Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopalnia Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach umiera. Czas nie oszczędzał tego miejsca. Złomiarze też...

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Łaźni, budynku dawnej dyrekcji już nie ma. Budynek bhp oraz kilka kolejnych trzymają się już tylko na słowo honoru. Po rozpadających się gmachach, hula tylko wiatr, a deszcz wlewa się do wnętrz. Kopania Dębieńsko, a raczej to co po niej zostało umiera po cichu. Co czasu do czasu słychać tylko dźwięk blachy czy uderzających w cegłę rur które były zbyt wysoko, by zdołali sięgnąć po nie złomiarze.

Był 6 marca 2000 roku, kilka minut po godzinie 10. To właśnie wtedy zapadła decyzja o likwidacji kopalni Dębieńsko w gminie Czerwionka-Leszczyny. Symboliczną godzinę przez wiele lat wskazywał pamiątkowy zegar wiszący na ścianie w dawnej Izbie Tradycji kopalni Dębieńsko. Dla mieszkańców gminy decyzja o likwidacji zakładu zatrudniającego wtedy blisko 2,5 tysiąca osób, była jak cios w serce. - Ludzie pukali się w czoło. Pokładów węgla tyle, że zakład mógł fedrować spokojnie przez wiele kolejnych lat. Na dół zwieziono mnóstwo nowego sprzęt – kombajnów, trafoków. Potem, kiedy zakład likwidowano w popłochu, wszystko zostawili na dole. Nic nie wyciągali – mówi nam jeden z mieszkańców gminy.

Przez dekadę budynki stały zamknięte na cztery spusty. I niszczały

Przez kilkanaście lat większość kopalnianych budynków stała zamknięta na cztery spusty. Z roku na rok popadały w ruinę. Nie ma co ukrywać po „zarobek” w stronę starej „gruby” zmierzali złomiarze z całej okolicy. Kradli wszystko co można było sprzedać, spieniężyć. Na terenie kopalni działała wprawdzie Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która przejęła majątek zlikwidowanego zakładu, ale ani to ani kilku wynajętych ochroniarzy nie powstrzymało ani złodziei ani upływu czasu.

Rozebrano wieże szybowe, budynek dyrekcji

W roku 2010 z miejscowego krajobrazu zniknęły dwie stalowe konstrukcje wież szybowych, które do tej pory królowały nad całym terenem. Z trzech konstrukcji pozostała już tylko jedna. Kolejne budynki wystawiano na sprzedaż. Na krótko w miejscu, gdzie wydawano tzw. flapsy, czyli posiłki regeneracyjne dla górników zadomowiła się firma handlująca kartoflami. Po niej kolejne. W tym samym czasie koncesję na wydobywanie węgla ze złóż dawnej kopalni dostała spółka Karbonia. Inwestor miał bardzo ambitne plany.

Inwestor chciał ożywić kopalnię. Była nawet Barbórka

Do złóż zalegających pod gminą Czerwionka-Leszczyny spółka zamierzała dostać się budując dwie upadowe. W roku 2011 po raz pierwszy, po 11 latach przerwy, na terenie kopalni zorganizowano Barbórkę i oficjalnie zainaugurowano budowę nowego zakładu górniczego. Była parada orkiestry górniczej, msza św. oraz tradycyjne biesiadowanie. - Dziękujemy Bogu za to, że po 11 latach kopalnia Dębieńsko staje się matką żywicielką – mówił wówczas arcybiskup Wiktor Skworc, metropolita katowicki.
Po nabożeństwie orkiestra wraz z gośćmi i mieszkańcami przeszła do budynku wyremontowanej cechowni kopalni. Tutaj odbyły się oficjalne uroczystości. Abp Skworc poświęcił m.in. obraz św. Barbary, do którego będą się modlić górnicy z kopalni. - To jest strategiczna inwestycja naszej firmy. To pierwsza w Polsce kopalnia, która od podstaw zostanie stworzona przez prywatną firmę. Pracę znajdzie ponad dwa tysiące mieszkańców. Natomiast pierwsza tona węgla wyjedzie z zakładu już w 2017 roku - wyjaśniał wówczas Zdenek Bakala, wiceprezes NWR (właściciel Karboni).

Na hucznych planach się jednak skończyło. Zaczęto wprawdzie na próbę budowę pierwszej z upadowych, zburzono budynek jednej z łaźni, przyjęto kilka tysięcy podań o pracę od mieszkańców i … na tym w zasadzie się skończyło. Bo projekt choć żył jeszcze przez kilka lat, a de facto żyje wciąż, bo Karbonia nadal ma na terenie zakładu swoje biura, to dziś o budowie w tym miejscu nowego zakładu górniczego, nikt już nie mówi.

W starej stołówce sprzedawano kartofle

Z powierzchni ziemi co rusz znikają kolejne budynki dawnej kopalni. Te które były w najlepszym stanie przejmują przedsiębiorcy prywatni i to dlatego w jednym z gmachów jest dziś na przykład cynkownia, a w innym sprzedają drzwi. Te gmachy z czerwonej cegły, które miały mniej szczęścia najzwyczajniej w świecie się rozpadają. W jednym z nich rozpada się dach, a podziemnych zbiornikach, gromadzą się litry wody. Na dachach rosną już sporych rozmiarów drzewka, a zaglądając do wnętrz przez rozbite szyby w oknach nietrudno dostrzec, że wszystko co miało jakąkolwiek wartość wyniesiono stąd już wiele lat temu. - Złomiarze przez lata przychodzili tu jak po swoje. Przychodzili z palnikami, cięli rury, wynosili każdy tony złomu. Przychodzili tu jak do roboty. Zaczynali wieczorem, kończyli nad ranem. Tak jak górnicy, którzy kiedyś robili tu na nocnej zmianie - mówi nam jeden z emerytów górniczych z Czerwionki.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera