Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz po bitwie, a w perspektywie Siłaczka. Felieton Jędrzeja Lipskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Dziennika Zachodniego"

Jędrzej Lipski
Krajobraz postpandemiczny, wojna, kryzys, inflacja, Komisja Europejska, KPO, reparacje i kampania wyborcza. Wszystko to toczy się równolegle w czasie rzeczywistym, zaprząta naszą uwagę, zmienia się jak w kalejdoskopie, przyprawiając światłe umysły o niemały zawrót głowy.

A tymczasem, w tle wielkiej polityki, za plecami wszystkich zainteresowanych dokonał się akt zdrady. W województwie śląskim, w trakcie przesiadania się z jednego samolotu do drugiego, marszałek województwa Jakub Chełstowski ogłasza akt secesji, wypowiada posłuszeństwo partii, z której się wywodzi, zrywa wszelkie dotychczasowe sojusze wywracając scenę polityczną województwa niemal do góry nogami.

Wywraca i... odlatuje do Kataru na mundialowe mecze. W tej krótkiej chwili, pomiędzy Egiptem a Katarem, bo stamtąd wrócił i tam Chełstowski odleciał, dokonał się całkowity przewrót pałacowy. Odwołano władze samorządowe województwa, powołano nowe, zawiązano nowe sojusze, wybrano nowych przewodniczących. Wszystko w świetle kamer, na oczach nieprzypadkowo obecnych posłów opozycji. Minęło kilka dni, teoretycznie po tamtym tumulcie opadł kurz. Można spróbować pokusić się o wstępne analizy.

Zatem… Cały rokosz, nie tylko Chełstowskiego, bo trzeba do tego dołożyć jeszcze trzech radnych, był drobiazgowo i w wielkiej tajemnicy przygotowywany. Nie były to na pewno decyzje, które podjęto w ciągu kilku dni, a nawet tygodni. Wszystko zostało zaaranżowane w taki sposób by, jak tylko można, oddalić od siebie piętno zdrady. I faktycznie, niemal się udało. Środowiska polityków Zjednoczonej Prawicy wydały się aż za bardzo zaskoczone sytuacją. Milczące telefony, brak reakcji, komentarza na gorąco, wywoływały ponure wrażenie.

A druga strona nie zasypiała gruszek w popiele. Szum medialny, jaki podniósł się w lokalnych mediach, zwłaszcza opozycyjnych, finansowanych zresztą przez samego marszałka, sprawiał wrażenie dobrze przygotowanego spektaklu. Wiemy już, że pierwszy szok po tych wydarzeniach minął. Teraz gorączkowo trwa obliczanie bilansu zysków i strat. Kto może stracić, kto zyskać, kogo można spisać na straty, a kto, na ten krótki czas, stanie się ważniejszy od innych. Ten krajobraz po bitwie jest krajobrazem bardzo smutnym. Dlaczego? Dlaczego akt zdrady wywołuje w elitach jakiekolwiek dylematy. A wystarczy zastosować w praktyce imperatyw katogoryczny. Przestać szukać drugiego dna, wytłumaczenia, czy, co gorsza, usprawiedliwienia. Nie warto też dawać ponosić się niezdrowej sensacji i ciekawości, prowadzącej nas na manowce chorej wyobraźni. Zdradził i już. Nieważne za ile, nieważne co dostał. To nieistotne. Honor nie ma ceny.

W tym miejscu warto pochylić się nad kondycją ducha narodu. Ów, opisywany pokrótce przykład „zdrady elit”, jest, niestety, dowodem na trwały upadek obyczajów politycznych, których, po utracie II RP, wciąż jeszcze nie odbudowano. Nie twierdzę, że nie próbowano. Owszem, ale casus Chełstowskiego pokazuje, że się nie udało. Osobiście, źródło owej porażki upatruję w pozostałościach po PRL-u, w ciągle żywym i mającym się dobrze eksperymencie społecznym wyhodowania „nowego człowieka”. Podstawową jednostką społeczną jest w dalszym ciągu ów, wyhodowany w Europie Środkowo-Wschodniej, słynny już homo sovieticus.

Nie zniknął w urnie wyborczej 1989 roku, nie przywalił go padający mur berliński, nie spłonął ogniem piekielnym... Ma się dobrze, żyje, rozwija się, ewoluuje. Jest, jak się okazuje, najtrwalszą pozostałością po PRL-u. I podwaliną postpeerelowskiej rzeczywistości. Niezniszczalną hybrydą. To dzięki niej Polska stała się nagle „państwem, tylko teoretycznie”. Jedyną trwałością są zniszczenia, jakie dokonały się w ciągu 45 lat istnienia PRL-u. W tak krótkim czasie zniszczono tradycję, zatruto historię, permanentnie zabijano wolność, intelekt, niezależność. Wynarodowiano, kłamano, zniewalano, poniżano, mordowano, burzono. W miejsce wartości, takich jak: Bóg, Honor, Ojczyzna, wprowadzono odpowiednio cwaniactwo, kłamstwo i zdradę. Orlęta lwowskie wyparł z naszej świadomości Pawka Morozow, a lwowską szkołę matematyczną zastąpiło 300 procent normy. I tyle.

Brak inteligencji, warstwy politycznej, klasy średniej, ustroju społecznego opartego na tradycjach i wartościach kulturowych wypływających z chrześcijaństwa, wielowiekowej spuścizny i dorobku naszych przodków, państwa silnego i opiekuńczego, silnej gospodarki... Krajobraz po bitwie. A w perspektywie Siłaczka.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera