Ustaliliśmy, że nie, ale takie pytanie zadają sobie od kilku dni mieszkańcy 42-tysięcznej gminy. Dlaczego?
Wszystko z powodu notatki, która znalazła się na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej. Głosi ona, że Janiszewski został zarejestrowany 14 lipca 1987 roku przez Oddział WSW w Gliwicach jako oficer rezerwy kontrwywiadu.
Na niektórych tablicach i słupach ogłoszeniowych w mieście ktoś rozkleja plakaty ze skopiowanym dokumentem IPN. W ten sposób chce zaszkodzić burmistrzowi, bo takie dane - jak zapewniają w Instytucie Pamięci Narodowej - nie oznaczają współpracy ze służbami PRL.
- Ten wpis nie mówi o tym, że ktoś był agentem, czy tajnym współpracownikiem SB. Skrót WSW oznacza Wojskowe Służby Wewnętrzne, które były ówczesnym odpowiednikiem działających jeszcze do niedawna Wojskowych Służb Informacyjnych. Zwrot, że ktoś był oficerem rezerwy kontrwywiadu WSW oznacza, że po studiach odbył kilkumiesięczne szkolenie wojskowe. Na takie kursy, w różnych pionach służb, kierowano większość ówczesnych studentów - tłumaczy Wacław Dubiański z katowickiego oddziału IP N. - Stwierdzenie, że ktoś był oficerem rezerwy kontrwywiadu oznacza z kolei, że po zaliczonym szkoleniu dana osoba była brana pod uwagę przez wywiad wojskowy jako ewentualny kandydat do wcielenia do armii w stopniu oficera, w przypadku wybuchu wojny - dodaje Dubiański.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy muszą mieć taką wiedzę i pewnie o to chodzi organizatorom plakatowej akcji. Niezrozumiała notatka, pełna tajemniczych skrótów, numerów akt, stała się więc powodem licznych insynuacji.
Janiszewski do sprawy podchodzi spokojnie. Nie ma pojęcia, kto chce mu zaszkodzić.
- Nie wiem, kto jest za to odpowiedzialny i nie chcę nikogo podejrzewać. Jedno jest pewne, ktoś próbuje na tym zbić kapitał polityczny - mówi Janiszewski.
Burmistrz przyznaje też, że - tak jak wielu jego rówieśników - przeszedł szkolenie w szeregach Wojskowych Służb Wewnętrznych w 1982 roku na podstawie ustawy o powszechnym obowiązku obrony PRL.
- Jako absolwent wyższej uczelni dostałem powołanie do odbycia obowiązkowej zasadniczej służby wojskowej. Dostałem wtedy skierowanie do szkoły podchorążych w Mińsku Mazowieckim. Z absolutnie czystym sumieniem mogłem zawrzeć w moim oświadczeniu lustracyjnym informację, iż nigdy nie byłem funkcjonariuszem służb bezpieczeństwa - wyjaśnia.
W odpowiedzi na pojawiające się plotki urzędnicy wystosowali pismo do IPN z prośbą o uzupełnienie informacji na temat Janiszewskiego.
- Można na przykład rozszerzyć informację o wyjaśnienie w rubryce uwagi, iż według obowiązującej ustawy lustracyjnej przeszkolenie wojskowe w Szkole Podchorążych Rezerwy i Szkole Oficerów Rezerwy nie było służbą w organach bezpieczeństwa państwa. To utnie niepotrzebne spekulacje i ograniczy niebezpieczeństwo przedstawiania fałszywych interpretacji, szkodzących wizerunkowi osób pełniących funkcje publiczne - argumentuje Grzegorz Wolnik, zastępca burmistrza .
Tych kilka słów wyjaśnienia znalazło się pod nazwiskami innych osób, między innymi tuż obok nazwiska posła PO Henryka Siedlaczka, który podobnie jak Janiszewski przeszedł szkolenie w WSW.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?