Lider południowej sekty Kościół Jezusa Shincheonji padł na kolana i błagał wszystkich o przebaczenie. Powód? Ponad połowa zakażeń w Korei Południowej związana jest z tą sektą, donosi Straitstimes.com
ZOBACZ TEŻ INNE INFORMACJE O WIRUSIE Z WUHAN:
- Czy zamawiając z AliExpress można zarazić się koronawirusem?
- Ile prawdy jest w teoriach spiskowych nt. koronawirusa?
- Nad Wuhan unosi się tajemnicza mgła. To "smog śmierci"
- Koronawirus. Chiny mają już prototyp szczepionki!
- Monterzy wrócili z Chin do Trójmiasta. Nie zostali zbadani
- Wrocławska firma ofiarą chińskiego koronawirusa
Lee Man-hee łkał przed swoim kościołem w Gapyeong, nazywając wywołanie epidemii przez jednego z członków sekty „wielką katastrofą”.
- Daliśmy z siebie wszystko, ale nie byliśmy w stanie powstrzymać rozprzestrzeniania się wirusa – mówił załamany lider, błagając jednocześnie o wybaczenie.
Korea Południowa zanotowała już prawie 4500 zakażeń koronawirusem, zmarło 26 osób.
Epidemia w Korei Południowej zaczęła się od jednego z członków sekty, który zarażał kolejne osoby. Znany on jest jako Pacjent 31 i był on pierwszą ofiarą koronawirusa, który nawiedził ten kraj w ostatnich tygodniach. Po ujawnieniu tego faktu na sektę wylał się gniew społeczeństwa.
Lee Man-hee, samozwańczy mesjasz, który założył i kieruje tym kościołem, mówił, że próbował zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa wśród jego członków.
- Nie udało się - wyjaśniał Lee na konferencji prasowej w Gapyeong, na północny wschód od Seulu. Jestem naprawdę wdzięczny, ale jednocześnie proszę o wybaczenie. Nigdy nie sądziłem, że tak się stanie, nawet w moich najgorszych snach – dodał, kłaniając się nisko dwa razy w tradycyjnym geście pokory i żalu.
Kilku protestujących ciskało w tym czasie obelgi pod jego adresem, gdy Lee przemawiał dzień po tym, jak władze poprosiły śledczych o wszczęcie wobec niego dochodzenia w sprawie morderstwa.
Kościół jest odpowiedzialny za odmowę współpracy w celu powstrzymania choroby, mówią politycy.
Tajemniczą sektę poddano bezprecedensowej kontroli ze strony władz, a wszystkich jego 310 tysięcy znanych naśladowców i „stażystów” bada się na obecność wirusa.
Rzecznik sekty pokazał dokumenty mówiące, że Lee nie ma koronawirusa. Sekta wydała w niedzielę wieczorem oświadczenie o przestrzeganiu rządowych zasad i ponawia wezwanie do położenia kresu „stygmatyzacji, nienawiści i oczerniania” jej wyznawców.
- Naszym priorytetem jest współpraca z władzami w celu zwalczania koronawirusa, powiedział jeden z urzędników sekty po konferencji.
Niektórzy byli członkowie kościoła mówili, że sekta zmuszała wielu młodych ludzi do opuszczenia domu i zamieszkania w akademikach w pobliżu kościoła w ramach inicjacji, zrywając więzi ze swoimi rodzinami.
- Shincheonji niszczy rodziny i oddziela dzieci od rodziców – mówiła 54-letnia Lee Yeon-woo, której córka została zwerbowana do sekty. - Nie mogę spać po nocach, myśląc, że moja córka mogła zostać zarażona i płacze z bólu samotna.
Jak podało Koreańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (KCDC),niektórzy członkowie sekty Shincheonji w styczniu odwiedzili chińskie miasto Wuhan, gdzie koronawirus pojawił się pod koniec ubiegłego roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?