Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka "Zły Tyrmand". O niepokornym przeciwniku PRL-u opowiadają jego znajomi. Oto Leopold Tyrmand w ich wspomnieniach RECENZJA

Monika Krężel
Monika Krężel
Mariusz Urbanek, "Zły Tyrmand", Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2019, stron 289
Mariusz Urbanek, "Zły Tyrmand", Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2019, stron 289 Fot. mat. prasowe
Z opowieści ludzi, którzy lepiej lub gorzej znali pisarza Leopolda Tyrmanda powstała książka "Zły Tyrmand". Jej autor, Mariusz Urbanek, na podstawie rozmów z nimi przedstawił obraz socjalistycznego playboya, legendy jazzu, pisarza, który na każdym polu sprzeciwiał się komunizmowi. Powstał portret człowieka, wobec którego nie można być obojętnym. Albo się ceni jego twórczość albo nie. A jego książki uważa za dobre albo zbyt przegadane.

Zagorzały antykomunista miał przewrotną biografię. Podczas wojny pracował m.in. w wileńskiej "Komsomolskiej Prawdzie" i był uznawany za naczelne jej pióro. Po wkroczeniu do Wilna Niemców, z fałszywymi dokumentami, zgłosił się na roboty w Niemczech. Tam i w Austrii pracuje jako tłumacz, robotnik i kelner. Wraca do Polski w 1946 roku, zamieszkuje w gmachu Ymki, potem rozpoczyna pracę w "Przekroju".

Uwielbia jazz i kobiety. W środowisku chce uchodzić za znawcę muzyki jazzowej, lubi gdy uwaga słuchaczy i obserwatorów jest skierowana tylko na niego. Nosi kolorowe skarpetki, przez co w oczach wielu jest bikiniarzem. Wyróżnia się strojem na tle socjalistycznej szarzyzny. Świetnie zna języki, nie rozumie, jak ktoś może układać się z komunistyczną władzą. W książce "Zły Tyrmand" opowiadają o nim m.in. Stefan Kisielewski, Krzysztof Teodor Toeplitz, Agnieszka Osiecka, Barbara Hoff, Ludwik Jerzy Kern, Tadeusz Konwicki, Bohdan Tomaszewski.

Rozmówców autora zastanawia wiele rzeczy. Choćby katolicyzm Tyrmanda. Pisarz nosił na piersi krzyżyk, co denerwowało niektórych jego znajomych. W Katowicach wziął nawet ślub kościelny z Barbarą Hoff. Jego przeciwnicy podkreślali, że przecież był Żydem, po cóż więc obnosi się z wiarą katolicką. Tymczasem Tyrmand ukrywał fakt, że jego matka mieszka w Izraelu, a o sobie mówił, że pochodzi ze szlachty kurlandzkiej albo że ma ormiańskie korzenie. Co ciekawe, gdy wyjechał do Stanów Zjednoczonych i związał się z Mary Ellen Fox przeszedł na judaizm.

Zanim Leopold Tyrmand wydał "Złego", biedował. Co prawda, pisarz uważany był za wyjątkowo skąpego, ale po tym, jak stracił pracę w "Przekroju" (skrytykował radzieckich sędziów podczas meczu bokserskiego, ujął się za polską publicznością) i "Tygodniku Powszechnym" (zamkniętym z powodu odmowy wydrukowania nekrologu Stalina) ledwo wiązał koniec z końcem. Znajomi zapraszali go na kolacje, choć on, dumny, często odmawiał. Dopiero po publikacji "Złego" odbił się od dna. Kupił wartburga, a potem srebrnego opla, by szpanować nim po Warszawie.
W 1965 roku ma już dość boksowania się z ustrojem i wyjeżdża z kraju. Znajomym mówi, że jeśli zostanie wydana w Polsce jego książka "Życie towarzyskie i uczuciowe", to wróci. Nie udaje się to. Tyrmand już nigdy nie wróci, emigruje do Stanów Zjednoczonych.
Za swojego przyjaciela uważał pisarza Stefana Kisielewskiego. To z jego rodziną utrzymywał kontakt po tym, jak wyemigrował do Ameryki.

"Zły Tyrmand" to swoisty rewers "Dziennika 1954" Leopolda Tyrmanda, w której to książce autor opisał swoich znajomych, przyjaciół, kochanki. Nie wszystkie opisy były pozytywne, o co bohaterowie mieli do Tyrmanda pretensje. Niektórzy w ogóle mają kłopot z tą książką twierdząc, że powstała dużo później niż w 1954 roku.
Książka "Zły Tyrmand" nie jest typową biografią, to zbiór opowieści ludzi, którzy mieli kontakty z Tyrmandem. W tych opowieściach przejawia się obraz Polski lat 50. i 60. Jest tu mnóstwo anegdot o człowieku, który już za życia był legendą. Wielu rozmówców Urbanka chwali się, że przeczytało "Złego" w ciągu jednej nocy. Uwaga ta dotyczy też wszystkich tych, którzy padli "ofiarą" tej książki i do dziś otaczają pisarza kultem. Choć słowo pisarz jest zbyt dużym uproszczeniem. To świetny dziennikarz, myśliciel, politolog. I choć zdania rozmówców Urbanka o Tyrmandzie są bardzo różne, czasami negatywne, to zasługą tej książki jest to, że pokazuje portret człowieka, który przejrzał komunizm na wylot, znienawidził go i konsekwentnie to podkreślał każdym słowem i czynem. "Zły Tyrmand" to polecana lektura nie tylko dla koneserów "Złego", ale i tych, którzy chcą zrozumieć jak można być człowiekiem w "cywilizacji" komunizmu.
Rok 2020 ogłoszono Rokiem Leopolda Tyrmanda. Mija 100. rocznica jego urodzin i 35. rocznica jego śmierci.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera