Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultowy serial "Czterej pancerni" ma już 50 lat

Łukasz Klimaniec
Pamiątki po wizycie filmowców w Istebnej pięć lat temu zebrał Zespół Regionalny „Istebna”
Pamiątki po wizycie filmowców w Istebnej pięć lat temu zebrał Zespół Regionalny „Istebna” łukasz klimaniec
Kultowy serial pojawił się na ekranie dokładnie pół wieku temu. I porwał nie tylko dzieci i młodzież, do których był adresowany, ale także dorosłych widzów.

To już tyle lat minęło? - 90-letnia Anna Bury z Istebnej nie kryje zaskoczenia, gdy słyszy, że w najbliższy poniedziałek 9 maja minie równo 50 lat od premiery najsłynniejszego polskiego serialu „Czterej pancerni i pies”. Jej córka Olga miała raptem 3 lata, gdy pojawiła się na planie finałowego odcinka („Dom”), który był kręcony w Trójwsi Beskidzkiej, w roli weselnego „piórka” (istebniański zwyczaj weselny). Dziś o wizycie filmowców i aktorów przypominają wielkoformatowe zdjęcia wiszące na ścianach Gminnego Ośrodka Kultury w Istebnej.

„Czterej pancerni i pies” to fenomen, który porwał miliony widzów. W przeróżnych plebiscytach na polskie seriale wszech czasów „Czterej pancerni...” plasują się w ścisłej czołówce. Wyreżyserowany przez Konrada Nałęckiego - według scenariusza Janusza Przymanowskiego, opartego na jego książce pod tym samym tytułem - serial, po raz pierwszy pojawił się w telewizji 9 maja 1966 roku. Pierwsza transmisja miała miejsce o 20.00. W trwającym 52 minuty odcinku „Załoga” widzowie poznali perypetie młodego Janka Kosa, który zaciąga się do Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte i trafia do załogi czołgu 102. A tę - prócz niego - stanowią: porucznik Olgierd Jarosz, kapral Gustaw Jeleń, plutonowy Grigorij Saakaszwili, szeregowy Tomasz Czereśniak i pies Szarik.

- Tak naprawdę Szarik grał w tym serialu pierwsze skrzypce - uśmiecha się Marek Łazarz, prezes stowarzyszenia „Klub Pancernych”, skupiającego fanów serialu „Czterej pancerni i pies”. - Gdy robimy prelekcje dla dzieci, okazuje się, że wszyscy kochają Szarika. Ten wybieg był idealny - dodaje.

Jego zdaniem fenomen serialu opiera się na znakomitej pracy realizatorskiej i głośnych nazwiskach aktorów - nawet drugoplanowe role odgrywali bowiem wielcy artyści ówczesnego teatru. Ale kluczem do sukcesu był realizacyjny rozmach serialu (potężna batalistyka i zaangażowanie wojska) i pokazanie widzom czegoś, czego wcześniej nie widzieli.

- W „Czterech pancernych...” po raz pierwszy jest pokazane działanie załogi czołgu właśnie wewnątrz czołgu. Czyli praca czołgisty. A tego do tej pory nie było. To mnie nakręciło - nie zafascynowały mnie relacje Janek-Marusia, Lidka-Janek, ale czołg i te wszystkie wojskowe dynamiczne elementy, które fascynują chłopaków - przyznaje Marek Łazarz.
Atutem serialu było też pokazanie wojny w sposób zupełnie inny niż dotąd. Nie brakowało humorystycznych scen, które przeplatały historie batalistyczne. Prozaiczne sytuacje i dialogi porwały widzów, a sympatię publiczności zaskarbił sobie zwłaszcza Franciszek Pieczka, odgrywający rolę Gustlika.

Serial był kręcony i emitowany w trzech seriach w latach 1966, 1969 i 1970. Następnie często pojawiał się w telewizji w pasmach adresowanych do dzieci i młodzieży. Marek Łazarz zwraca uwagę, że serial „Czterej pancerni...” miał być niejako odpowiedzią na lansowaną na Zachodzie amerykańską wersję „Zorro”. Efekt jednak przeszedł oczekiwania, bo „Czterej pancerni” zafascynowali nie tylko dzieci i młodzież, ale i dorosłych.

- Razem ze „Stawką większą niż życie” „Czterej pancerni...” są najbardziej dochodowymi serialami w Telewizji Polskiej oraz świetnie sprzedającym się produktem. Serial się obronił, pomimo tego, że był czarno-biały i inaczej filmowany niż dzisiejsze standardy - uważa Łazarz.

Wątek kręcenia „Czterech pancernych…” w województwie śląskim sprowadza się do Trójwsi Beskidzkiej - Istebnej i Koniakowa, gdzie powstały sceny podwójnego wesela - Marusi i Janka oraz Honoraty i Gustlika.

- Mile wspominamy te czasy, bo aktorzy byli bardzo życzliwi. Nie dawali nam odczuć, że jesteśmy nieprofesjonalistami - mówi Anna Bury, ówczesna kierowniczka Zespołu Regionalnego „Istebna”, którego członkowie zagrali w tym odcinku.

Filmowcom polecił ich nieżyjący już etnograf Józef Gil z Cieszyna, który często gościł w Istebnej i widział młodych artystów na próbach i występach. Gdy zapadła decyzja, że sceny weselne do odcinka „Dom” będą kręcone w Trójwsi Beski-dzkiej, do udziału zostali zaproszeni wykonawcy Zespołu Regionalnego „Istebna”. Górale chwalili nie tylko życzliwość aktorów, ale i pieniądze, jakie można było zarobić - filmowcy płacili ok. 100 zł za dzień, co było całkiem niezłym zarobkiem.
Górali z Istebnej można w tym odcinku zobaczyć m.in. w scenie przejazdu wozów drabiniastych, w której siedzą oni wraz z żołnierzami i śpiewają.

- Piosenki znaliśmy dobrze, bo przecież w zespole się je śpiewało. Dlatego nie było żadnego problemu z repertuarem - wspomina pani Anna.

Pięć lat temu w Trójwsi Beskidzkiej członkowie Zespołu Regionalnego „Istebna” w ramach projektu „Powrócimy wierni - wesele góralskie po latach” zbierali pamiątki, zdjęcia i wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń. Inspiracją był występ zespołu w Mongolii, gdzie - jak się okazało - „Czterej pancerni...” nadal są świetnie znani i lubiani.

W efekcie powstała wystawa zdjęć-pamiątek z planu filmowego, udało się także znaleźć serwetkę, na której położony był chleb, którym witano młodą parę podczas nagrań serialu.

- Ta ekspozycja przypomina o tym wydarzeniu. Turyści, którzy nas odwiedzają, są zdziwieni. Mówią: O, to tu kręcono tę scenę? - przyznaje Elżbieta Legierska-Niewiadomska, szefowa GOK w Istebnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!