To Jastrzębie stanowiło główny górniczy bastion „Solidarności” i było - po Hucie „Katowice” - najbardziej znaczącym jej ośrodkiem w regionie. Dlatego 15 grudnia to właśnie strajkujące kopalnie ROW-u stał y się celem wielkiej, zmasowanej akcji pacyfikacyjnej milicji i wojska. Zarazem siły te uderzyły na również strajkującą, katowicką kopalnię „Staszic”.
Możemy was rozstrzelać
Milicja Obywatelska od początku liczyła się z użyciem przeciwko strajkującym (ściślej zaś mówiąc, użycie to wręcz przewidywała) najostrzejszego, najbardziej brutalnego i ostatecznego środka w swoim arsenale: broni palnej strzelającej ostrą amunicją. Fakty mówią same za siebie. W skład sił pacyfikacyjnych włączono funkcjonariuszy plutonu specjalnego ZOMO, uzbrojonych w broń palną, z pistoletami maszynowymi „Rak” włącznie. Przydzielono ich do obydwu ugrupowań wysłanych celem tłumienia górniczych strajków (jak to oficjalnie określono „Odblokowania kopalni”): 15 do ROW-u i 5 do KWK „Staszic”.
Szturm na „Staszica” rozpoczął się o 9 rano, gdy bramę kopalni staranował transporter opancerzony, a na jej teren wtargnęli zomowcy, którzy opanowawszy cechownię przystąpili do bicia pałkami wyprowadzanych z niej górników. Później przyszła kolej na pobliskie Domy Górnika - hotele robotnicze, gdzie zgromadzili się ci z pracowników kopalni, którzy wcześniej... odstąpili od strajku. ZOMO nie przepuściło i im. Tym razem prócz pałek poszły w ruch także armatki wodne i petardy. Wypędzanych ze środka, przerażonych i przeważnie pobitych ludzi ustawiano twarzami do ściany, z podniesionymi do góry rękoma. Jeden z oficerów milicji, mierzący do nich z pistoletu, wygłosił pod ich adresem pogardliwą tyradę. „Możemy was tu pod tą ścianą rozstrzelać” - straszył. Jednak pod „Staszicem” padły tylko groźby.
Strzały na „Manifeście”
Inaczej było w Jastrzębiu. Akcja przeciw kopalniom ROW-u prowadzona była metodycznie, zakład po zakładzie. Na pierwszy ogień poszły kopalnie „Jastrzębie” i „Moszczenica”. A następny był „Manifest Lipcowy”. Scenariusz wydawał się podobny jak na „Staszicu”: bramę zakładu wyłamał czołg, po czym do szturmu ruszyli zomowcy. Górnicy nie dali się zastraszyć, podjęli próbę ich powstrzymania. I wtedy pluton specjalny ZOMO po raz pierwszy pokazał, do czego jest zdolny. Padły strzały. Rany odnieśli: Czesław Kłosek, Franciszek Gąsiorowski, Zdzisław Kraszewski, Bogusław Tomaszewski. W to, co się stało, strajkującym początkowo ciężko było uwierzyć. Szok po użyciu broni przez milicję stał się główną przyczyną zaniechania strajku na „Manifeście” i kilku innych kopalniach (choć na paru zakładach odniósł skutek odwrotny).
Możliwe, że wtedy, po stłumieniu górniczych strajków 15 grudnia, ktoś stwierdził, że poszło łatwo. Że z robotniczym buntem można sobie poradzić bez trudu. Że opłaca się działać bezwzględnie. Możliwe, że kogoś napełniło to pewnością siebie i arogancją, dało poczucie siły oraz bezkarności. I możliwe, że to właśnie doprowadziło do tragedii w kopalni „Wujek”.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?