Kopalnie Polskiej Grupy Górniczej do wcześniejszego zamknięcia? To pokłosie unijnego rozporządzenia dotyczącego redukcji emisji metanu

Już nie rok 2049, a najbliższe lata będą ostatnimi dla polskiego górnictwa? Na takie zagrożenie wskazują władze Polskiej Grupy Górniczej, największego polskiego przedsiębiorstwa wydobywczego. Wszystko za sprawą rozporządzenia, do przyjęcia którego przymierza się Unia Europejska. Chodzi o dokument, który ma wymusić ograniczenie emisji metanu.

Jak wynika z zapisów rozporządzenia od 1 stycznia 2027 z kopalń - wyjątek stanowią kopalnie, w których wydobywa się węgiel koksowy, uznany przez UE za surowiec strategiczny - do atmosfery rocznie będzie mogło być emitowane mniej niż 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla.

W kolejnych latach te wytyczne mają zostać jeszcze bardziej zaostrzone. - Artykuł 22 unijnego rozporządzenia od 1 stycznia 2031 zakazuje natomiast uwalniania metanu do atmosfery z szybów wentylacyjnych w kopalniach węgla, innych niż kopalnie węgla koksowego, emisji ponad 3 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla - cytuje treść dokumentu Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej.

Zapisy rozporządzenia przewidują też kary dla tych kopalń oraz i właścicieli, jeśli nie będą oni przestrzegać ograniczonej emisji metanu. Na ten temat traktuje ono jednak bardzo lakonicznie.

- Artykuł odnoszący się do kar mówi jedynie, ze mają one być surowe i dotkliwe, pozbawiać korzyści gospodarczych, adekwatne do poziomu popełnionego czynu, zwiększane w przypadku kolejnych naruszeń przepisów - mówi Tomasz Głogowski, dodając, że wstępne wyliczenia w oparciu o stawkę emisji każdej tony dwutlenku węgla, na spółkę mogłyby zostać nałożone kary w wysokości nawet 1,5 miliarda złotych rocznie.

Jak wskazują w PGG, spółka oraz należące do niej kopalnie nie jest w stanie sprostać wymogom, jakie narzuciłoby na nie rozporządzenie. - Kopalnie Polskiej Grupy Górniczej S.A. emitują średnio od 8 do 14 ton metanu na 1000 ton wydobywanego węgla - wyliczają w spółce.

Z tego też powodu, jeśli zapisy rozporządzenia nie ulegną zmianie, większość kopalń należących do PGG musiałyby zostać zamknięte. Unijny dokument nie dotknąłby jedynie zespolonej kopalni KWK Piast-Ziemowit, której ruchy mogłyby funkcjonować najdłużej w spółce: do 2035 roku, w przypadku Ruchu Piast i do 2037 roku, w przypadku Ruchu Ziemowit. Do końca swojego funkcjonowania, bez przeszkód mogłaby także działać KWK Bolesław Śmiały, której zamknięcie przewidziano w 2028 roku.

Aż sześć z należących do PGG kopalń zostałoby zlikwidowanych już w 2027 roku. - Wprowadzenie unijnego rozporządzenia w obecnym kształcie oznacza wcześniejszą likwidację Ruchu Jankowice, Ruchu Rydułtowy, Kopalni Mysłowice Wesoła, kopalni Staszic-Wujek, kopalń Ruda i Sośnica - informuje Polska Grupa Górnicza.

Zaledwie cztery lata dłużej mogłyby funkcjonować należące do rybnickiej KWK ROW, kopalnie Marcel i Chwałowice. W przypadku tych kopalń i tak oznaczałoby to przedwczesne zamknięcie, gdyż zgodnie z obowiązującą obecnie umową społeczną, obie mogłyby funkcjonować aż do roku 2046 i 2049.

I to właśnie na podpisywaną przed kilkoma laty umowę społeczną wskazuje szefostwo PGG, które podkreśla, że dotyczące metanu rozporządzenie stoi z nią w sprzeczności. Nie to jest jednak z punktu widzenia spółki najgorsze. Jak zauważają jej władze, likwidacja kopalń będzie oznaczała masowe zwolnienia.

- Wprowadzenie rozporządzenia oznacza likwidację około 30 tysięcy miejsc pracy - alarmują w Polskiej Grupie Górniczej i dodają, że na tym zwolnienia się nie skończą, bo pracę stracą także te osoby, które są zatrudnione w firmach około-górniczych.

Jednocześnie w PGG przekonują, że unijne rozporządzenie nie sprawi, że do atmosfery będzie się dostawała mniejsza ilość gazów cieplarnianych. Stanie się wręcz odwrotnie. - Węgiel z polskich kopalń zostanie zastąpiony w energetyce węglem importowanym generując dodatkowe zanieczyszczenia związane z transportem - zauważają.

Kolejne zagrożenia związane z unijnym rozporządzeniem i co za nim idzie likwidacją kopalń dostrzegają związki zawodowe. Apokaliptyczną wręcz wizję po jego wprowadzeniu dostrzegają związkowcy Sierpnia 80.

- Śląsk czeka katastrofa na niewyobrażalną skalę. Katastrofa czeka również wszystkich Polaków. Likwidacja polskich kopalń oznacza skazanie nas na drogi węgiel z importu lub jeszcze droższy gaz. Tysiące przedsiębiorstw upadnie, miliony Polaków nie będzie w stanie ogrzać swoich domów - komentuje unijne plany WZZ "Sierpień 80".