Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w DZ: Abp Skworc powinien zawiesić swoje czynności do czasu wyjaśnienia sprawy

Agata Pustułka
Agata Pustułka
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski Piotr Krzyżanowski
2 sierpnia na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zamieścił wpis, w którym opisuje przypadek molestowania dziś dorosłego mężczyzny przez księdza Stanisława P. i zarzuca ówczesnemu biskupowi tarnowskiemu, a obecnie metropolicie katowickiemu Wiktorowi Skworcowi zlekceważenie sprawy. Kuria Tarnowska chce wytoczyć proces duchownemu, do którego zgłosiło się już trzynaście osób, molestowanych jako dzieci przez ks. Stanisława P.

Proszę powiedzieć, jak dowiedział się ksiądz o sprawie księdza Stanisława P.?
Cofnijmy się do roku 2002. Wówczas dzisiejszy metropolita katowicki abp Wiktor Skworc jest biskupem tarnowskim, do którego zwracają się nauczyciele i rodzice ze szkoły podstawowej w Woli Radłowskiej. I skarżą się, że tamtejszy proboszcz Stanisław P. molestuje chłopców. Było wiele wiarygodnych relacji. Istnienie problemu potwierdził dyrektor szkoły. Biskup Skworc przyjął delegację, rozmawiał z nimi i obiecał, że wyjaśni sprawę. Faktycznie odwołał proboszcza, ale wbrew przepisom nie wysłał dokumentacji do Watykanu, choć od dwóch lat obowiązywał przepis podpisany przez Jana Pawła II i kardynała Josepha Ratzingera, przewodniczącego Kongregacji Nauki i Wiary, późniejszego Benedykta XVI, iż wszystkie sprawy związane z molestowaniem seksualnym dzieci przed 18. rokiem życia mają trafiać bezpośrednio do Stolicy Apostolskiej. Teraz arcybiskup Skworc tłumaczy, że sprawa ta wydawała mu się mało wiarygodna. To pytanie: czemu odwołał proboszcza, który zresztą miał odejść na własną prośbę, tłumacząc się względami zdrowotnymi. Rozmawiałem właśnie z jednym z rodziców, uczestniczących w tamtej delegacji, który potwierdził, że było wiele relacji osób na temat skłonności proboszcza do małych chłopców, że próbuje zmusić ich do obcowania płciowego, że dotyka ich w intymne miejsca. Nie była to pojedyncza skarga, choć przecież sam czyn ma przede wszystkim znaczenie.

Ilu dzieci mogło to dotyczyć?
W krótkim czasie okazało się, że w poprzednich "swoich" parafiach ksiądz ten zachowywał się podobnie, również molestował chłopców. Do chwili obecnej zgłosiło się do mnie 13 mężczyzn molestowanych przez ks. Stanisława P. Wracając do niego... Tuż po odwołaniu z funkcji proboszcza poszedł na urlop, zaś wkrótce, bo już w 2003 roku, został wysłany do pracy duszpasterskiej w Gródku Podolskim. Okazało się, że swoją przestępczą działalność ksiądz P. kontynuował w Ukrainie. Ma więc ta sprawa wymiar międzynarodowy. Biskup Kamieńca Podolskiego zgłosił ją do Watykanu, a ks. P. wrócił do Polski i został skierowany do parafii w Krynicy Zdroju, gdzie... uczył w szkole.

Czy ze szkoły w Krynicy były skargi?
Nie wiem, ale ich nie wykluczam. Natomiast w 2010 roku zgłosił się do Kurii Tarnowskiej dorosły mężczyzna, który był molestowany w poprzednich parafiach księdza P., czyli zanim trafił on do Woli Radłowskiej. I dopiero wtedy Kuria rozpoczęła badanie tej sprawy i wysłała materiały do Watykanu. Zatem zaniedbała to w 2002 roku, przez sześć lat ksiądz P. krzywdził dzieci w Ukrainie i dopiero po 8 latach zajęto się tym bulwersującym przypadkiem.

Jaka jest odpowiedzialność abp Skworca? Co może zrobić Watykan?
W przypadku prawa kościelnego biskup Skworc, jako biskup tarnowski, złamał zalecenia papieża.

Teraz Kuria Tarnowska w oświadczeniu tłumaczy, że materiały z 2002 roku zostały włączone do akt z 2010 roku.
Całkowicie za późno. Ksiądz P. miał czas i możliwości, by nadal krzywdzić dzieci. Zresztą oświadczenie, o którym pani wspomniała, zostało wydane w nocy wczoraj (we wtorek), co nie jest typowym zachowaniem dla władz kościelnych. Rzecznik Kurii Katowickiej, pisze, że sprawa zgłoszona biskupowi Skworcowi w 2002 roku „nie spełniała warunków do przekazania jej do kongregacji (w Watykanie)”, a zatem zrzuca się winę na ofiary. Stawia świadków w złym świetle. W 2010 roku ks. P. zamieszkał w domu księży emerytów, ale uczestniczył w życiu Kościoła i miał kontakt z dziećmi i młodzieżą, nawet chodził po kolędzie. Brał udział w różnych uroczystościach, pielgrzymkach i dalej miał kontakt z młodymi ludźmi. Na dodatek dopiero w tym roku, już przez następcę Skworca w Tarnowie, został on suspendowany. Nie rozumiem, jak mógł, choć znane były jego czyny, uczyć jeszcze dzieci w Krynicy? Przecież nawet, gdyby Kuratorium Oświaty o tym wiedziało, to nigdy by na to nie pozwoliło. Trzeba przypomnieć, że Benedykt XVI nawet za samo niezgłoszenie spraw związanych z molestowaniem zwalniał biskupów. Ta sytuacja to publiczne przyznanie się biskupa, że 18 lat temu złamał prawo papieskie. Uważam, że jeśli chodzi o prawo cywilne, to powinniśmy wiedzieć, czy sprawa ta kiedykolwiek trafiła do prokuratury, a powinna, i czy Kuratorium Oświaty było zawiadomione. Myślę, że z urzędu teraz tą sprawą powinna się zająć prokuratura.

Nie wiemy też, jaka będzie reakcja ze strony Watykanu, który ma dokumentację z dwóch państw dotyczące przestępstw popełnionych przez tego samego człowieka.
Ja o tej sprawie napisałem na prośbę pana Andrzeja. On dusił w sobie przeżycia od lat. Poza tym proszę pamiętać, że gdy zwrócił się ze sprawą do Kurii w 2010 roku, to nic się nie zadziało. Odbijano tylko piłeczkę. Dostawał niekompletne informacje. Po publikacji mojej książki "Kościół ma być przezroczysty" zwrócił się do mnie, abym to upublicznił. I dopiero upublicznienie tej sprawy spowodowało reakcję. Ale ta publikacja spowodowała falę, choć Kuria uznała moją relację za jednostronną. Ofiary księdza P. to obecnie dorośli, ok. 40-letni mężczyźni. Zaprzyjaźnieni ze mną psycholodzy i prawnicy zbierają informacje także po to, by ujawniły się kolejne ofiary. To byli wówczas mali chłopcy z bardzo wierzących rodzin, często rodzeństwa. Jedni od razu reagowali, inni ulegali, wielu nigdy nie ujawniło tych traumatycznych dla nich wydarzeń. Wielu korzysta z pomocy terapeutów. Pan Andrzej to człowiek bardzo wierzący. Kuria zmusiła księdza P. do pokrycia kosztów jego terapii, co wyceniono na 5 tys. dolarów. On te pieniądze przekazał parafii, gdzie ksiądz P. molestował kilku chłopców, by sfinansować im leczenie. Zachęcam wszystkich poszkodowanych do poinformowania o swoich przeżyciach. Podaję e-mail: [email protected]. To nie jest łatwe, ale tym osobom należy się troska i zrozumienie. Tu nie chodzi o pieniądze. Gdyby biskup Skworc właściwie zareagował w 2002 roku, nie byłoby sprawy ukraińskiej.

Czy w związku z obowiązującym obecnie prawem abp Skworc może ponieść jeszcze jakąś odpowiedzialność?
Moim zdaniem powinien w tej chwili, do czasu wyjaśnienia sprawy, zawiesić swoją działalność. To zbyt poważna sprawa o wymiarze międzynarodowym. Komisja Watykańska powinna wszystko sprawdzić i porozmawiać z ofiarami. Oni przyjeżdżają do mnie, ale ja jestem osobą prywatna, a nie instytucją. Każda z tych osób ma potrzebę, by powiedziano im, że zostali skrzywdzeni. Jeden z mężczyzn, z którymi rozmawiałem powiedział mi, że nie jest w stanie założyć rodziny. Prawo polskie jest bardzo niedoskonałe, bo uznaje molestowania jako przestępstwo do 15. roku życia ofiary. Ofiara taką relację musi zgłosić do 30 roku życia, a przecież latami trudno się samemu sobie przyznać do bycia ofiarą. W prawie kościelnym molestowanie nie jest przedawnione, a granicą jest 18. roku życia ofiary. Pytanie, czy prawo kościelne jest wystarczająco skuteczne. Jak widać w wielu przypadkach nie.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera