24 z 45
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Stefania Urbanek z domu Krzyżowskich to kobieta o niezwykłej...
fot. Stefania Urbanek

Konkurs "Kobiety Śląska" na 100-lecie niepodległości. Zobacz, jakie panie już zgłoszono.

Stefania Urbanek z domu Krzyżowskich to kobieta o niezwykłej pamięci,
osobowości, jak i historii. W 2018 roku skończy 93 lata, co jest
niesamowitym wynikiem. To dzięki niej w Muzeum Miejskim w Tychach
można było zobaczyć dokumenty, pamiątki jej rodziny, która brała udział
w powstaniach i wojnie, które bez niczyjej pomocy porządkowała.
Historia ta zaczyna się w 1939 roku, gdy Pani Stefania miała 14 lat i
ukończyła szkołę podstawową, jej tato chciał zapisać ją do kolejnej
placówki edukacyjnej, ale wtedy zaczęła się wojna. Tak jak jej rodzina,
tak i ona przeczuwała, że coś się dzieje. Ojciec pani Stefanii został
wezwany do wojska już dwa tygodnie wcześniej, więc podstawową opiekę
nad licznym rodzeństwem sprawowała jego żona.
Mama głównej bohaterki zaprowadziła ją i jej starszego o dwa lata brata
Stanisława do przyjaciół jej męża, by uchronić ich przed przechodzącym
frontem.
Pewnego dnia, młoda Stefcia została poproszona przez mamę, by razem
z nią poszła do jakiegoś miejsca, ta zgodziła się od razu. Przechodząc
niedaleko swojego domu, zobaczyły tłum złożony z sąsiadów i wojska.
Poczuły strach i niepokój, ale poszły tam, zgadzając się na każdą
ewentualność. Gdy tylko zbiorowisko zauważyło mieszkanki kupowanego
miejsca, dwaj żołnierze z karabinami pociągnęli je przed budynek, celując
w nie bronią. Ten moment był wstrząsający dla czternastoletniej
dziewczynki, nie mogła zrozumieć, dlaczego ci ludzie tak postępują, do
dziś zamykając oczy, widzi tę przerażającą scenę. Myślały, że już są
stracone, lecz wtem rozległ się krzyk pewnej kobiety. Była to dziewczyna
sąsiada Państwa Krzyżowskich, która pochodziła z Niemiec i od wielu lat
zamieszkiwała piękną Polskę. Dzielnie obroniła ich, mówiąc, że ta rodzina
nic złego nie zrobiła, nigdy nie powiedziała złego słowa o Niemcach i
zawsze gościła ją jak własną. Dzięki temu żołnierze zdecydowali się
naradzić. Po dłuższej chwili zdecydowali się zabrać mamę Stefanii do
miejsca, gdzie znajdowała się reszta aresztowanych, a młodą Krzyżowską
posłali do domu.
Matka wróciła dopiero po trzech długich przepłakanych nocach i dniach,
rodzeństwo cieszyło się, widząc swoją ukochaną rodzicielkę.
Po tym zdarzeniu wrócili do domu, by sprawdzić, czy coś się jeszcze
ostało, niestety wszystko zostało zniszczone, przetrwał tylko mały
kieliszek, który do dziś stoi w domu Pani Stefanii.
Powodem wtargnięcia wojska do ich domu był sąsiad, który jak się
okazało, współpracował z Niemcami. Przez niego również została
aresztowana reszta rodziny. To on znalazł klucze, które zgubiła Pani
Krzyżowska w drodze do swoich dzieci, które mieszkały u dobrych
znajomych. Zdrajca podrzucił im karabin, rozgłaszając, że ojciec Stefanii
strzelał do Niemców.
Tata ukrywał się, unikając wojska, a jego córka co 2 tygodnie
przychodziła do niego, zanosząc bieliznę czy ubrania by nie musiał
wychodzić z ukrycia i narażać siebie, jak i resztę swoich najbliższych.
Dopiero po wojnie Stefania dowiedziała się, że była łączniczką, potajemnie
jej tato ukrywał w odzieży ważne dokumenty.
Po tych zdarzeniach było bardzo trudno młodej dziewczynie. Podczas
okupacji nie mieli za wiele pieniędzy, więc, zamiast kontynuować
edukację, pomagała w kościele. Dzięki swojej miłości do kwiatów została
poproszona o dekorację ołtarza, a potem awansowała na kościelną. Dzięki
tej pracy miała ciepły posiłek i trochę pieniędzy, które dawała swojej
mamie, by ta mogła dać lepszy byt dzieciom.
Podczas gdy Tychy zaczęły się rozbudowywać, ksiądz poprosił Stefanię o
naukę religii, sam nie dałby rady nauczać licznej młodzieży. To było
kolejne wyzwanie, które życie postawiło na jej drodze. Bała się nowego
zadania, nie miała przecież odpowiedniego wykształcenia, obawiała się, że
nie da sobie rady z wychowankami, lecz nie poddała się i spełniła swoje
zadanie.
Po wojnie rodzina Stefanii poprosiła ją o uporządkowanie dokumentów z
czasów okupacji. Jako była księgowa poukładała archiwalia,
ponumerowała je zgodnie z wyznaczonymi przez siebie kategoriami, a
potem przeznaczyła je do Muzeum w Tychach.
Podziwiam panią Stefanię za to, jak do dziś, chce szerzyć wiedzę o jej
krewnych, o czasach, w których musiała zmierzyć się z różnymi
przeszkodami. Często można spotkać osoby lekceważące naszą historię,
których nie obchodzi, co działo się podczas tylu lat niewoli, a to dzięki
takim ludziom jak Pani Stefania możemy poznać prawdziwe życie, ból,
strach podczas wojny. Doceniajmy takich ludzi, chrońmy wiedzę o historii
naszego Kraju, bo to nasze dziedzictwo, którym trzeba się dzielić.

Zobacz również

W Widzewe zapewniają, że nie boją się mistrzów Polski

NOWE
W Widzewe zapewniają, że nie boją się mistrzów Polski

Derby Londynu dla Arsenalu. Chelsea rozbita na Emirates!

Derby Londynu dla Arsenalu. Chelsea rozbita na Emirates!

Polecamy

Szaleństwo u brzegów Portugalii. Fale porywają dzieci, a śmiałek bije rekordy [WIDEO]

O TYM SIĘ MÓWI
Szaleństwo u brzegów Portugalii. Fale porywają dzieci, a śmiałek bije rekordy [WIDEO]

Tyle zarabialiśmy 20 lat temu, w roku wstąpienia Polski do UE

Tyle zarabialiśmy 20 lat temu, w roku wstąpienia Polski do UE

Powstaje niezwykły park rozrywki. Platforma wiertnicza zyska nowe życie

Powstaje niezwykły park rozrywki. Platforma wiertnicza zyska nowe życie