Kradzież telefonu i zegarka pacjenta w szpitalu tymczasowym?
Pan Janusz w wieku 79 lat zmarł zakażony koronawirusem. Ostatnie dwa tygodnie życia spędził w Pyrzowicach, gdzie znajduje się szpital tymczasowy dla pacjentów z COVID-19. Po śmierci mężczyzny na miejsce wybrała się jego wnuczka, aby odebrać rzeczy dziadka.
- Kiedy zaczęłam przeglądać zawartość worka, który nam wydano, zauważyłam. że brakuje telefonu komórkowego, ładowarki oraz kluczy z mieszkania. Zwróciłam na to uwagę, ale stwierdzono, że dziadek nie miał przy sobie tych rzeczy. Jak to możliwe, skoro kilka dni wcześniej rozmawialiśmy ze sobą przez telefon? - pyta.
Po powrocie do domu przypomniała sobie, że dziadek musiał mieć ze sobą jeszcze swój ulubiony zegarek. - Szykowaliśmy jego ulubione rzeczy do trumny. Wtedy spostrzegłam, że nie ma zegarka, ale on się z nim nigdy nie rozstawał. Musiał go zabrać do szpitala - podkreśla.
Tego samego dnia sprawę zgłoszono na drugi komisariat policji w Sosnowcu. - Potwierdzam, że zajmujemy się tą sprawą, ale nie mogę ujawniać szczegółów - mówi DZ podkom. Damian Ciecierski, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach, gdzie przekazano śledztwo.
Musisz to wiedzieć
Szpital dementuje: "Telefon, zegarek i klucze czekają w depozycie"
O sprawę zapytaliśmy Górnośląskie Centrum Medyczne w Katowicach-Ochojcu, które trzyma pieczę nad szpitalem tymczasowym w Pyrzowicach. Rzeczniczka Jolanta Wołkowicz odpowiada krótko, że o żadnej kradzieży nie ma mowy.
- 29 kwietnia rzeczy osobiste pacjenta zostały wydane rodzinie zgodnie z kartą depozytową - informuje.
- W depozycie szpitala przechowywane są jeszcze rzeczy wartościowe, czyli telefon komórkowy i ładowarka, zegarek oraz klucze. Zgodnie z obowiązującymi przepisami rzeczy wartościowe zmarłego pacjenta wydaje się spadkobiercom dopiero na podstawie okazanego postanowienia sądu o nabyciu spadku lub aktu poświadczenia dziedziczenia - podkreśla Jolanta Wołkowicz.
Dodaje również, że rodzina została o tym fakcie poinformowana, z czym wnuczka 79-latka się nie zgadza.
Rzeczniczka GCM-u wyjaśnia, że po śmierci pacjenta rzeczy, które wcześniej nie trafiły do depozytu, niezwłocznie zabezpiecza się, sporządza ich wykaz i pakuje do worków na odpady medyczne, a następnie wydaje wraz z instrukcją postępowania. Resztę można uzyskać tylko za okazaniem odpowiedniego dokumentu.
Zobacz koniecznie
Personel szpitala czuje się dotknięty oskarżeniami
Zanim sprawą zainteresowały się media, minął prawie miesiąc od śmierci 79-latka. Wówczas wnuczka, która nie mogła porozumieć się w tej kwestii z placówką, opisała całą sytuacją na Facebooku, wyraźnie wskazując, że doszło do kradzieży. Post rozszedł się błyskawicznie również na Twitterze.
Personel szpitala tymczasowego w Pyrzowicach czuje się dotkniętym oskarżeniami, które uznaje za krzywdzące.
- Szpital w Ochojcu od jesieni zeszłego roku jest szpitalem, w którym leczenie są zarówno pacjenci wymagający wysokospecjalistycznej opieki, jak i tacy, którzy takiej opieki potrzebują, a dodatkowo są zakażeni COVID-19. Od marca dodatkowo patronujemy szpitalowi tymczasowemu w Pyrzowicach - mówi rzeczniczka GCM-u.
- Od wielu miesięcy kadra szpitala ciężko pracuje. To dla nas bardzo przykre i smutne, że rodzina pacjenta w social mediach pisze, że szpital okrada pacjentów - dodaje Jolanta Wołkowicz.
Nie przeocz
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?