Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Rybniku. Kierowca: "Musimy jeździć do Włoch z towarem. Nie przynosi go święty Mikołaj"

Aleksander Król
Aleksander Król
Kierowca z Rybnika: "Musimy jeździć do Włoch z towarem. Nie przynosi go święty Mikołaj"
Kierowca z Rybnika: "Musimy jeździć do Włoch z towarem. Nie przynosi go święty Mikołaj" Pixabay
Koronawirus w Rybniku jest faktem od kilku dni. W czwartek, 12 marca skontaktował się z nami kierowca z Boguszowic, który jeździ do Włoch z towarem. Broni kolegi po fachu (panowie nie znają się osobiście) z Rybnika, na którego wczoraj wylał się hejt, po tym jak wrócił z Włoch, a do szkoły poszły jego córki. Pan Krzysztof mówi, jak wygląda obecnie życie kierowców, którzy muszą wykonywać swoją pracę i jeździć do Włoch.

Kierowca z Rybnika: "Musimy jeździć do Włoch z towarem. Nie przynosi go święty Mikołaj"

W środę, 11 marca informowaliśmy o tym, że SP 15 w Rybniku odesłała do domu dzieci, których ojciec wrócił z Włoch, a wieczorem - gdy skontaktował się z nami ojciec dziewczynek, uspokajaliśmy, że nie miał on kontaktu osobistego z dziećmi, bo jak twierdzi, rozmawiał z nimi tylko przez telefon, nie wrócił do domu i jechał dalej. Jest kierowcą.

W czwartek, 12 marca skontaktował się z nami inny kierowca, który także jeździ do Włoch z towarem. Broni kolegi po fachu (panowie nie znają się osobiście) i mówi, jak wygląda obecnie życie kierowców, którzy muszą wykonywać swoją pracę i jeździć do Włoch.

Koronawirus zatacza coraz szersze kręgi. Sprawdź, dokąd już dotarł, co  o nim wiemy i jak możemy się przed nim ochronić. Gdzie jest koronawirus w Polsce?

Koronawirus z Chin. Co już wiemy o wirusie? Objawy, leczenie...

- Ja też jestem kierowcą w innej firmie. Nie znam tego pana w ogóle. Jestem w podobnej sytuacji, w której on jest, bo jako kierowca też jestem narażony na hejtowanie bądź też inne niemiłe sytuacje związane z naszą pracą - mówi nam pan Krzysztof, kierowca z Boguszowic.

- Chcę stanąć w obronie tego kierowcy. Nikt nie wybiera sobie stanowiska pracy. Coś trzeba robić. Z czegoś trzeba żyć. Nikt nie da nam za darmo w sklepie - dodaje.

Tłumaczy, że nie rozumie dlaczego na ojca dziewczynek wylał się na osiedlu "na elektrowni" taki hejt.

Nie przegap

- Dziwi mnie to, że ludzie tam tak zareagowali, dlatego, że wielu z mieszkańców pracuje w Czechach, w firmie produkującej części samochodowe, gdzie są stwierdzone przypadki, a mimo to ludzie dalej jeżdżą tam do pracy, bo wiadomo - trzeba gdzieś pracować. Inni mieszkańcy pracują też w polskiej firmie produkującej okna, w której też są 4 przypadki podejrzenia koronawirusa. A tymczasem pojechali po chłopaku, który wrócił z Włoch całkiem zdrowy - mówi pan Krzysztof.

Dodaje, że jako kierowca nie ma wyjścia - przecież musi pracować i wozić towar.

- Też jeździłem do Włoch, choć akurat nasza firma na razie wstrzymała wyjazdy, większość firm tak pewnie zrobi - mówi.

- Zrobiła się nagonka na kierowców. Ja nie mówię o ludziach, którzy jeżdżą do Włoch na jakieś narty. Ale ci, co jeżdżą tam do pracy, nie mają wyboru – ktoś tę pracę musi wykonywać. Ludzie myślą, że półki w sklepie zapełniają się same, że może przynosi to Św. Mikołaj - ironizuje pan Krzysztof.

Dodaje, że wyjazdy na Włochy ograniczyły firmy transportowe do tego stopnia, że po prostu jadą tylko po najważniejsze artykuły i najważniejsze wracają z Włoch.

- Nikt nie wspomni o tym, że w Rybniku jest duża firma transportowa, zatrudniająca ponad 100 osób i oni jeżdżą tydzień w tydzień do Włoch. Chodzą w Rybniku po sklepach, robią zakupy. A hejt poszedł na jednego pana, który wrócił z Włoch i nawet nie będąc w domu nie mógł nikogo zarazić - dodaje.

Jednocześnie kierowca tłumaczy, że wszyscy kierowcy ciężarówek są dziś wyposażeni we wszystkie możliwe środki ostrożności.

- Mamy kombinezony, rękawiczki gumowe, maski itd. - mówi. - Na załadunkach i rozładunkach nie jesteśmy narażeni na kontakt z żadnymi ludźmi, ponieważ w biurach wszystko odbywa się metodą "szufladkową". Dokumenty wkłada się do szufladki, pani to bierze, podbija, oddaje. Wszystko od miesiąca robi się w rękawiczkach gumowych. Na firmie trzeba być w masce, a na niektórych firmach z żywnością trzeba być w kombinezonie - opowiada.

Pan Krzysztof dodaje, że firmy z Rybnika, które jeżdżą do Włoch będą musiały jeździć nadal - tam jest ograniczony transport do rzeczy najbardziej potrzebnych do życia.

Odpowiada też na komentarze o zamkniętych granicach we Włoszech.

- Granice pozamykane? Tak zamknięte są włoskie granice dla samochodów osobowych, autokarów i busów przewożących turystów, a samochody ciężarowe jadą normalne – nic się nie zmieniło, ktoś musi dowieźć środki - tłumaczy kierowca z Rybnika.

Dodaje, że w Polsce i Austrii są kontrole zdrowia – mierzą temperaturę i to wszystko, co badają. - Pytają "jak się czujesz, czy masz jakieś objawy" - dodaje.

Przy okazji przypomina, że za hejtowanie odpowiada się karnie.

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera