Krokodyl Mireczek mieszkał w niewielkim, ogrodzonym metalową siatką wybiegu, zbudowanym w przydomowym ogrodzie.
Właściciel trzymał go już cztery lata.
Policji tłumaczył, że kupił go od innego hodowcy pod Ołomuńcem, jako roczny okaz.
Zwierzę ma wszczepiony czip i zostało zgłoszone do rejestru okazów z listy ginących gatunków, ale zrobił to jeszcze poprzedni właściciel.
Hodowla krokodyla w Ostrawie nie była zarejestrowana w miejscowym urzędzie. Ulica, przy której znajduje się dom właściciela leży w pobliżu rzeki Ostravicy, która kilka kilometrów dalej wpada do Odry.
Do polsko–czeskiej granicy jest stamtąd około 10 kilometrów. Krokodyle potrafią pokonać w wodzie wiele kilometrów dziennie, więc Mireczek może być już po polskiej stronie.
- W polskich warunkach krokodyl może przetrwać w naturze póki jest ciepło, najwyżej do jesieni – komentuje Marek Pastuszek, kierownik działu terrariów ZOO we Wrocławiu. – Nie sądzę, żeby był groźny dla ludzi. W razie spotkania raczej ucieknie przed człowiekiem. Może zapoluje na osłabione ryby, płazy czy ptaki, ale zwierzęta karmione regularnie w niewoli mogą się na wolności różnie zachowywać.
Metrowy Mireczek, to nie pierwszy wielki gad żyjący na wolności w dorzeczu Odry.
Jesienią 2020 roku do Centrum Zarządzania Kryzysowego we Wrocławiu zgłoszono podobny przypadek. Specjalistyczna firma odłowiła osłabionego i spokojnego kajmana karzełkowatego, który na wolności występuje w Ameryce Północnej.
Kajman trafił do ZOO we Wrocławiu, gdzie żyje do dzisiaj.
- Trudno powiedzieć, jak długo przebywał w Polsce na wolności. Przypuszczam, że parę miesięcy. Podejrzewam, że ktoś bezmyślnie wypuścił go na wolność w lecie i jakoś sobie dawał radę do jesieni – mówi Marek Pastuszek z ZOO we Wrocławiu. – Kajman okazał się ranną w nogę samicą. Miała palce bez paliczków, więc musiała przeżyć jakieś przygody. Przez jakiś czas musieliśmy ją nawet uczyć jedzenia.
Czesi chętnie hodują egzotyczne zwierzęta. W marcu 2021 roku w pożarze altany we wsi Klopin koło Szumperka strażacy znaleźli trzymetrowego krokodyla, którego hodowca zamykał w niewielkim budynku na zimę. Tego gada odłowili specjaliści z ZOO w Ołomuńcu.
Najgłośniejsza ucieczka krokodyli z hodowli miała miejsce w 2013 roku w Republice Południowej Afryki.
Z powodu powodzi obsługa farmy musiała czasowo otworzyć zapory i z tej możliwości skorzystało ok. 15 tysięcy krokodyli, wędrując do rzeki Limpopo.
Część z nich szybko dotarła do miejsc odległych nawet o 120 kilometrów od farmy, gdzie krokodyle były hodowane dla skóry przerabianej na wyroby galanteryjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?