Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka „Małe zbrodnie”. Magdalena Majcher pokazała w powieści inspirowanej prawdziwymi wydarzeniami, że życie nie jest czarno-białe

Monika Krężel
Monika Krężel
Magdalena Majcher, „Małe zbrodnie”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022, stron 287
Magdalena Majcher, „Małe zbrodnie”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2022, stron 287 Fot. Monika Krężel
Ta historia wstrząsnęła Polską ponad 20 lat temu, gdy w jednej z małych wsi na Mazowszu policja odnalazła zwłoki czworga noworodków. Opinia publiczna szybko wydała wyrok na ich matkę – to była morderczyni, dzieciobójczyni… Autorka książki „Małe zbrodnie”, Magdalena Majcher, zdecydowała się na napisanie powieści inspirowanej tymi wydarzeniami, by pokazać, że życie wcale nie jest czarno-białe. I udowodnić, że można czuć wściekłość, żal i smutek, gdy pozna się historię kobiety uznanej za dzieciobójczynię.

Takich kobiet, jak Lidia, które przemykają po ulicach cieniem, takich rodzin, w których dominuje przemoc czy strach i takich wsi, w których nikt nic nie widział, jest wiele. Lidia Gładoch, bohaterka powieści „Małe zbrodnie”, wyprowadza się z Wrotnowa, małej wsi na Mazowszu i przenosi do Warszawy. Zostawia dzieci, męża, teściów, pracuje na czarno, handlując na Stadionie Dziesięciolecia, by być tylko jak najdalej od rodziny. To nie była jej pierwsza ucieczka. Lidia, zahukana, poniżana i wyśmiewana przez teściową, wie, że już dłużej tego nie zniesie. Mąż zawsze stawał po stronie matki, szwagierki uważały, że nic się nie dzieje, nawet własna matka kazała jej wracać do męża, bo tam jest jej miejsce.

Jedyne oparcie miała zawsze w starszej siostrze Joannie. Ale nie ma z nią bliskiego kontaktu, bo rodzina męża odcięła ją i od siostry. Lidia ciągle zachodzi w ciążę, a wtedy od teściowej słyszy, że nikt w rodzinie nie chce kolejnej gęby do wyżywienia…

Nie przeocz

I nagle we Wrotnowie policja odnajduje na strychu jednego z domów szczątki noworodków. To dom, w którym mieszkała Lidia, teraz już poszukiwana przez policję. Lidia sama zgłasza się na komendę w Warszawie, by powiedzieć o wszystkim. Jest przekonana, że spędzi tam chwilę i szybko wróci do pracy. Ale Lidia zostaje zatrzymana i przewieziona do aresztu. Nie wie, że policjanci przesłuchujący rodzinę i mieszkańców wsi, niczego nie ustalili. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, a szwagierki, mąż i teściowie Lidii twierdzili, że nawet nie wiedzieli, że kobieta… jest w ciąży. Wszyscy nabierają wody w usta, ale winna jest Lidia, ona tam mieszkała, a na strychu wieszała pranie.

Policjanci i prokuratorzy robią swoją robotę, choć nikt nie chce przyznać się do zbrodni. Wreszcie Lidia chce mówić, pierwszy raz opowie, jak naprawdę było, zdradzi swój największy sekret - do czego zmuszała ją teściowa.

„Ta historia zmieniła we mnie postrzeganie winy i kary” – napisała autorka książki Magdalena Majcher. To prawda, gdy poznamy dokładnie historię Lidii, w jakiej rodzinie się wychowała, do jakiej rodziny trafiła i jak była w niej traktowana, okaże się, że w tej historii nic nie jest oczywiste. I media, i opinia publiczna, szybko wydają surowy wyrok, ale czy nie za szybko? Nie za łatwo? Historia gnębionej kobiety pokazuje, że życie nie jest czarno-białe, że można współczuć kobiecie doprowadzonej do ostateczności, czuć wściekłość w stosunku do jej bliskich, którzy nabrali wody w usta i - choć też mają sporo na sumieniu - nie zostali za to ukarani.

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty