Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Marcin Niesporek: "Patrzenie na krzyż bez Jezusa Chrystusa byłoby dla człowieka tylko źródłem rozpaczy". Rozmowa z kapelanem GCM

Mateusz Czajka
Mateusz Czajka
Ksiądz Marcin Niesporek w czasie posługi w okresie pandemii
Ksiądz Marcin Niesporek w czasie posługi w okresie pandemii Archiwum rozmówcy
„Pan Bóg nie chce naszego cierpienia” – mówi ks. dr Marcin Niesporek. Co jednak możemy z nim zrobić, gdy się pojawia? Przed Wielkim Tygodniem rozmawiamy o tym, jak przeżywać cierpienie, o cudach w szpitalnych salach i jak rozmawiać z chorymi. Poruszamy także temat cierpienia, które jest niepotrzebne.

Spis treści

Cierpienie i krzyż - czy to pojęcia tożsame?

W Chrześcijaństwie mówi się sporo o krzyżu – ale czym on jest? Czy to tylko inna nazwa cierpienia, czy jednak to jest coś więcej – coś ponad nim.

Ks. dr Marcin Niesporek: Jeżeli mówimy o krzyżu w aspekcie zbawienia, to nigdy nie możemy mówić o nim w oderwaniu od Tego, który na tym krzyżu zawisł, a więc Jezusa Chrystusa. Patrzenie na krzyż bez Jezusa Chrystusa będzie źródłem rozpaczy, beznadziei, smutku. Inaczej jest kiedy popatrzymy na ten krzyż z nadzieją, w perspektywie tajemnicy zmartwychwstania. W Kościele mówimy o męce śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa jako jednym wydarzeniu.

Czy da się w ogóle jakoś zdefiniować krzyż? Pewien znany dominikanin powiedział, że krzyżem jest taka sytuacja, z której gdy uciekniemy, jakieś dobro zostanie zaprzepaszczone. W mocny sposób pokazuje to, że czasem zwykła codzienność może uwierać, ale i owocować. Wydaje się jednak, że ta definicja nie wyczerpuje tematu.

W szpitalu, można zobaczyć wiele twarzy ludzkiego cierpienia. Nie da się podać jednej definicji krzyża, ponieważ cierpienie towarzyszące człowiekowi jest bardzo różnorodne. Obejmuje nie tylko sferę fizyczną, psychiczną, ale także sferę cierpienia duchowego – „bólu duszy”, jak to określał św. Jan Paweł II. Cierpienie w jakimś stopniu pozostanie tajemnicą. Za każdym razem, kiedy jako kapelan spotykam człowieka, który cierpi, to jest to dla mnie nowa tajemnica bólu, cierpienia, doświadczenia człowieka.

Czy każde zatem każde cierpienie jest krzyżem?

Nie każde. Cierpienie może być oderwane od krzyża i wtedy jest „beznadziejnie”. Gdy popatrzymy na krzyż, na którym zawisł Jezus Chrystus, to nawet jeżeli w nim widzimy jakiś ogrom cierpienia, smutku, beznadziei, a mówiąc o ludziach cierpiących jeszcze dodatkowo bólu i tego co jest z nimi związane, to patrzymy na perspektywę też nadziei, bo w tym krzyżu widzimy najważniejsza jest miłość, która się z cierpienia rodzi. Oczywiście możemy mówić o krzyżu w znaczeniu potocznym, czyli kiedy przeżywamy jakieś trudne doświadczenia.

Czyli w oderwaniu od miłości? Można przeżywać na przykład swoją chorobę, będąc dla innym utrapieniem i narzekając na cały świat. Niejedna rodzina wie, jak trudno się opiekować takim chorym.

Też mam takie wrażenie.

Kiedy wmawiamy innym krzyże...

A czy w ramach pracy duszpasterskiej spotkał się ksiądz z sytuacjami, że czasami na siłę komuś wmawiamy krzyże? Niektórzy mówią często „to jest krzyż boży”.

Nawet patrząc na perspektywie ludzkiego cierpienia i organizmu, który jest wyniszczony, próbujemy często jakby zrzucać winę na Pana Boga. Taki mechanizm jest często codziennością. Stąd łatwiej zrzucić cierpienie na kogoś. Natomiast jedno jest pewne: Pan Bóg nie chce naszego cierpienia. Można się więc zastanowić skąd cierpienie? Dlaczego? Intuicja chrześcijańska, nawiązując do księgi Rodzaju, podpowiada, że jest ono związane z grzechem pierworodnym. Weszło na świat z powodu grzechu pierwszych rodziców. Nie możemy natomiast zrzucać cierpienia na Pana Boga, ponieważ Bóg nie chce cierpienia. Gdyby chciał cierpienia, to nie posłałby swojego Syna, który na krzyżu oddał życie dla naszego zbawienia i nas odkupił z grzechu.

Czyli czegoś co prowadzi do oddzielenia od Boga – samotności, a zatem najgorszego rodzaju cierpienia.

Może nam jest łatwiej, kiedy my przerzucamy to cierpienie na Pana Boga, aczkolwiek to nie jest dobre, ponieważ wprowadza człowieka jakiś taki konflikt wewnętrzny.

Za przeproszeniem: wtedy Bóg staje się kimś wrednym, który zsyła na ludzi choroby. Tobie raka, tobie Alzhaimera, a tobie zabiorę nogę…

Jeżeli to cierpienie się pojawia, to w perspektywie krzyża i tajemnicy zmartwychwstania, to przynosi owoce przemiany człowieka. Bóg w cierpieniu zaprasza nas do tego, żebyśmy razem z Nim współpracowali w dziele zbawienia. Święty Paweł mówi: „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa”. Pan Bóg nas zaprasza, żebyśmy uczynili z cierpienia dobry użytek i je ofiarowali. W sferze fizycznej być może dalej będzie bolało, ale owocem tego ofiarowanego bólu, cierpienia jest miłość, która przemienia świat, przemienia konkretnych ludzi, sytuacje.

Co zrobić, gdy już cierpimy?

Czasem jednak cierpienie pochodzi od ludzi. Mamy wolność i możemy rozpętać na ziemi piekło – krzywdzić innych lub siebie.

Jest takie cierpienie, które jest naszą ludzką winą. Niekiedy człowiek nie dba o siebie, zaniedbuje zdrowie, nie korzystając z regularnych badań. Innym razem cierpienia można byłoby uniknąć, (myślę tu o brawurowej jeździe po alkoholu i wypadkach drogowych z nim związanych). Trudno wtedy zrzucać winę na Pana Boga za to cierpienie, które się stało. To cierpienie jest oczywiście konsekwencją naszych wyborów.

Powiedział ksiądz, że Bóg nie chce cierpienia. Zapytam zatem o świętych. Oni często zupełnie inaczej przeżywali cierpienie. Spójrzmy choćby na stygmatyków – św. o. Pio i św. Franciszka. Trochę to dla mnie niepojęte. Może to ich jakaś szczególna droga?

Oni się z tym nigdy z tym nie obnosili. Nawet jeśli cierpieli, przeżywali je w poddaniu się woli Bożej, w posłuszeństwie Kościołowi. Dlaczego? Myślę, że przede wszystkim odkryli charakter apostolski cierpienia, znoszonego w jedności z Jezusem ukrzyżowanym, ofiarowanym w konkretnej intencji.

Spotkał się realnie ksiądz z czymś takim?

Często widzę takie obrazy w szpitalu, które przemawiają bardzo mocno. Na przykład sala szpitalna, czterech pacjentów. Leży człowiek bardzo wierzący, który przyjmuje komunię, modli się i obok człowiek, który na przykład jest zbuntowany, nie pogodzony z cierpieniem. Jest bunt, agresja, żal. Okazuje się, że za ten wierzący człowiek, który przy nim leży, modli się i ofiaruje za niego swoje cierpienie. Po miesiącu nagle okazuje się, że ta modlitwa przynosi jakieś owoce. Ten zbuntowany zaczyna się nawracać, przemieniać, prosi o spowiedź i odchodzi z tego świata pojednany. To przykład takiego apostolstwa chorych.

Pamięta ksiądz także inne osoby, które w jakiś sposób były dla księdza wzorem przeżywania trudnych sytuacji, coś co mieniło księdza optykę? Umówmy się: nikt nie chce cierpieć, ale jak już ono w życiu się pojawia, to coś trzeba z tym zrobić.

Tych przykładów mam bardzo dużo, ale przede wszystkim zapamiętałem jedną kobietę leżącą na oddziale hematologii. Ta młoda osoba miała dzieci i na początku była rzeczywiście zbuntowana na to cierpienie, które się wydarzyło, ponieważ miała pewne perspektywy. Na początku zadawała sobie to pytanie: Dlaczego cierpi? Przecież te dzieci moje mogą zostać same. Była w trakcie budowy domu. Widziałem, jak ona do tego cierpienia też dojrzewała i jak to cierpienie pozwalało pokonać bunt i irytację. Po spowiedzi i po przyjęciu sakramentów zobaczyłem godzenie się z tym życiem i jego akceptację oraz zgodę na badania i na bolesną terapię. Była zakwalifikowana do przeszczepu, a jedyną osobą która była dawcą, to była siostra, z którą od wielu lat nie była w dobrych relacjach. Choroba połączyła siostry, zawęziła więzi rodzinne.

Jak towarzyszyć chorym?

Kiedyś idąc na cmentarz na grób tragicznie zmarłej osoby, zobaczyłem na straganie znicz z napisem „Bóg tak chciał”. Tak jak ksiądz wspomniał, często łatwo sobie coś tłumaczymy, albo zwalamy na Pana Boga. Jakich słów unikać?

Powiem kilka takich rzeczy, które uważam, że są, a które mówi się często. Na przykład: „Bóg tak chciał”, „Czas leczy rany”, „Co cię nie zabije, to cię wzmocni”, „Bądź silny”. Dane cierpienie nie jest dobrem - jest co najwyżej okazją do dobra. Myślę, że czasem lepiej powiedzieć, że pewne rzeczy są bożą tajemnicą. Zamiast: „Rozumiem Pana”, lepiej powiedzieć: „Staram się pana zrozumieć”. Często sam popełniam błędy, próbuję się złapać za słowa: „będzie dobrze”. A to tak nie do końca. Warto przekazać, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby panu lub pani pomóc. Często mówimy osobie chorej, która dowiaduje się o nagłej nieuleczalnej chorobie: „To nie jest koniec świata, to nie wyrok. Jeszcze pani nie umiera”. Chory to często odbiera jako koniec świata.

Odwiedził ksiądz w swojej pracy setki, jeśli nie tysiące chorych. Jak im towarzyszyć?

Trzeba z nimi być, umieć chwycić za rękę; powiedzieć „Jestem dla pani, dla pana”, czasem zamilknąć! Gdy idę na obchód chorych ważne jest dla mnie, aby nie wymądrzać się. Nie próbuję teologizować. Dla chorych ważne jest, że jest ktoś, kto usiądzie obok, potrzyma za rękę i wysłucha. I to jest chyba najpiękniejsze, że właśnie słuchanie człowieka powoduje inne spojrzenie na cierpienie i na to, że ktoś nie czuje się samotny. Posługa kapelańska, to także udzielanie sakramentów, przynoszenie Eucharystii chorym, udzielanie spowiedzi, sakramentu chorych.

Bóg nie chce uporczywej terapii

Spotkał się ksiądz z cierpieniem, którego nie można nazwać krzyżem? Które było zupełnie niepotrzebne?

Przede wszystkim jest to problem uporczywej terapii. Narządy człowieka są podtrzymywane przez aparaturę, przy wyłączonym z funkcji życiowych mózgu. Wtedy Kościół mówi, żeby odłączyć tę osobę od aparatury, ponieważ przedłuża się jej cierpienie i próbuje się przedłużać sztucznie życie. Wtedy oczywiście nie jest to eutanazja, bo każdy z nas jest wezwany do tego, żeby troszczyć o swoje życie od poczęcia do naturalnej śmierci. Jesteśmy jednak wezwani by wykorzystywać najnowsze osiągnięcia medycyny. Bóg posługuje się rękami lekarzy, pracowników służby zdrowia w leczeniu naszego zdrowia, wykorzystuje naszą wiedzę medyczną, po to, żeby człowiekowi pomóc i to jest namacalny przykład tego, w jaki sposób działa Pan Bóg.

Pamięta ksiądz taką sytuację związaną z uporczywą terapią?

Chyba najtrudniej jest przerwać uporczywą terapię, gdy chodzi o dzieci. Kiedyś byłem poproszony o odbycie rozmowy z pewną matką, która ze względu na emocjonalną więź z dzieckiem, nie była w stanie zrozumieć, że ono już tylko cierpi, a jego leczenie nie przynosi żadnej poprawy jakości życia.

Na sam koniec: czego ksiądz życzyłby czytelnikom (szczególnie tym ciężko chorym) na nadchodzący Wielki Tydzień? Czym jest dla księdza ten czas?

W czasie adoracji krzyża w Wielki Piątek jest taki niezwykły moment, który mnie zawsze wzrusza. Kapłan ukazuje krzyż i mówi: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata”. Ludzie odpowiadają: „Pójdźmy z pokłonem”. Tak jak Pan Bóg objawił się w płonącym krzewie Mojżeszowi, tak dla nas, płonącym krzewem jest krzyż. To znak miłości Jezusa do nas. Odpowiedzią na nią nie jest przerażenie, smutek, krzyk rozpaczy, ale śpiew triumfu, ponieważ Chrystus ukazuje się jako król - Jezus Chrystus ukrzyżowany. To jest doświadczenie jego potęgi i prawdy zmartwychwstania. Chcę, żebyście wy chorzy zawsze pamiętali, że nie jesteście sami w cierpieniu.

Dziękuję za rozmowę.

ks. dr Marcin Niesporek – kapłan archidiecezji katowickiej, doktor teologii pastoralnej, kapelan Stowarzyszenia Opieki Hospicyjnej i Paliatywnej Hospicjum w Chorzowie (2015–2020), w Zespole Szpitali Miejskich w Chorzowie (2020–2021), kapelan w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Szpitalu Tymczasowym MSWiA w Katowicach dla chorych na COVID-19 (2020–2021), kapelan Specjalistycznego Szpitala Wieloprofilowego Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. L. Gieca w Katowicach-Ochojcu (od 2021), archidiecezjalny duszpasterz służby zdrowia.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera