18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopel: Chorzów nie dostał Euro 2012, bo miał stadion. To nie w interesie UEFA

Marek Kopel
arc.
Rozmowa z Markiem Koplem, byłym prezydentem Chorzowa, zastępcą przewodniczącego zarządu KZK GOP

Jaka była pana pierwsza reakcja, kiedy dowiedział się pan, że Polska i Ukraina będą organizatorami EURO 2012?
Tak jak każdego kibica - radość. Wtedy było już wiadomo, że Chorzów jest jednym z sześciu rekomendowanych miast. Od tego czasu do ogłoszenia listy miast-gospodarzy minęły 3 lata.

Kto przygotowywał ofertę Chorzowa dla UEFA?
Ten pierwszy wybór w kwietniu 2006 roku, kiedy w rankingu zajęliśmy ostatnie miejsce - wszystkich nas na Śląsku poruszył. Dokonał go zespół powołany przez PZPN i Ministerstwo Sportu. To wywołało komentarze, że oferty Chorzowa i Krakowa są najgorsze, niekompletne, nieskoordynowane. Tymczasem tak naprawdę nie było w ogóle żadnej oferty. Na tym etapie miasta po prostu odpowiadały na pytania o stan stadionu, transport, hotele. Efektem było ogłoszenie w kwietniu 2006 roku rankingu miast. Zostałem nim zaskoczony, podobnie jak prezydent Krakowa. Na ile był on merytoryczny - nie będę wnikał. Dokumentacja zgłoszeniowa Chorzowa, jak i pozostałych miast powstała miesiąc później. Niestety, niczego już nie zmieniła. Była wysoko oceniona.

Czy można było wtedy zrobić coś więcej, by w Kotle Czarownic zagrali najlepsi w Europie?
Nie można było. W przygotowaniach dokumentacji współpracowała już cała aglomeracja, w tym najaktywniej marszałek województwa śląskiego. W każdym z miast był pełnomocnik do spraw EURO, a w Urzędzie Marszałkowskim - sztab EURO. Włączył się także KZK GOP.

Skoro było tak dobrze, to co zawiodło?
Nic nie zawiodło. Zapytać należy raczej, dlaczego dokonano takiego, a nie innego wyboru. Podczas wizyt na Śląsku władze UEFA zawsze nas komplementowały. Jednak mistrzostwa to komercja, na której UEFA zarabia ponad miliard euro. W jej interesie jest rozszerzanie zainteresowania piłką nożną. Ona potrzebuje kibiców na całym świecie, bo z tego żyje. Chodziło o to, by powstały nowe stadiony w miastach, które ich nie miały. W Chorzowie i Krakowie stadiony już były. Z punktu widzenia interesów UEFA powierzenie tym miastom rozgrywek niczego by nie zmieniło. Mogę się założyć, że w Gdańsku i Wrocławiu stadionów bez EURO 2012 nie byłoby. Te samorządy nie zdecydowałyby się na tak kosztowne inwestycje, a tak wydały między 700 mln zł a miliardem. Musiały zaciągnąć kredyty. Same odsetki od nich to około 100 mln rocznie.

PiS obwiniał pana o to, że Śląsk stracił EURO. Inni krzyczeli, że zabranie rozgrywek to zemsta prezesa Kaczyńskiego za słaby wynik PiS-u w regionie.
Łączenie decyzji UEFA z polityką to dziecinada. Tutaj w grę wchodzą ogromne interesy i ogromne pieniądze. Politycy, owszem, mogli zabiegać, ale decydował piłkarski biznes. Decyzje były uwarunkowane konkretnym interesem, a nie zabiegami jakichś lokalnych polityków, śmiesznymi wręcz próbami wymuszania czegoś. UEFA zawsze była odporna na naciski polityków.

Czy straciliśmy na braku EURO?
UEFA do organizacji mistrzostw nie dołożyła ani złotówki. Wszystko powstało z naszych pieniędzy. Inwestycje drogowe po prostu trzeba było wykonać. Na Śląsku drogi i tak już budowaliśmy. Podobnie z rozbudową lotniska w Pyrzowicach. Gdyby EURO było w Chorzowie, nic szybciej by się nie wydarzyło. Na braku EURO traci najwięcej nasza śląska duma. To tutaj są kibice, piłkarskie tradycje, Stadion Śląski. Jesteśmy przekonani, że EURO należało się nam jak psu kiełbasa. W tym poglądzie jest sporo racji. Boli, że UEFA z powodu swoich interesów zdecydowała inaczej.

A promocyjnie?
Bajką jest mówienie, że EURO to promocja dla poszczególnych miast. Ludzie zapamiętają kraj, a nie miasta. Czy ktoś pamięta, w jakich miastach odbywały się mecze podczas mistrzostw w Niemczech czy Portugalii? EURO ma znaczenie promocyjne tylko w skali całego kraju.
Większość z nas jest przekonana, że coś straciliśmy.
Ambicjonalnie - bardzo. Ale tylko tak. Nawet gospodarczo - to jest tylko kilka dni. Trochę więcej wypitego piwa. To nie decyduje o rozwoju, skoku cywilizacyjnym.

Kiedy okazało się, że nie będzie mistrzostw w Chorzowie, jednym z nielicznych, którzy stanęli w pana obronie był Kazimierz Kutz. Powiedział, że nie ma się czym przejmować, bo Polska i tak jest na mistrzostwa za biedna i nic z tego nie wyjdzie. Cieszy się pan z tego, że w tym przypadku się pomylił?
Oczywiście. Jestem zadowolony z tego, że mistrzostwa są w Polsce.

A może jednak Kutz miał trochę racji? W końcu Stadion Śląski nadal jest w rozsypce. Może tu na Śląsku nie dalibyśmy rady z tak wielką imprezą?
Sądzę, że sprężylibyśmy się. Tak naprawdę, jeśli chodzi o Stadion Śląski, to tam na przeszkodzie w dokończeniu inwestycji stoi już tylko spór prawny, a nie materialny, czy techniczny. Gdyby EURO było na "karku" zapewne strony szybciej by się dogadały i stadion byłby gotowy na czas.

Pan jest kibicem?
Jestem.

Obejrzy pan na żywo któryś mecz?
Niekoniecznie. Za to na pewno pojawię się w strefie kibica w Parku Śląskim. Obejrzę dobry mecz, napiję się śląskiego piwa.


Kto jest odpowiedzialny za to, że na Stadionie Śląskim nie ma EURO 2012?

Strefy kibica w wielu śląskich miastach, choćby największe i najlepiej wyposażone, naszpikowane elektroniką - nie zastąpią emocji, które dałyby nam prawdziwe rozgrywki w Kotle Czarownic. Niestety, kilka lat temu UEFA uznało: Chorzów jest najgorzej przygotowany spośród 6 miast-kandydatów.

Przegraliśmy z kretesem z Warszawą, Wrocławiem, Poznaniem i Gdańskiem. Łzy wylewali też mieszkańcy Krakowa. Nie pomogły tłumaczenia, że tradycja, że Śląski to symbol, nasze Wembley. Biało-czerwoni ogrywali tutaj takie potęgi, jak: ZSRR, Anglia, Holandia, Włochy czy Portugalia. Trzykrotnie pieczętowali na nim awans do mundiali: w 1977, 1985 i 2001, a raz do Mistrzostw Europy 2007. Kto odpowiada za to, że w najbliższych dniach, tygodniach na stadionie w Chorzowie nie będzie ani piłkarzy, ani kibiców? Kiedy decyzje zapadały, największe gromy posypały się pod adresem ówczesnego prezydenta Chorzowa Marka Kopla. Do dzisiaj niektórzy politycy podkreślają też, że zabrakło współpracy miast, że powinniśmy wystąpić jako aglomeracja. Marek Kopel, dzisiaj zastępca przewodniczącego zarządu KZK GOP, pytany, czy czuje się odpowiedzialny za to, że na Śląskim nie ma EURO, odpowiada: - Nie. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Wygrał piłkarski biznes.
Aldona Minorczyk-Cichy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!