, że cała aktywność skoncentruje się w jej wnętrzu. Dlatego w powstaniu nowego Supersamu widzę nadzieję na ożywienie centrum Katowic. Pomiędzy tymi miejscami wzrośnie ruch i atrakcyjność lokali. Mam też nadzieję na powstanie placu Synagogi i korzystną zmianę północnej części śródmieścia w sąsiedztwie rzeki Rawy. To może być szansa, że przyciągniemy ludzi na powrót do centrum!

Nie chce pan być wielkim demiurgiem, o którym już współcześni powiedzą - jesteś architektoniczną wyrocznią?
To jest zaprzeczenie zasad, które wyznaję.

Jakie to zasady?
Po pierwsze - architekt jest odpowiedzialny za miejsca i ludzi, dla których tworzy. Architektura to nie jest działanie sezonowe. Ona zostaje na pokolenia. Ma dużą siłę oddziaływania. W zawodzie architekta nie powinno być miejsca na gwiazdorstwo i popisy. Nieprzypadkowo jest to zawód zaufania publicznego. Ważne jest wsłuchiwanie się w ludzkie oczekiwania. Istotne jest przyglądanie się otoczeniu, w którym ma stanąć budynek. By nie był oderwany od kontekstu. Żeby współtworzył miasto.

To dlatego często mówi się o pańskich śląskich projektach, że są przesiąknięte "tradycją familoka i fabryki"?
Odwoływanie się do korzeni to nie jest wstyd. To szczęście i zaszczyt. Lubię wpisywać się w czas i miejsce, nawiązywać do lokalnej tradycji. Piękno tkwi w szlachetnej barwie i fakturze cegły, w prawdzie i praktyce śląskiego budowania. Odpowiedzialność polega również na tym, by nie niszczyć tradycji. Bo dziś, w zglobalizowanym świecie, bardzo łatwo utracić tożsamość.

Jakie jeszcze zasady pan wyznaje?
Podczas projektowania staram się odkryć wspólny język z inwestorem. Po to, by do siebie nabrać zaufania, że to, co z tego działania powstanie, mogło mu dobrze służyć. Ale ważna jest również konsekwencja w działaniu. Kiedy bowiem godzimy się na pewne rozwiązania, to musimy twardo zmierzać do celu. Inaczej projekt się nie powiedzie.

Na Śląsku mamy wielu dob-rych architektów, a mimo to powstają domy jak potworki. Skąd bierze się ta brzydota?
Śląsk nie jest pod tym względem szczególnie wyjątkowy. Wszędzie powstaje lepsza i gorsza architektura. Rzecz w proporcjach. Natomiast faktycznie nie jest dobrze z przestrzenią między budynkami. Architekci - w ślad za życzeniami inwestorów - projektując poszczególne obiekty, myślą przede wszystkim o budynku, a nie o przestrzeni wokół. Dramatycznie wygląda jakość przestrzeni publicznej. I to nie jest tylko problem Śląska, ale całej Polski. Myślę, że w tej niskiej jakości znajduje odbicie obecny poziom cywilizacyjny - jesteśmy skupieni na samych sobie, dbamy o własne podwórko, otoczenie interesuje nas mniej. Mam nadzieję, że z czasem dojrzejemy, nie mamy wyjścia. Edukacja i społeczeństwo obywatelskie zainteresowane dobrem wspólnym - albo nadal będziemy tkwić w chaosie. I brzydocie.

Mówi pan o projektowaniu jak o operacji na żywym organizmie, niczym o poprawianiu twarzy kobiety. Czy to rzeczywiście tak delikatna sprawa?
Może nawet trudniejsza niż operacja plastyczna. Tutaj możemy bowiem dotkliwie pokaleczyć nie jedną, a tysiące osób. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że blokowiska i wielkie bezduszne wieżowce nie są przyjaznym środowiskiem dla ludzi. Architekci są na początku procesu budowania, muszą pamiętać, że wpływają na relacje międzyludzkie, na samopoczucie użytkowników. Z troski o nich każda decyzja musi być dogłębnie przemyślana.

Który ze swych nagrodzonych projektów ceni pan najbardziej?
Od lat cieszę się z powstania Centrum Nauki i Edukacji Muzycznej Symfonia w Katowicach. Często odwiedzam - docenioną przez muzyków i publiczność - salę koncertową. Na kawę umawiam się w atrium, popularnym miejscu spotkań studentów i mieszkańców Katowic. Początkowo planowano budowę osobnego obiektu za pięknym neogotyckim gmachem Akademii Muzycznej. Budynki miały być połączone niewielkim łącznikiem. Jednak nasz projekt konkursowy przekonał jury, że ten styk budynków może być czymś więcej niż tylko zwykłym korytarzem. Tak powstało patio, które jest dziś sercem Akademii. To jest radość, gdy pomysł znajduje akceptację. A projekt staje się żywym miejscem pełnym zadowolonych ludzi.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera