Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarka z Chorzowa na dywaniku u przełożonego. Zwolnienia nie będzie

Justyna Przybytek
ARC Dziennik Zachodni
Nie będzie zwolnienia lekarki pogotowia ratunkowego z Chorzowa. Kobieta od dwóch lat pracuje w stacji, choć ma sądowy zakaz wyjazdów ambulansem w charakterze lekarza. - U nas ma zerowe konto, zaczyna od nowa - mówią w katowickim pogotowiu ratunkowym.

Nie będzie zwolnienia lekarki pogotowia ratunkowego z Chorzowa. Kobieta od dwóch lat pracuje w stacji, choć ma sądowy zakaz wyjazdów ambulansem w charakterze lekarza. Wyrok jest nieprawomocny, więc 33-latka nie łamie prawa. To raczej kwestia zatajenia prawdy: o przeszłości swojej podwładnej dyrekcja Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach dowiedziała się dopiero z lektury "Dziennika Zachodniego". O sprawie napisaliśmy w poniedziałek.

W efekcie w poniedziałek J. stawiła się w centrali pogotowia w Katowicach i tłumaczyła się Wojciechowi Micińskiemu, wicedyrektorowi WPR.

- U nas ma zerowe konto, zaczyna od nowa - powiedział po tej rozmowie Miciński.

J. po tym, jak 12 pacjentów poskarżyło się przed sądem lekarskim na jej pracę w 2009 r., została zwolniona z pogotowia w Krakowie. Jakby tego było mało, krakowski Sąd Rejonowy skazał lekarkę za narażenie życia pacjenta: mężczyzna, któremu nie udzieliła na czas pomocy, zmarł. Kobieta dostała pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i otrzymała zakaz jeżdżenia jako lekarz z ekipą karetki przez rok. Wyrok jest jednak nieprawomocny. Nie ma więc prawnych przeszkód, by kobieta nadal pracowała w pogotowiu. Nie ma też obowiązku informowania o wyroku nowego pracodawcy. Miciński jest dla podwładnej wyrozumiały i nie zamierza oceniać jej przeszłości.

- Na początku swojej kariery popełniła błędy, trafiła do sąsiedniego województwa i tu próbuje od nowa, jest w trakcie specjalizacji chirurgicznej - mówi Miciński. Twierdzi też, że nie ma zastrzeżeń do jej obecnej pracy.

- Pracuje u nas od lipca 2010 roku i w tym czasie nie było na nią skarg ani od pacjentów, ani od pracowników pogotowia w Chorzowie - dodaje.

Wicedyrektor przyznaje jednak, że nie wiedział o wyroku, z jakim J. wyjechała z Krakowa. Z sądowymi dokumentami, udostępnionymi przez jej prawników, zapoznał się dopiero wczoraj.

- Wiem o praktycznie wszystkich takich wypadkach w stacji. Tym razem wiedziałem tylko o złej opinii. Zdawałem sobie sprawę, w jakich okolicznościach zakończyła poprzednią pracę, bo zasięgamy takich informacji - tłumaczy.

- Powtarzam: u nas ma zerowe konto, nie mam podstaw do jej zwolnienia. Wiem też, że będzie wnosiła apelację od wyroku - dodaje.


*Śtowarzyszenie Ślązaków legalne. Sąd uznał narodowość śląską? CZYTAJ TUTAJ
*Gwarki 2012, czyli bez pochodu nie ma zabawy ZOBACZ ZDJĘCIA
*KONKURS MŁODA PARA: Przyślij zdjęcia, zgarnij nagrody!

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!