Prawie 3 tygodnie temu jedna z lekarek ze szpitala miejskiego w dużym śląskim mieście miała kontakt z osobą chorą na koronawirsua. Natychmiast odesłano ją do domu na kwarantannę, a potem... kwarantannę przedłużono. Nikt nie pomyślał nawet, by wykonać jej test na koronawirusa. Kobieta bezczynnie czeka w domu, czuje się bardzo dobrze i nie wie, co ma robić. Nie wie, czy jest zdrowa, czy chora.
W końcu sama wzięła sprawy w swoje ręce i próbowała poprosić Sanepid o wykonanie wymazu. Wydzwaniała do Urzędu Wojewódzkiego. Nikt nie był w stanie nic zrobić. Ostatecznie Sanepid powiatowy "umył" ręce twierdząc, że to sprawa "województwa", a Sanepid wojewódzki ... przedłużył kwarantannę.
A na oddziale jej koleżankom i kolegom coraz trudniej dopiąć grafik dyżurowy. Po jakimś czasie okazało się, że Sanepid w ogóle nie wpisał jej na listę osób zawodowo zagrożonych. Dzięki temu została wpisana do kolejki... na wymaz. Jednak "wymazobus" do niej nie przyjedzie. Dostała natomiast zestaw do wymazu i ma sobie go sama wykonać, a potem dostarczyć do Sanepidu. Pytanie jak?
Musisz to znać
Drugi przypadek dotyczy lekarza-onkologa, który siedzi w domu od 2 tygodni i do tej pory Sanepid nie pobrał wymazu . Musiał odbyć kwarantannę po operowaniu zakażonego na koronawirusa pacjenta.
To nie są odosobnione sytuacje. Lekarze domagają się testów i dopiero ich upór powoduje, że są one wykonywane. Tak np. było w przypadku sosnowieckiego Szpitala Miejskiego, gdzie 270 osób z personelu ma L4, 58 objęto kwarantanną, zaś 25 ma opiekę nad dzieckiem.
Tymczasem Ministerstwo Zdrowia nie ma żadnych danych na temat tego ilu lekarzy i pielęgniarek tak potrzebnych teraz w szpitalach przebywa na kwarantannie i nie miało wykonanych testów. Nie wiedzą też ilu jest chorych.
- Jest to skandal. Takie informacje powinny być codziennie na biurku ministra. Przecież przed pandemią mieliśmy ogromne braki w wielu specjalności. Nie zniknęły z powodu koronawirusa, a wręcz się pogłębiły - ocenia senator Beata Małecka-Libera, przewodnicząca senackiej komisji zdrowia.
Obecnie w województwie śląskim na kwarantannie znajduje się 11 tys. 690 osób, zaś nadzór sanitarny zastosowano wobec 6 tys. 886.
-Istnieje bezwzględna potrzeba wykonywania regularnych testów personelowi medycznemu, ale co istotne – dla potwierdzenia ujemnego wyniku. Znacznie większy dostęp do testów kadry medycznej, a także możliwie krótki czas oczekiwania na wynik, pozwoli utrzymać ciągłość pracy oddziału i skróci kwarantannę prewencyjną personelu, zwiększając jego dostępność.
Załóżmy, że szpitalowi zależy, by lekarz przebywający w kwarantannie szybciej wrócił do pracy; wówczas może do niego wysłać pracownika, by ten przekazał lekarzowi wymazówkę wraz z dokumentami. Lekarz sam pobiera sobie wymaz, z zachowaniem wszystkich środków ostrożności przekazuje go pracownikowi szpitala, a następnie już szpital wysyła pobrany materiał do laboratorium. Jeśli wynik jest ujemy, lekarz może wrócić do pracy. Takie postępowanie musi stać się normą, wypierając czasem kilkutygodniowe oczekiwanie na wymazobus. W mojej ocenie testowanie personelu medycznego powinno odbywać się co tydzień, by nikt nie mógł zarzucać medykom, że narażają życie i zdrowie pacjentów" - powiedział prezes ORL w Katowicach Tadeusz Urban.
Obejrzyj dokładnie
Zobacz koniecznie
Bądź na bieżąco i obserwuj
Polacy opracowali lek na śmiertelną chorobę
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?