Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchnia polska to przepisy Heleny Kulzowej-Hawliczkowej. Gdy gotowała, myślała o górnikach

Grażyna Kuźnik
Archiwalne wydanie „Kuchni polskiej” z lat 50. znaleźliśmy na stoisku antykwarycznym na ulicy Stawowej w Katowicach
Archiwalne wydanie „Kuchni polskiej” z lat 50. znaleźliśmy na stoisku antykwarycznym na ulicy Stawowej w Katowicach Lucyna Nenow/Dziennik Zachodni
65 lat temu postanowiono wydać wielką polską książkę kucharską. Ale kto ją napisze? Wybór padł na związaną ze Śląskiem Helenę Kulzową-Hawliczkową. Tk powstała Kuchnia polska - największy polski bestseler.

Prawdziwa autorka największego polskiego bestsellera wszech czasów zawsze pozostawała w cieniu. Niewiele wiadomo o tej kulinarnej mistrzyni, ale to właśnie z jej przepisów i smaku korzystały całe pokolenia. „Kuchnię polską”, która osiągnęła w 50 wydaniach nakład 5 milionów egzemplarzy, firmował jednak mężczyzna, prof. Stanisław Berger, wtedy pracownik Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie.

93-letni obecnie biochemik i fizjolog żywienia jest w świetnej formie i niedawno na łamach czasopisma „Kuchnia” wspominał Helenę Kulzową-Hawliczkową, swoją główną autorkę. Odsłonił kulisy powstawania „Kuchni polskiej”. Przyznał, że dał książce tylko oprawę, napisał wstęp i pierwszy rozdział o ogólnych zasadach żywienia.

Niechętnie zabrał się do tego projektu; był naukowcem, nie mieszał na co dzień w garnkach. Zadanie zleca mu jednak przełożony z PZH, prof. Aleksander Szczygło, któremu już w 1951 roku władza powierza zadanie przygotowania socjalistycznej książki kucharskiej. Ale prof. Szczygło do tego się nie kwapi; jest lekarzem, gotować nie umie i zwleka, jak może. Kiedy jednak w 1953 roku umiera Stalin, można już gotować nie tylko socjalistycznie. Zbiera się więc zespół autorów ze Stanisławem Bergerem na czele.

Do konkretnych przepisów prof. Berger się nie wtrąca. Ma główną autorkę o ormiańskich korzeniach, o której myśli, że jest Ślązaczką. Pani po czterdziestce gotuje jak anioł, jest dyplomowaną nauczycielką gospodarstwa domowego. Przed wojną wydała już popularną książkę kulinarną. O jej umiejętnościach krążą legendy.

Smakosz woj. śląskiego - Restauracja. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Bar/Bistro. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Pizzeria/Kebab. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Piekarnia/Cukiernia. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kawiarnia. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kucharz. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kelner. Zgłoś się i głosuj

Ale zdaniem prof. Bergera, który do dzisiaj zachował imponującą formę fizyczną, potrawy Heleny są nieco zbyt ciężkie i za gęste. Nawet jej to wytyka, a ona odpowiada, że górnik nie przeżyje przecież na samych jarzynach i owocach. Myślała o swoich śląskich czytelnikach. Okazało się, że nie tylko oni w pełni podzielają jej smak.

Książka, wydana po raz pierwszy w 1954 roku, znika błyskawicznie z półek, przez lata jest najcenniejszym prezentem dla młodych par. Chce ją mieć każda rodzina, czasem żeby tylko poczytać o takich dziwach jak tapioka czy salsefia, o których w sklepach nikt nie słyszał. Dobrze też wiedzieć, co zrobić z bażantem, gdyby się trafił. Można powiedzieć, że to Helena Kulzowa-Hawliczkowa - w oparciu o kuchnię śląską, ale także wschodnią - ukształtowała po wojnie kulinarny gust Polaków.

Nie pochodzi jednak ze Śląska, chociaż mieszka tutaj z mężem, inżynierem chemikiem, dr Józefem Hawliczkiem. W książce katowickich abonentów telefonicznych z 1934 roku jest jego nazwisko: chemik mieszkał w kamienicy przy ul. Kilińskiego 34. Jego żona Helena jest o pięć lat młodsza, urodziła się w 1904 roku w ormiańskiej rodzinie Bohosiewiczów, której szlachectwo nadał król Jan III Sobieski.

W latach 20. XX wieku Helena nosi nazwisko Kulzowa, ale o jej pierwszym mężu czy dzieciach nic nie wiadomo. Poświęca się już wtedy propagowaniu kuchni polskiej, zbiera i ulepsza przepisy. Jest praktyczką, każde danie gotuje samodzielnie.Wspólnie z Marią Gałecką wydaje popularną książkę kucharską, która szybko ma kilka wydań; trzecie wyszło w 1939 roku, tuż przed samą wojną.
Drugi mąż Heleny zapisał piękną kartę w dziejach śląskiego przemysłu. Dyplom zrobił u Ignacego Mościckiego, w 1924 roku rozpoczął pracę w Zakładach Azotowych w Chorzowie. W laboratorium badawczym, które prowadzi, wynalezionotechnologię produkcji metanolu, formaliny, mocznika i wielu innych związków chemicznych. Sukcesy laboratorium stają się jednak solą w oku niemieckiego koncernu chemicznego IG Farben, przemysłowej podpory przygotowań Hitlera do wojny. Koncern oskarża Zakłady Azotowe o naruszanie swoich patentów. Sprawa jest poważna, może wiele kosztować Polskę, wyjaśniają ją dr Józef Hawliczek i dr Witold Hennel. Udaje im się nie tylko obalić wszystkie zarzuty IG Farben, ale doprowadzić do tego, że odtąd wynalazki dokonane w laboratorium są opatentowane. A to zamyka wszelkie dyskusje.

W czasie wojny dr Hawliczek współpracuje z Armią Krajową, produkuje na jej potrzeby materiały wybuchowe. Po wojnie organizuje Instytut Przemysłu Chemicznego w Gliwicach.

W latach 50. XX wieku, gdy jego żona szykuje przepisy do „Kuchni polskiej”, dr Hawliczek wykłada także na Politechnice Wrocławskiej. Ale aż do emerytury jest dyrektorem Instytutu Chemii Nieorganicznej w Gliwicach.

Oboje są bardzo zajęci. Helena od rana do nocy gotuje; musi wypróbować wszystkie przepisy na śniadania, obiady i kolacje, wypieki, desery oraz uroczyste przyjęcia. Tylko rozdział o przetworach piszą Helena Stobnicka-Szczygłowa i Ludmiła Nowicka. Trzy czwarte ogromnej księgi jest jednak dziełem samej Heleny.

Smakosz woj. śląskiego - Restauracja. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Bar/Bistro. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Pizzeria/Kebab. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Piekarnia/Cukiernia. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kawiarnia. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kucharz. Zgłoś się i głosuj
Smakosz woj. śląskiego - Kelner. Zgłoś się i głosuj

Autorka nie może korzystać z przedwojennych receptur, bo nie używa się już jaj na kopy, nie szafuje masłem ani polędwicą. Nie wolno jej także sięgać do rzekomo burżuazyjnych obiadów Lucyny Ćwierczakiewiczowej, zresztą w PRL przepisy tej damy brzmią jak bajki. Ale każdą potrawę Helena tak opracowuje, że musi się udać.

Prof. Berger wspomina, że nagle pojawił się problem. Cenzura uznała, że w książce kucharskiej PRL nie może pojawić się słowo „pieprzyć”, bo źle się kojarzy. Redagował więc przepisy Hawliczkowej, skreślając „pieprzyć” i wpisując ręcznie „dodać pieprzu do smaku”.

Czy autorka sprawdzała potrawy na mężu, nie wiadomo, ale dr Hawliczek - mimo wspaniałej kuchni żony - był szczupły. Jak podaje portal Beskidzka24, zmarł w 1972 roku. Helena dożyła 85 lat, spoczęła obok męża na cmentarzu parafialnym Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!