Krystian Zimerman krytykuje USA, a zagraniczne media to komentują

Tegoroczne amerykańskie tournee polskiego pianisty Krystiana Zimermana, wychowanka Akademii Muzycznej w Katowicach, długo wisiało na włosku. Jeszcze podczas lutowej konferencji prasowej w Katowicach twierdził, że do USA już się nie wybiera.

Poleciał jednak i zaszokował publiczność. Nie tylko mistrzowską interpretacją utworów, ale i śmiało głoszonym sprzeciwem wobec polityki amerykańskiego rządu.

Przerwał niedzielny koncert w Walt Disney Concert Hall w Los Angeles i powiedział do publiczności, że już nigdy nie zagra w kraju, którego armia chce kontrolować cały świat. Jak donosi Mark Swed na łamach "Los Angeles Times", Zimerman powiedział również: "Zabierzcie ręce od mojego kraju" i robił aluzje do amerykańskiego więzienia Guantanamo na Kubie. Reakcje publiczności były różne. Niektórzy słuchacze opuścili salę oburzeni, inni domagali się kontynuowania recitalu, ale spora grupy nagrodziła też wystąpienie pianisty oklaskami.

Zimerman nigdy nie ukrywał swoich poglądów politycznych. - Miałem już duże problemy przez protesty przeciwko poprzedniemu rządowi amerykańskiemu, który wpędził świat w wiele kłopotów. Uważam, że są osoby z tamtego rządu, które powinny być sądzone w Hadze za międzynarodowe ludobójstwo - ogłosił w tym roku w Katowicach.

- Ogromna militaryzacja świata jest bardzo niebezpiecznym zjawiskiem. Polska staje się również jej ofiarą. Uważam, że postawienie w Polsce kilku rakietek jest dziecinadą - dodał.

Problemy w USA Zimerman miał nie tylko ze względu na poglądy. Krótko po wydarzeniach z 11 września 2001 roku jego specjalny fortepian został skonfiskowany na lotnisku JFK w Nowym Jorku i zniszczony, ponieważ zapach użytego w nim kleju służbom bezpieczeństwa wydał się podejrzany.