Konkurs "Kobiety Śląska" na 100-lecie niepodległości. Zobacz, jakie panie już zgłoszono.
Otrzymała prawdziwy medal, tak zwany Muter Kreutz, za urodzenie czternastu dzieci, z czego dziesiątka żyła. Osiem dziewczyn i dwóch chłopców. Najstarszy padł na wojnie, najmłodszy żyje na górniczej emeryturze. Czy otrzymywała „500+”? Nie wiem, po prostu nie wiem.
Dziadek Paweł zginął w 1939 roku na grubie. Zgniotła go bryła węgla.
Omę eksmitowano ze służbowego mieszkania w familoku, stojącego nieopodal kopalnianego muru.
Za pieniądze z dziadkowego ubezpieczenia przenieśli się do Maciejowa, gdzie przyszedłem na świat. Po czterdziestym piątym Oma mogła wyjechać do Niemiec.
Została. Mówiła: Starych drzew nie przesadza się.
Większość, różnymi drogami, prędzej czy później tam wylądowała.
Grubi schudli, chudzi przytyli i pojawiły się pra-pra-pra wnuki i wnuczki.
Oma umarła którejś nocy.
Pogrzeb świecki.
Opuścili ją do grobu i ani słowa pożegnania, ani słowa podziękowania.
Urodzone, wykarmione, wychowane i „ łopatą w tyłek” i koniec.
The end, ale nie dla życia któremu dała początek.
Dzisiaj nie ma już nawet grobu. Byłem w tamtym miejscu ze swoimi wnuczkami i dopóki żyjemy, pamięć o Omie i Babci Zosi, też będzie żyła.
Chylę czoło przed kobietami, trud wasz jest bezcenny, dzięki niemu życie trwa.