19 z 45
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Wspominam z łezką w oku lata, w których dane mi było być...
fot. Maria Grabcowa

Konkurs "Kobiety Śląska" na 100-lecie niepodległości. Zobacz, jakie panie już zgłoszono.

Wspominam z łezką w oku lata, w których dane mi było być blisko mojej babci, której opowieści o minionym życiu i o rodzinie słuchaliśmy jak najpiękniejszej bajki. Całe dzieciństwo spędzałam z wielka radością w Katowicach, na Koszutce, gdzie babcia mieszkała ze swoja córką i wnukiem. Potem Koszutka stała się przystankiem przy okazji bytności w Katowicach. Nie było możliwe, żeby nie wstąpić chociażby na chwile powiedzieć „dzień dobry”, czy wypić z babcią herbatę i zdać relacje z rodzinnych nowinek. Czy grafik przyjazdu na zajęcia czy delegację był napięty do granic możliwości czasowych, zawsze musiał być na to czas.
Rodzice mojej babci, Salomea i Tomasz, którego ojciec walczył w Powstaniu Styczniowym, mieszkali w Krakowie tuż przy rynku. Swoje życie rozpoczęli w Nowej Wsi Narodowej w Księstwie Krakowskim i tam 24 marca 1893 roku urodziła się Maria Kotecka, moja babcia, która przekazywała nam - wnukom wartości jakie są najważniejsze w życiu. Jej postawa była dla nas zawsze wzorem a zwłaszcza jej szacunek i zdolność umiłowania wszystkiego co nasze, polskie. W Krakowie ukończyła szkołę powszechną i Seminarium Nauczycielskie, została nauczycielką. W czasie I wojny światowej wraz z innymi krakowskimi nauczycielkami została zmobilizowana jako sanitariuszka. Wojnę przeżyła pielęgnując rannych w zamienionej na szpital szkole znajdującej się tuż obok Wawelu. Za to jak opowiadał mój ojciec, od Franciszka Józefa otrzymała krzyż zasługi. Po zakończeniu wojny podjęła pracę w majątku w Ściborzycach obok Ojcowa, gdzie poznała Ślązaczkę spod Góry św. Anny, wybrankę Jana Dziuby, przyszłego posła do Sejmu Śląskiego. To przez nich podczas jednej z wizyt w Ściborzycach poznała Alojzego Grabca z Ligockiej Kuźni, również nauczyciela. Kolejny raz spotkali się na własnym ślubie 16 maja 1922 roku, który odbył się w kościele p.w. Wszystkich Świętych w Krakowie.
W lipcu babcia przyjechała na Śląsk, którym była zachwycona dużo wcześniej. Bowiem w 1916 roku, jak pisała w swoim zachowanym do dziś pamiętniku spotkała się po raz pierwszy z mieszkańcami Śląska. Wówczas jej brat ożenił się ze Ślązaczką, której rodzina została wysiedlona ze swoich rodzinnych stron, z Toszka. To bratowa i Maria ze Ściborzyc opowiadały jej godzinami o losie Ślązaków. O prześladowaniach przez Niemców. Także opowieści mojego dziadka Alojzego, który jako gorliwy patriota walczył za swój kraj, jeszcze bardziej przyczyniły się, że babcia pokochała Śląsk i Ślązaków, o których zawsze mówiła z wielkim szacunkiem, że są pracowici i uczciwi. I są patriotami, dowodem czego powstańczy zryw i walka, która okazała się sukcesem. I została na Śląsku aż do śmierci, traktując śląską ziemię, jako swoją własną. Wraz z moim dziadkiem, który walczył w powstaniach śląskich krzewili polskość jako nauczyciele i patrioci. I tak wychowali piątkę swoich dzieci. Na świat przyszedł Mieczysław, Bolesław, Wanda, Kazimierz i Leszek. I wychowali je w duchu polskiego patriotyzmu i wykształcili najlepiej jak potrafili. Patriotyzm w rodzinie Grabców był podstawą, sam fakt, że w najcięższych czasach polskiego komunizmu, kiedy gros ludzi wyjeżdżało za lepszym życiem, cała rodzina pozostała w kraju w komplecie.
Cofając się w czasie wspomnę kiedy babcia w 1928 roku otrzymała zwolnienie od Wojewody Śląskiego w myśl postanowień ustawy dotyczącej rozwiązania stosunku służby nauczycielskiej wskutek zawarcia związku małżeńskiego, nie czekała, napisała odwołanie do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, ale niestety, ministerstwo zatwierdziło orzeczenie Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego i odmówiło ponownego zatrudnienia. A babcia chciała nadal być nauczycielką, chciała wykonywać swój zawód, pracować z dziećmi i młodzieżą. Przekazywać im wartości, pracować społecznie i być społecznikiem, bo tak moi dziadkowie pojmowali swój zawód. Tak więc nie czekając wstąpiła do Związku Towarzystw Polek, dołączyła do grona kobiet, które walczyły we wszystkich powstaniach Śląskich o polski Śląsk. Od tego momentu uczyła robótek ręcznych i krawiectwa, organizowała wykłady i odczyty na temat krzewienia polskości, zabawy, wycieczki i spotkania towarzystwa, pomagając potrzebującym w sprawach wychowawczych, społecznych i politycznych. Pracowała w Związku Polek zgodnie z jej reguła - „Bóg, Rodzina i Ojczyzna”. Kiedy rozpoczęto budowę kopca Piłsudskiego brała udział w jego powstaniu wraz z członkiniami Związku Polek, a także zaangażowała całą swoją rodzinę. Angażowała się we wszystkie sprawy społeczne związane z krzewieniem polskości. I za to ją szanowano i podziwiano. Także za jej szlachetność, mądrość i odwagę w każdym z działań.
I nadszedł wrzesień 1939 roku. Wówczas dziadkowie mieszkali przy wiejskiej szkole w Gorzyczkach i tak jak inni pracownicy państwowej administracji otrzymali nakaz ewakuacji. Więc rzucili się do ucieczki. Będąc za Biłgorajem zawrócili, bo nie było już gdzie uciekać. W połowie października byli znowu w Gorzyczkach. Zostali wyrzuceni ze służbowego mieszkania znajdującego się przy szkole, a wszystko co w nim mieli zostało przeniesione do przypadkowego pomieszczenia i tam, w okropnych warunkach spędzili wojnę. Do tego w głodzie i ubóstwie. Bo nie podpisali Volkslisty. Starsi chłopcy, w tym mój tata zostali przymusowo skierowani do pracy w składnicy złomu w Rybniku, dziadka Alojzego wysłano do pracy aż za Zawiercie a babcia została z dwojgiem młodszych dzieci, bez środków do życia, bez jedzenia. Przeżyła dzięki mieszkańcom Gorzyczek, którzy codziennie narażając własne życie podstawiali pod drzwi coś do jedzenia. Babcia wszystkie te dary wpisywała do notatnika, który do dzisiaj stanowi dowód wojennych czasów, wiedząc, że po wojnie należy z każdym z sąsiadów rozliczyć się z osobna. Taka była moja babcia. Uczciwa, szlachetna, honorowa i taką ją zapamiętaliśmy. I tego nas uczyła od najmłodszych lat, szanując wszystkich razem i z osobna. Do tego pełna poświęceń, bez narzekania. Przykładem tego jest fakt, że od momentu zamieszkania na Śląsku nigdy nie miała własnego mieszkania. Dziadkowie, jako nauczyciele przenoszeni byli co parę lat do kolejnej szkoły, zawsze urządzając swoje gospodarstwo w służbowym mieszkaniu. Swoje wspólne życie zaczęli w szkole w Golejowie, potem były szkoły w Czerwionce, Świętochłowicach, na końcu trafili do Gorzyczek i Jedłownika. Po śmierci dziadka w 1952 roku, babcia zakończyła pracę zawodową, do której wróciła natychmiast po wyzwoleniu w 1945 roku. Od tego momentu wędrowała pomiędzy synami, którzy rozproszyli się po całym kraju. Więc mieszkała kolejno u każdego z nich pomagając w wychowywaniu dzieci. W 1955 osiadła na stałe u córki w Katowicach, będąc nie tylko dla niej wsparciem przy wychowywaniu jej jedynego syna, ale także pomagała wszystkim sąsiadom, którzy byli w potrzebie, w ten sposób spłacając długi wobec tych którzy pomogli jej i dzieciom przeżyć II wojnę. Tam na Koszutce, co roku, 24 marca, zjeżdżała się do maleńkiego mieszkanka ze wszystkich stron Polski wielka rodzina Grabców. Było to wielkie święto kolejnych urodzin naszej babci, która scalała rodzinę podkreślając, jak w życiu jest ona ważna. Babcia była dla nas najważniejszą osobą w rodzinie, wielkim autorytetem i mentorem, i za to wszyscy ją szanowali i doceniali. Kiedy jej zabrakło, rodzinne spotkania nie były już takie same jak za jej życia. Dzisiaj wspominamy zgodnym chórem o minionych czasach, kiedy wszyscy każdego roku spotykaliśmy się na Koszutce. Że tego nam brakuje. Tych niekończących się opowieści, wspomnień, tego babcinego spokoju, dyplomacji i cierpliwości. Wiele dla nas wszystkich znaczyła bo była kobietą o wysokich walorach moralnych, zawsze szczera i wiarygodna. Babcia , która zawsze szanowała nasze osobiste zdanie, będąc dla nas życiowym przewodnikiem i drogowskazem. I taką ją zapamiętaliśmy. Zmarła w październiku 1979 roku dożywszy 86 lat. Pochowana została na cmentarzu na ul. Sienkiewicza w Katowicach.


Aleksandra Grabiec

Zobacz również

MOSiR Bystrzyca rozpoczął sezon imprez biegowych. Zapisy na majowe biegi już ruszyły

MOSiR Bystrzyca rozpoczął sezon imprez biegowych. Zapisy na majowe biegi już ruszyły

Ważne informacje dla kibiców przed meczem Industria - SC Magdeburg w Hali Legionów

Ważne informacje dla kibiców przed meczem Industria - SC Magdeburg w Hali Legionów

Polecamy

Tyle zarabialiśmy 20 lat temu, w roku wstąpienia Polski do UE

Tyle zarabialiśmy 20 lat temu, w roku wstąpienia Polski do UE

Powstaje niezwykły park rozrywki. Platforma wiertnicza zyska nowe życie

Powstaje niezwykły park rozrywki. Platforma wiertnicza zyska nowe życie

Zderzenie z autobusem w Rudzie Śląskiej - kierująca osobówką wymusiła pierwszeństwo

Zderzenie z autobusem w Rudzie Śląskiej - kierująca osobówką wymusiła pierwszeństwo