Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto nauczy młodych fachu? Brakuje nauczycieli przedmiotów zawodowych - alarmują dyrektorzy techników i szkół branżowych

Monika Chruścińska-Dragan
Monika Chruścińska-Dragan
Związkowcy i dyrektorzy szkół alarmują, brakuje fachowców, za chwilę nie będzie miał też kto wykształcić ich następców. Szkołom coraz trudniej skompletować kadrę. Brakuje zwłaszcza nauczycieli przedmiotów zawodowych.
Związkowcy i dyrektorzy szkół alarmują, brakuje fachowców, za chwilę nie będzie miał też kto wykształcić ich następców. Szkołom coraz trudniej skompletować kadrę. Brakuje zwłaszcza nauczycieli przedmiotów zawodowych. arc. mat. polskapress
Dyrektorzy szkół zawodowych, aby skompletować kadrę sięgają po emerytów, wysyłają nauczycieli na dodatkowe studia, zatrudniają na 1,5 etatu. Byleby tylko miał kto prowadzić lekcje. Związkowcy alarmują, brakuje fachowców, za chwilę nie będzie miał też kto wykształcić ich następców.

O problemie jest coraz głośniej odkąd dyrektor Zespołu Szkół Łączności w Poznaniu, zatrudnił... maturzystę. Był wyróżniającym się uczniem, pracował na jedną trzecią etatu i równocześnie przygotowywał się do egzaminu dojrzałości. Dyrektorzy śląskich szkół także przyznają, że z roku na rok mają coraz większy kłopot z kompletowaniem wykwalifikowanych kadr.

Kto nauczy młodych fachu? Brakuje chętnych do pracy w szkołach

Zdaniem Katarzyny Musiałek, dyrektorki Zespołu Szkół nr 1 w Piekarach Śląskich, najtrudniej jest o nowych nauczycieli w zawodzie technik informatyk.

- To muszą być nauczyciele z konkretnymi kwalifikacjami, z doświadczeniem. Informatycy w firmach informatycznych otrzymają pensje bez porównania wyższe niż w szkole, dlatego trudno ich zachęcić do pracy z młodzieżą - mówi Musiałek.

Obecnie szkoła poprzez stronę internetową kuratorium poszukuje trzech nauczycieli przedmiotów zawodowych do stałej współpracy w zawodzie technik informatyk i nauczyciela przedmiotów zawodowych na pełny etat w zawodzie technik elektryk. Fachowców potrzebuje od września. Ilu dokładnie, okaże się po zakończonej rekrutacji. – Na pewno będzie mniej kandydatów w porównaniu do ubiegłego roku, kiedy mieliśmy do czynienia z podwójnym rocznikiem uczniów. Oferty pracy zamieszczamy wcześniej, żeby się rozeznać na rynku.

Rok wcześniej piekarski Zespół Szkół przyjął o 100 uczniów więcej. Otwierając więcej klas w podwójnym roczniku trzeba było dostosować pracę nauczycieli do wymogów reformy.

Za chwilę luki kadrowe dadzą się we znaki także placówkom kształcącym w zawodach technik rachunkowości czy księgowości. Monika Upława, dyrektorka Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Chorzowie, podkreśla że ma bardzo dobrą i doświadczoną kadrę, ale jej zdecydowaną większość stanowią osoby w wieku 50 plus. Aby móc prowadzić lekcje, posiłkuje się m.in. emerytowanymi już nauczycielami. – Grono starzeje się i może nie być zmiany pokoleniowej – przyznaje.

Nie widać chętnych zwłaszcza do kształcenia przyszłych ekonomistów i księgowych. – Na kierunku ekonomicznym wprowadziliśmy niedawno nowy zawód technik rachunkowości, mocno wyspecjalizowany, ale za chwilę może zabraknąć nam specjalistów chętnych do kształcenia na nim – mówi dyrektorka chorzowskiego CKZiU. – Nieco lepiej wygląda sytuacja na kierunku technik logistyk, gdzie udało nam się zatrudnić kilku młodych, ale branża rozwija się dynamicznie i za chwilę tutaj też będzie problem. Ludzie wybiorą pracę w firmach – rozkłada ręce.

2 600 złotych brutto dla inżyniera? Informatyk na to nie pójdzie

Dyrektorzy i związkowcy zwracają uwagę, że w dobie rynku pracownika nie mają czym zachęcić ludzi do pracy w edukacji. – Inżynier, który chciałby zacząć pracę w szkole, dostaje wynagrodzenie minimalne – podkreśla Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Od początku roku 2020 wynagrodzenie zasadnicze inżyniera bez przygotowania pedagogicznego, który miałby zacząć pracę w szkole jako stażysta, wynosi 2 600 zł brutto. Podczas gdy firmy informatykom od razu po studiach są w stanie dać nawet 5 tys. zł.

MEN: Daliśmy narzędzia dyrektorom i samorządom

MEN odbija pałeczkę podkreślając, że dał już szkołom i samorządom narzędzia. Mogą zatrudnić fachowca, który nie ma przygotowania pedagogicznego i od razu zaproponować najwyższą stawkę wynagrodzenia, jaka jest możliwa w edukacji, czyli nie musi zaczynać od nauczyciela stażysty.

Problem w tym, że dyrektorzy nie mogą podejmować takich decyzji sami. Na takie rozwiązania musi najpierw zgodzić się starosta, burmistrz czy prezydent. A z tym już bywa różnie. Związek Miast Polskich już skarży się, że z roku na rok rośnie dysproporcja między wysokością subwencji, a wydatkami gmin na oświatę.

Systematycznie pogarsza się relacja kwoty subwencji oświatowej przekazywanej samorządom do wydatków budżetu państwa. ZMP przedstawił dane, według których jest to spadek z 12,7 proc. w 2014 roku do 11,04 proc. w roku 2018.

Nie ma fachowców. Za chwilę nie będzie miał też kto uczyć fachu

Tymczasem nie jest tajemnicą, że na rynku pracy za chwilę zabraknie fachowców. Na liście zawodów pożądanych Ministerstwa Edukacji Narodowej znalazło się 24 pozycji, dla woj. śląskiego - nawet 102. Lista profesji deficytowych w skali kraju według najnowszego Barometru Zawodów jest pokaźna i liczy z kolei 31 pozycji. Dla woj. śląskiego - ponad 40 i wśród nich są m.in. nauczyciel przedmiotów zawodowych i nauczyciel praktycznej nauki zawodu.

Nie przegap

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera