Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. dr Krzysztof Matuszewski: Na święta Bożego Narodzenia życzę... ciszy ROZMOWA

Jolanta Pierończyk
Ks. dr Krzysztof Matuszewski - doktor teologii duchowości, psycholog, psychoterapeuta, adiunkt w Katedrze Nauk o Rodzinie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierownik archidiecezjalnej poradni psychologicznej, rezydent w parafii św. Szczepana w Katowicach. Jest też związany z Centrum Duchowości  Światło-Życie.
Ks. dr Krzysztof Matuszewski - doktor teologii duchowości, psycholog, psychoterapeuta, adiunkt w Katedrze Nauk o Rodzinie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierownik archidiecezjalnej poradni psychologicznej, rezydent w parafii św. Szczepana w Katowicach. Jest też związany z Centrum Duchowości Światło-Życie. Jolanta Pierończyk
Ks. dr Krzysztof Matuszewski: Na święta Bożego Narodzenia życzę... ciszy. Rozmowa o łączeniu się w Bożym Narodzeniu spraw boskich i ludzkich. o historii odrzucenia i ewangelijnych motywach w takich filmach, jak "E.T." czy "Matrix".

Jest książka Aleksandry Kędzierskiej i Irminy Wawrzyczak „O wyższości świąt Bożego Narodzenia”. Nie będziemy tłumaczyć, że jest inaczej, ale zgadza się ksiądz, że Boże Narodzenie ma bogatszą otoczkę. Co księdzu najbardziej podoba się w tych świętach?
Przyznam się, że podoba m
i się ta otoczka, choć wiem, że nie ona jest istotą Bożego Narodzenia. Istotą jest Jezus Chrystus, Jego przyjście na świat. Fakt, zdecydowane pierwszeństwo mają święta wielkanocne, czyli zmartwychwstanie Chrystusa. Ostatecznie, po to przyszedł, żeby oddać za nas życie, pojednać z Ojcem i zmartwychwstać. Innymi słowy: cały Jezus Chrystus i Jego życie jest jednym wielkim wydarzeniem zbawczym. My trochę „szatkujemy” Jezusa na różne momenty Jego życia. Boże Narodzenie to ważny początek ziemskiej drogi Zbawiciela. Ta ziemska droga Jezusa jest paradoksalna i daleka od znanej nam jarmarcznej kolorowej otoczki. Same okoliczności przyjścia Jezusa nie były ciepłe i wesołe. Historia świętej rodziny to przecież historia odrzucenia. Józef z Maryją od początku borykają się z trudnościami. Poród w trudnych warunkach, a za chwilę ucieczka do Egiptu. Betlejemska stajenka pozostaje dla nas symbolem tego, co chłodne, co jest odrzuceniem, jakąś naszą nędzą i bólem. A z drugiej strony właśnie w tym odrzuceniu rodzi się największe ciepło, źródło miłości i dobroci. Historia z Betlejem przypomina nasze osobiste historie, w których nieraz momenty radości przeplatają się z chwilami smutku, dlatego może być nam bliska. Bóg dzielący z nami nędzę, ubóstwo i cierpienie. Bóg bliski! Spotkanie z boską tajemnicą z Betlejem paradoksalnie pomaga nam być bardziej ludźmi, być bliżej siebie, o ile nie zapomnimy, Kto jest źródłem dobroci i ciepła.

Poprzez to, że Boże Narodzenie jest takie bliskie, ludzkie, łatwiej je celebrować w rodzinie, rozmawiać na ten temat z dziećmi. Można pokazać Dzieciątko i dziecko rozumie.
Tak. Lubię twierdzenie, że Bóg stał się podobnym do nas, bo wiedział, że my ufamy tym, którzy są do nas podobni. A to bezbronne Dzieciątko, to Bóg, który nie gryzie, ale daje się przytulić. Trzeba pamiętać, że tajemnica Bożego Narodzenia to historia o Bogu odrzuconym i uniżonym od początku przyjścia na świat. Tajemnica krzyża, czyli ofiarowania się Boga ludziom zaczyna się w Betlejem. Krzyż i Golgocie oraz żłobek i Betlejem są ze sobą ściśle powiązane. Obie tajemnice mówią o Bogu współcierpiącym, który dzieli naszą niedolę. Chrześcijańska droga wiary nie jest więc ucieczką od rzeczywistości w idealistyczny świat, ale drogą konfrontacji z tym, co trudne i bolesne. W tej konfrontacji mamy jednak wielkiego sprzymierzeńca, mamy Zbawiciela. I Wielkanoc i Boże Narodzenie to dowód, że sprawy boskie łączą się ze sprawami ludzkimi, a miejscem połączenia jest Jezus Chrystus.

Powiedział ksiądz kiedyś, że łączenie się tych spraw najbardziej sobie ksiądz uzmysłowił w książce „Jezus z Nazaretu” Brandstaettera.

Brandstaetter pokazał ludzką twarz Boga, piękną psychologię Jezusa, całe bogactwo uczuć, jakie przeżywał w swoim świętym człowieczeństwie. Jezus staje się przez to bliższy i możliwy do naśladowania. W duchowości chrześcijańskiej Chrystus pozostaje pierwszym przewodnikiem i bratem w drodze do Ojca, mistrzem mówiącym do nas ludzkim językiem. Bóg mówi ludzkim głosem poprzez całe życie swojego Syna. Jezus wzrusza się, je z celnikami, grzesznikami, bawi się, ale też odchodzi na modlitwę z Ojcem. List do Hebrajczyków mówi, że był do nas podobny we wszystkim oprócz grzechu. We wszystkim, w fizjologii, którą przeżywał, w emocjach, gestach. Jezus, który przeżywa lęk, smutek rozstania, trwogę konania, a nawet złość, gdy patrzy na zatwardziałość faryzeuszy – taki Jezus staje się nam bliski i bardziej zrozumiały. Przestajemy traktować Go, jak kosmitę z innego świata, ale jako Mistrza i Nauczyciela, którego można naśladować.

A inne lektury czy filmy, gdzie można bardziej zrozumieć ten temat?
Kilka lat temu na ekrany kin wszedł film „Młody Mesjasz” na podstawie książki Anne Rice, która próbuje spojrzeć na Jezusa Chrystusa – siedmiolatka. Interpretacja Anne Rice, w wielu miejscach jest zgodna z chrześcijańską teologią. Pokazuje Jezusa, który jako chłopiec dorastał do świadomości, że jest Synem Bożym. Są tam pytania siedmioletniego dziecka o rzeczy nadprzyrodzone, które dzieją się wokół niego. Pod koniec filmu, młody Jezus świadom swoich cudownych mocy, ciągle się zastanawia, po co mu to wszystko. Czeka na wyjaśnienie od Ojca, będąc równocześnie przekonanym, że na razie ma żyć pełną życia i doświadczać wszystkiego, co ludzkie. Ciekawa próba spojrzenia na Jezusa dorastającego do swojej misji, a zarazem pokazania tajemnicy Wcielenia z nieznanej dotąd perspektywy.
Bardzo lubię również w różnych niereligijnych filmach fabularnych szukać chrześcijańskich śladów. Kino przechowuje wiele uniwersalnych kodów kulturowych, włącznie z ideą Zbawiciela przychodzącego na ziemię. Zdarza mis się wykorzystywać przykłady filmowe w kazaniach bożonarodzeniowych. Weźmy na przykład „E.T.” (Extra-Terrestrial) Spielberga. To film o szarym przybyszu z innej planety. Zagubił się na ziemi. Odnajdują go dzieci. To właśnie niedoświadczone dzieci strzegą tajemnicy E.T. Opiekują się nim, aż w końcu powstaje między nimi szczególna więź. Finalnie okazuje się, że to nie dzieci są opiekunami E.T. On panuje nad wszystkim, jest od nich większy. Sam steruje prawami przyrody, potrafi ją ożywiać, czytać w myślach… Potem w amerykańskim stylu ma miejsce wątek odkrycia tajemnicy kosmity przez amerykańskie NASA, co w efekcie kończy się śmiercią E.T. Jest żałoba i nagłe niespodziewane zmartwychwstanie. Ostatnia scena przypomina końcówkę Ewangelii. E.T. „wstępuje do nieba”, mówiąc: „Ja odchodzę, ale pamiętajcie, że zawsze żyję w was. Jestem z wami na zawsze”. Oczywiście, Ewangelia to zdecydowanie coś więcej niż film Spielberga, choć istnieje wielu traktuje Jezusa tylko jak kosmitę rodem z filmu science-fiction. Film E.T. pokazuje jednak ważna prawdę ewangeliczną: do zbudowania żywej więzi ze Zbawicielem potrzeba prostoty i wrażliwości dziecka. By uwierzyć, że Bóg Stworzyciel przyszedł tak blisko potrzeba dziecięcej ufności.

Mamy inne przykłady?…
Ktoś, kto próbuje refleksyjnie czytać filmowy kod kulturowy, zobaczy wiele. Przykładem jest kultowy film „Matrix”. Oto żyjemy w świecie zniewolonym przez system komputerowy – tytułowy Matrix, w którym ludzie są zniewoleni i sterowani. Tylko mała garstka nie boi się prawdy i chce uwolnić się
z wirtualnego świata, nawet kosztem cierpienia. Tym, który przynosi wyzwolenie jest bohater Neo, nazywany wybranym. Właśnie Neo łączy dwa światy: ten wirtualny - duchowy z tym ziemskim. Neo jest kluczem i odpowiedzią. Stopniowo dorasta do misji wyzwolenia ludzkości.
Odkładając filmy na bok, orędzie chrześcijańskie wręcz prowokuje nas do szukania śladów Zbawiciela w świecie. Tu przychodzi mi na myśl książka ks. prof. Jerzego Szymika „W światłach wcielenia. O chrystologii kultury”. Teolog przypomina, że chrześcijaństwo jest ponadkulturowe, bo Bóg stał się człowiekiem. Jezus Chrystus przyjął to, co ludzkie. Bóg przemówił w Nim na ludzki sposób, a cała rzeczywistość ziemska została uświęcona. Od tego momentu szara codzienność może być święta. Odtąd drogą do Boga nie jest żadna abstrakcja, czy tajemnicza gnoza, ale właśnie święta codzienność, proza tego, co stanowi nasze życie. W niej jest miejsce na spotkania ze Zbawicielem.
O świętych codziennościach mówi bliski mi święty Jose Maria Escriva. Ten hiszpański kapłan nawiązuje zarówno do tajemnicy żłóbka, jak i śmierci Jezusa na krzyżu. W jednej medytacji mówi: „Drogie dzieci, zdaje się, że niebo i ziemia łączą się na horyzoncie, ale tak naprawdę łączą się w naszych sercach, gdy żyjąc i pracując, uświęcamy życie codzienne”. Od czasów Chrystusa do Boga idzie się przez człowieka. Proza dnia codziennego to właśnie tajemnica żłóbka i ukrytego życia Jezusa w Nazarecie. Tradycja przypomina, że Jezus 30 lat swojego życia (a więc sporo) spędził w ukryciu, bez spektakularnych dokonań i sukcesów, żyjąc i pracując w Nazarecie. Nasza monotonia to nie obszar jałowy, ale miejsce wzrastania w świętości.

Ulubiona kolęda?
Mnie ciągle rusza polska kolęda „Bóg się rodzi” ze względu na jej paradoksalność, na oksymorony. Znowu wraca temat, w którym to, co boskie i ludzie spotyka się ze sobą. Znamy pierwszą i drugą zwrotkę, ale warto zajrzeć dalej: „Potem królowie widziani/Cisną się między prostotą,/Niosąc dary Panu w dani:/Mirrę, kadzidło i złoto./Bóstwo to razem zmieszało/Z wieśniaczymi ofiarami”. Rzeczy wielkie z rzeczami prostymi spotykają się. Cudna pod względem teologicznym kolęda. Do medytacji, do rozważania. Sprawy boskie i ludzkie nie są sobie odległe. Nasz Bóg ma ludzką twarz. Jeśli chcesz być „boski”; jeśli chcesz się przebóstwić, jak mówi tradycja Wschodu, to musisz być bardziej ludzki. Nie tytuły, sukcesy i grubość portfela czyni cię wielkim. Bądź człowiekiem! Taką drogę wskazał sam Bóg. Prawdziwe spotkanie z Bogiem Wcielonym nie oddala od człowieka, ale prowadzi do jeszcze głębszego z nim zjednoczenia. Spotkanie z Nowonarodzonym uczy dostrzegać, że mój Bóg ma twarz mojej matki, dzieci i wszystkich ludzi.

Co jest niepokojącego w obchodach Bożego Narodzenia?
Że pozostaniemy na otoczce, na powierzchni, w samej tylko jarmarcznej atmosferze. Często życzę na święta ciszy, milczenia i zatrzymania. Zatrzymaj się przy żłóbku sam na sam, żeby posłuchać, co do ciebie mówi Jezus Chrystus. Tajemnica Wcielenia jest tajemnicą ważną i poważną, łatwo ją zgubić mając pełny od świątecznych potraw żołądek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!