Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krakowice przed wiekami. Jak Ślązacy żyli z krakusami?

Michał Wroński
Prawdziwą burzę wśród naszych Czytelników wywołał tekst o Krakowicach, jak umownie zwykło się określać nieco futurystyczną wizję zintegrowanych infrastrukturalnie i gospodarczo Górnego Śląska i Małopolski.

Przyczynkiem do takiej dyskusji stało się przyjęcie przez rząd Strategii Rozwoju Polski Południowej, która zakłada wielopłaszczyznową współpracę obu województw (tzn. śląskiego i małopolskiego). To, co nie budzi zastrzeżeń w kategoriach gospodarczo-inwestycyjnych, zostało odebrane jako źródło potencjalnego zagrożenia w kategoriach tożsamościowych, o czym powiedział na naszych łamach poseł Marek Plura.

Jego słowa spotkały się z poparciem wielu Czytelników, którzy uznali, że z uwagi na różnice w historii, kulturze i mentalności między oboma regionami, taka współpraca nie jest nam do niczego potrzebna. Zamiast tego postulowali zacieśniać więzi z woj. opolskim i dolnośląskim. Po drugiej stronie barykady ustawili się ci, którzy zwracali uwagę, że ani woj. śląskie nie jest tak kulturowo niejednorodne, jak się to czasami przedstawia, a geograficzna bliskość z Krakowem wręcz wymusza konieczność bliższej współpracy.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Kraków zdominuje Śląsk? Marek Plura kontra rządowa strategia

Oba regiony zaczęły się od siebie oddalać dopiero w drugiej połowie XIX wieku

Rozmowa z dr. hab. Zdzisławem Janeczkiem, historykiem gospodarki z Uniwersytetu Ekonomi-cznego w Katowicach

Zacznijmy od teorii: czy dla gospodarki taki czynnik jak "różnice mentalne" ma jakieś znaczenie?
Może nie wprost, ale skutki wychowania, edukacji, otoczenia, czy tradycji, w jakich ktoś wyrastał, są zauważane przez ekonomistów. Chociażby w kwestii stosunku do pracy.

Bo na przykład Ślązacy są przyzwyczajeni do ciężkiej pracy, a inni niekoniecznie?
Na przykład. Były udokumentowane sytuacje, że dla wielu osób spośród tych, które przyjeżdżały z innych regionów Polski na Śląsk do pracy w kopalni, pierwsza szychta była zarazem ostatnią. Na drugi dzień już się na kopalni nie pojawiali. U Ślązaków takiej selekcji nie było. Oni już nawykli do tak ciężkiej pracy.

No dobrze, to teraz przejdźmy od teorii do praktyki. Czy faktycznie mentalnie tak wiele dzieli Ślązaków akurat od mieszkańców Małopolski? I skąd się te różnice wzięły?
One nie są znowu aż tak stare. Zaczęły powstawać w czasie, gdy rządy na Śląsku przejęli Prusacy, zwłaszcza pod koniec XIX wieku. Wcześniej dostrzegano raczej podobieństwa między ludnością zamieszkującą Małopolskę oraz Śląsk. Trzeba zresztą przypomnieć, że historycznie ziemie pszczyńska i bytomska stanowiły część ziemi krakowskiej. Dopiero w roku 1179 książę krakowski Kazimierz Sprawiedliwy przekazał te tereny we władanie księcia raciborskiego, Mieszka Plątonogiego.
Tyle że potem, od czasów Kazimierza Wielkiego, Śląsk i Małopolskę na całe wieki podzieliła granica.
Więzi gospodarcze jednak pozostały. Do Wrocławia przez Kraków, Lublin i Lwów biegł czarnomorski szlak handlowy, który przyczynił się do rozwoju gospodarczego zarówno miast na Śląsku, jak i na ziemiach polskich. A chociaż Pszczyna, Mikołów, Gliwice czy Racibórz nie leżały bezpośrednio na trasie tego szlaku, to utrzymywały własne kontakty z Zatorem czy Oświęcimiem. Ryby ze stawów pszczyńskich trafiały na stoły do Krakowa. Między Śląskiem a Małopolską istniały zresztą nie tylko więzi gospodarcze. Wystarczy spojrzeć, ilu Ślązaków było profesorami Akademii Krakowskiej, bądź ilu studentów tej uczelni pochodziło ze Śląska.

Długo utrzymywały się tak ożywione kontakty gospodarcze Śląska z Małopolską?
W epoce wielkich odkryć geograficznych szlak czarnomorski stracił na znaczeniu, ale nie oznacza to, że więzi gospodarcze osłabły. W czasach nowożytnych przez Małopolskę i Śląsk gnano na zachód tysiące sztuk bydła z położonego na Kresach Dubna. Na Śląsk w dużych ilościach sprzedawano też zboże z Polski. Rozwijający się na Śląsku w XVIII stuleciu przemysł tkacki i związany z nim ogromny popyt na wełnę doprowadził do rozwoju hodowli owiec w Polsce. Z kolei w drugą stronę, ze Śląska na wschód, wędrowało płótno. W pewnym momencie zaczęto nawet mówić, że wytwarzane na Śląsku płótna stały się dla Prus tym, czym peruwiańskie złoto dla Hiszpanii. A przecież niemała część nabywców tych towarów znajdowała się na ziemiach polskich.

Mówimy o towarach. A ludzie? Jak się odnajdywali po obu stronach granicy?
Żyjący na przełomie XVIII i XIX wieku Ambroży Grabowski pisał, że prawie cały stan kupiecki w ówczesnym Krakowie pochodził ze Śląska. Podróżujący mniej więcej w tym samym czasie po Śląsku piszą o tym, że ludność mówi po polsku, a także ubiera się i zachowuje podobnie jak Polacy. Trudno więc mówić o jakichś wielkich różnicach mentalnych między oboma regionami.
Kto jest zatem odpowiedzialny za ich powstanie?
Po wygranej wojnie z Francją w 1871 roku Prusy zdobyły ogromny kapitał. Banki w Berlinie wprost pękały od pieniędzy. Dzięki nim dynamicznie zaczęły rozwijać się kolejne inwestycje, także na Śląsku. Zaczęto wprowadzać nową organizację pracy. Jeśli do tego dodać służbę w pruskiej armii, kulturkampf i obowiązkowe szkolnictwo, to powoli zacznie się wyjaśniać, dlaczego w tym czasie zaczęła się także zmieniać mentalność mieszkańców Śląska. Zwłaszcza dużą rolę spełniła tu niemiecka szkoła. Nie bez powodu Otto von Bismarck mówił, że zjednoczenia Niemiec dokonał pruski nauczyciel. Z tego też powodu w owym czasie Ślązacy stali się mentalnie bliżsi mieszkańcom Wielkopolski - i jedni, i drudzy na własnej skórze poznali niemiecki dryl. Funkcjonująca w innym modelu Małopolska natomiast mentalnie zaczęła się oddalać od Śląska.

Po czym w XX wieku oba regiony znalazły się w jednym państwie z jednym szkolnictwem, więc teoretycznie różnice powinny się zacierać, a tymczasem jednak przetrwały.
Gdyż "punkt wyjścia" był już wówczas dla Małopolski i Śląska zupełnie inny. Nie można było osiągnąć podobnego efektu. Każdy z nas jest kształtowany przez inną tradycję, historię, system wartości, inny jest też krajobraz miejsca, w którym człowiek się wychowuje. Nie sposób sprawić, by wszyscy wychowywali się w tych samym okolicznościach. I dobrze. Różnorodność jest pożądana.

Tyle, że czasem łatwiej dogadać się z kimś z własnego kręgu kulturowego.
Powiem tak: oczywiście, że elementy mentalne są istotne, ale kluczową sprawą jest kapitał, czyli po prostu pieniądze. Co nam pomoże jakaś mentalna bliskość, skoro bez odpowiedniego kapitału i tak będzie się bezsilnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!