Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koszmar w Rybniku Kamieniu: Udusił sąsiada w piwnicy. Ciało zakopał koło domu WIDEO

Jacek Bombor
Wizja lokalna w Rybniku Kamieniu po morderstwie
Wizja lokalna w Rybniku Kamieniu po morderstwie Fot. policja
Sebastian P. z Rybnika Kamienia zabił, bo podejrzewał współlokatora, nie mając na to żadnych dowodów, że molestuje jego upośledzonego synka. Milczał przez siedem lat, ale podobno ciążyło mu sumienie. W prokuraturze opowiedział o morderstwie z najdrobniejszymi szczegółami. Grozi mu dożywocie.

Zabił sąsiada, od którego dostał dom, bo podejrzewał, że molestował jego opóźnionego w rozwoju synka. W ten sposób śledczy odkryli już chyba wszystkie karty w sprawie zabójstwa sprzed 7 lat 61-letniego mieszkańca Rybnika. Śledztwo zbliża się ku końcowi.

Przypomnijmy, sprawą z końcem lutego żyła cała Polska. Aresztowano wówczas 41-letniego Sebastiana P., a na posesji jego domu przy ulicy Poręby w dzielnicy Kamień, spod psiego kojca, wykopano zwłoki zamordowanego w czerwcu 2010 roku Andrzeja B.

Od początku śledczy nie ujawniali zeznań aresztowanego, weryfikując podaną przez niego wersję. Dwa tygodnie temu napisaliśmy, że w grę wchodziła sprawa molestowania syna 41-latka przez Andrzeja B. Do zdarzeń miało dochodzić przy basenie wystawianym przed domem. O tym wątku mówiła dziennikarzom żona podejrzanego o dokonanie mordu. Śledczy z Rybnika przyznają, że 41-latek miał takie podejrzenia, choć sami nie chcą mówić o molestowaniu seksualnym, a raczej "niewłaściwym zachowaniu".

Zwłaszcza, że także sam sprawca nigdy nie przyłapał sąsiada na gorącym uczynku. Nie miał dowodów. Jak doszło do zabójstwa? Prokuratura w Rybniku zgodziła się ujawnić szczegóły.

- Ojciec w czerwcu miał zauważyć dziwne zachowanie swojego upośledzonego syna, miał podejrzenia, że stoi za tym niewłaściwe zachowanie 61-latka. Dziecko było rozdrażnione, nie dawało się uspokoić. Jednego wieczoru Sebastian P. postanowił wyjaśniać sprawę ze współlokatorem. Pobił go dotkliwie w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie ten mieszkał. Zostawił go tam, nad ranem zaprosił 61-latka na kawę do domu. Tam B. w lustrze zauważył na swojej twarzy poważne ślady pobicia i zagroził, że pójdzie na policję, że tak tego nie zostawi – wyjaśnia prokurator Rafał Łazarczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku, który prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Wtedy w P. coś pękło. Otworzył drzwi z piwnicy i popchnął swoją ofiarę. Ten wpadł do piwnicy, potłukł się. Wtedy morderca chwycił za przewód elektryczny z przedłużacza, owinął wokół szyi i udusił Andrzeja. Ciało przykrył kocem, by żona z dziećmi nic nie zauważyli. Gdy rodzina wyszła z domu, zwłoki na taczce przewiózł do dołu przy domu, skąd wcześniej wybierał ziemię i kamienie.

Wszystko zalał szkłem z potłuczonych okien i zaprawą cementową. Gdy po kilku dniach żona i rodzina dopytywała o współlokatora, stwierdził, że wyjechał na Mazury, potem do Niemiec, gdzie miał ponoć znajomych. Tej wersji się trzymał, gdy 61-latka szukała policja. I tak tajemnicę zdołał utrzymać 7 lat!

- W końcu, gdy po wielu latach policja chciała go zaprosić na badania na wykrywaczu kłamstw, zgłosił się na policję i opowiedział o wszystkim. Przyznał, że cała sprawa mu ciążyła na sumieniu, przerastała go. Żałuje, że nie stawił się od razu na policję – dodaje prokurator Łazarczyk.

Do zakończenia śledztwa pozostały jeszcze dwie kwestie. Muszą przyjść jeszcze wyniki badań toksykologicznych, które mogą potwierdzić, albo rzucić nowe światło na zeznania sprawcy. Weryfikowany jest też jeszcze fakt współposiadania domu przez rodzinę sprawcy, domu, który 61-latek swego czasu przepisał im w testamencie - choć są dla niego zupełnie obcy.

Podobno miał to zrobić w zamian za opiekę i możliwość zamieszkania w przybudówce do śmierci. Sprawcy grozi dożywocie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!