Pod rumowiskiem zawalonego dachu zginęło 65 osób, a rannych zostało ponad 140. Z ustaleń śledztwa wynika, że pokrzywdzonych jest w sumie 1329 uczestników międzynarodowej wystawy gołębi pocztowych.
Z Jackiem J. konstruktorem hali MTK rozmawia Teresa Semik
Czy w styczniu 2006 roku wydałby pan zgodę na zorganizowanie wystawy gołębi pocztowych w zaprojektowanej przez pana hali targowej?
Nie! Na dachu zalegało zbyt dużo śniegu i lodu. Budynek w tym momencie nie nadawał się do eksploatacji.
Nie czuje się pan odpowiedzialny za śmierć 65 osób pod zawalonym dachem?
Oczywiście, że czuję się odpowiedzialny za tę śmierć, ale nie czuję się winny doprowadzenia do katastrofy budowlanej. Obiekt był źle użytkowany, niezgodnie z zaleceniami projektanta.
Z trzech niezależnych opinii naukowców Politechnik: Wrocławskiej, Śląskiej i Krakowskiej jednoznacznie wynika, że konstrukcja była wadliwa i hala runęłaby prędzej czy później, bez względu na zalegający na niej śnieg.
Te ekspertyzy są sprzeczne, różnie podają, na przykład, przebieg samej katastrofy czy przyjęty model obliczeniowy. W krakowskiej opinii doszukałem się ponad 40 błędów.
Co pan robił przez ostatnie trzy lata?
Cały czas próbuję przystosować się do życia. Nie wychodzi, ale muszę żyć z tą tragedią.
Pracuje pan?
Dorywczo, jako grafik komputerowy.
A pana firmy?
Zostałem pozbawiony majątku. Formalnie z chwilą mojego aresztowania nadzór nad nimi sprawował prokurator. Jedna firma jest w upadłości, a z drugą nie wiem, co się stało. Nie mam nawet jej dokumentacji finansowej, nie mówiąc o wyposażeniu, majątku czy komputerach.
Całą rozmowę przeczytasz tylko w poniedziałkowym wydaniu Polski Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?