Metallica zagrała na Stadionie Narodowym w Warszawie i powoli kończy swój europejski tour. Tymczasem wielu komentarzy doczekał się ostatni wpis Larsa Ulricha na Instagramie z refleksyjnym nawiązaniem do Katowic.
Lars Ulrich przed środowym koncertem w Warszawie wpadł w melancholię i na Instagramie opublikował piękny wpis. Napisał między innymi:
W lutym 1987 roku po raz pierwszy odwiedziliśmy kraj za żelazną kurtyną i graliśmy dwa koncerty w katowickim Spodku. Mieliśmy zaszczyt nieść naszą sztukę ponad granicami (..) Zostaliśmy ciepło przyjęci. Uświadomiliśmy sobie, że fani - bez względu, gdzie mieszkają na tej pięknej planecie - są zjednoczeni w swojej pasji do muzyki.
Lars Urlich to jeden z dwóch założycieli Metalliki - obok gitarzysty i wokalisty Jamesa Hetfielda. Po 1987 roku Metallica wielokrotnie występowała w Polsce, a kilka razy na Śląsku. Już w 1991 roku pojawiła się na Stadionie Śląskim w ramach pamiętnego festiwalu "Monsters of Rock", kiedy grała przez AC/DC.
CZYTAJCIE TEŻ:
Jak w 1987 roku w hotelu w Katowicach lider Metalliki przyszedł na wódkę do chłopaków z Wałbrzycha
Na środowy występ przyjechali wprost z Pragi, gdzie dali doskonały koncert, następnie udadzą się na finałowe europejskie show do Niemiec. Następnie zagrają u siebie w San Francisco, a dalej w Australii. W przyszłym roku - jak już zapowiedzieli - będą występować w Ameryce Południowej.
Koncert w Warszawie powszechnie uznano za bardzo udany. Hetfield i spółka zaprezentowali sprawdzony zestaw hitów, choć setlista minimalnie różniła się od tej w Pradze - choćby tym, że wybrzmiał St. Anger w miejsce niedocenianego Frantica. Ale - rzecz jasna - hity musiały być.
- "Enter Sandman",
- "One",
- "Seek and Destroy",
- "Sad But True"
- "Master od Puppets"
To oczywiste elementy każdego koncertu.
W Warszawie wybrzmiało jednak coś, dzięki czemu "nie zapomnę tego koncertu nigdy" - jak napisał jeden z fanów na Twitterze. Oto mniej więcej w połowie show, na scenę wyszli tylko Robert Trujillo - basista - oraz Kirk Hammett - gitarzysta - i zagrali... "Sen o Warszawie" Czesława Niemena. Fani Metalliki wiedzieli, że grupa wykonuje takie covery - ukłony wobec lokalnej publiczności. Był już zatem rok temu w Krakowie "Wehikuł czasu" Dżemu, był w Pradze zabawny czeski "Jożin z Bażin". A na przykład w Szwajcarii Metallica zagrała cover legendy metalu grupy Celtic Frost.
Jednak Niemena się nie spodziewano. Rzecz jasna, cały Stadion Narodowy podjął wyzwanie i część utworu odśpiewano wspólnie z muzykami. Może zresztą dobrze, że włączył się chór, bo sztuka wokalna ewidentnie przerasta Roberta Trujillo, który po pierwsze usiłował śpiewać, a po drugie - śpiewać po polsku, a ani jednej z tych rzeczy nie robi dobrze.
Na szczęście jest świetnym basistą, co udowodnił na scenie podczas odgrywania fragmentu solowej partii z legendarnego numeru "Orion" pochodzącego z płyty "Master od Puppets". Był to piękny hołd złożony pierwszemu i najważniejszemu basiście Metalliki - Cliffowi Burtonowi. Burton zginął w 1997 roku w dramatycznym wypadku autobusu, którym podróżował zespół.
Metallica to najsłynniejszy metalowy zespół świata, najważniejsza część "Wielkiej Czwórki", obok Slayera, Megadeth i Anthrax.
Zobaczcie koniecznie
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?