Lekarz śmiertelnie potrącił ciężarną kobietę i jej córkę. Dzisiaj w żywieckim sądzie zapadł wyrok

Jacek Drost
Jacek Drost
Śmiertelny wypadek w Gilowicach. Do tragedii doszło w czwartkowe popołudnie 22 października 2020 Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Śmiertelny wypadek w Gilowicach. Do tragedii doszło w czwartkowe popołudnie 22 października 2020 Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE OSP Gilowice
Dzisiaj 4 kwietnia w żywieckim Sądzie Rejonowym zapał wyrok w sprawie lekarza, który potrącił ciężarną kobietę i jej 3-letną córkę z Gilowic na Żywiecczyźnie. Mężczyzna został skazany na 2,5 roku więzienia. Andrzej Rodak, mąż i ojciec zmarłych, a także oskarżyciel posiłkowy, uznał w rozmowie z DZ, że wyrok jest zbyt łagodny i zapowiedział odwołanie.

Proces przed żywieckim Sądem Rejonowym toczył się od czerwca ubiegłego roku. Zakończył się dzisiaj. Sąd skazał 69-letniego mężczyznę na 2,5 roku więzienia i 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów, a także 30 tys. zł zadośćuczynienia.

- Co ja mogę powiedzieć? Nie wiem dlaczego zapadł taki wyrok - powiedział Dziennikowi Zachodniemu Andrzej Rodak. Dodał, że - według sądu - kara jest adekwatna do popełnionego czynu.

Nie przeocz

Do tragedii doszło w czwartkowe popołudnie 22 października 2020. Drogą wojewódzką 946 podążał biały hyundai, prowadzony przez 68-letniego lekarza, który jechał do pracy w swoim prywatnym gabinecie w Suchej Beskidzkiej. Przed godz. 15.00 samochód dotarł do Gilowic. Kierowca najpierw pokonał kilka ostrych i stromych zakrętów, minął przystanek autobusowy i sklep spożywczy, przejechał kilkanaście metrów prostą drogą biegnącą w dół i… stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do przydrożnego rowu, następnie otarł się o drzewo, po czym potrącił stojące przy drodze piesze - kobietę w widocznej ciąży w wieku 36 lat oraz jej 3-letnią córeczkę.

- Dziewczynka, w stanie bardzo ciężkim, śmigłowcem lotniczego pogotowia ratunkowego została przetransportowana do szpitala, natomiast kobieta, pomimo wysiłku ratowników medycznych, którzy prowadzili reanimację, zmarła - informowała tuż po tragedii Mirosława Piątek, oficer prasowy żywieckiej policji.

Kilka dni później okazało się, że zmarła także dziewczynka przewieziona do krakowskiego szpitala w krytycznym stanie.

Do mieszkańców Gilowic szybko dotarło, że w wypadku zginęła 36-letnia Małgorzata R., która wraz z córeczką wyszła na chwilę z domu. Szła do koleżanki na kawę. Nie doszła... Tragedia rozegrała się na oczach męża Andrzeja R.

- Żona i córka zginęła na moich oczach... Widziałem ten zbliżający się samochód. Leciał w powietrzu, chyba z 15 metrów. Nie zdążyłem nawet krzyknąć: "Uwaga!". Kompletnie nic nie zdążyłem zrobić... - mówi Andrzej Rodak z Gilowic.

Dodaje, że żona i córka stały na wjeździe na posesję do sąsiada, na mostku, jakieś 2,5 metra od pasa jezdni, kiedy w ich stronę z impetem zaczął zbliżać się samochód. Podkreśla, że z sąsiadką stał w pobliżu i - gdyby nie rosnące przy drodze drzewo - to byłyby dwie kolejne ofiary.

Zobacz zdjęcia:

Policja poinformowała, że 68-letni kierowca był trzeźwy i posiadał uprawnienia do kierowania samochodem. Z kolei prokurator Agnieszka Michulec mówiła na antenie stacji TVN, że kierowca wyjaśnił, iż na drogę wybiegł mu malutki pies. Chcąc uniknąć potrącenia psa, zjechał na prawe pobocze i dalej nie mógł już zapanować nad pojazdem.

Po kilku miesiącach śledztwa, m.in. po. zasięgnięciu opinii biegłych, przesłuchaniu świadków i przeglądnięciu zapisów monitoringu, prokuratura zdecydowała się oskarżyć 68-letniego kierowcę o przestępstwo z art. 177 paragraf 2 kodeksu karnego, czyli spowodowanie śmiertelnego wypadku, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Kierowca najpierw twierdził, że do wypadku doszło, bo na drogę wybiegł mu pies. Później utrzymywał, że nie zapanował nad samochodem, bo z powodu cukrzycy stracił przytomność. Andrzej Rodak powiedział, że podczas procesu tezy o psie i cukrzycy nie zostały potwierdzone.

- Biegły od rekonstrukcji wypadków jednoznacznie stwierdził, że kierowca wykonywał manewry obronne, co wskazuje, że nie stracił przytomności i próbował ratować samochód, chcąc wyjechać z rowu - opowiada Andrzej Rodak.

Musisz to wiedzieć

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Francja podwyższy wiek emerytalny. Protesty na miarę żółtych kamizelek

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni
Dodaj ogłoszenie