Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Leszczyna: W Częstochowie i Bytomiu SSE zostanie najprawdopodobniej poszerzona

Izabela Leszczyna
Izabela Leszczyna
Izabela Leszczyna Arkadiusz Gola
Widzimy wszystkie plusy i minusy specjalnych stref ekonomicznych i w dużej mierze zgadzamy się z ekspertami Unii. Nam też nie podoba się - i, co najważniejsze, nie zgadzamy się na takie praktyki - gdy firma tworzy w strefie nową fabrykę, żeby przenieść do niej pracowników z innego swojego oddziału poza strefą - mówi Izabela Leszczyna, wiceminister finansów. Rozmawia Mariusz Urbanke

Unia Europejska jest przeciwna specjalnym strefom ekonomicznym, bo uznaje, że to podważa zasady równych szans i uczciwej konkurencji. Tymczasem rząd planuje włączenie kolejnych terenów do specjalnych stref, również w naszym regionie. Dlaczego?
Zapewniam, że widzimy wszystkie plusy i minusy specjalnych stref ekonomicznych i w dużej mierze zgadzamy się z ekspertami Unii. Nam też nie podoba się - i, co najważniejsze, nie zgadzamy się na takie praktyki - gdy firma tworzy w strefie nową fabrykę, żeby przenieść do niej pracowników z innego swojego oddziału poza strefą. Specjalne strefy ekonomiczne w Polsce miały służyć przede wszystkim tworzeniu nowych miejsc pracy i wspieraniu tych gmin, które mają poważne problemy związane z restrukturyzacją przemysłu czy upadkiem całych branż - jak hutnictwo czy górnictwo w Wałbrzyskiem. Dzisiaj światowy kryzys finansowy i spowolnienie gospodarcze sprawiły, że nawet państwa o wysoko rozwiniętych gospodarkach podejmują działania stymulujące wzrost gospodarczy. Nasz rząd także zdecydował, że SSE będą mogły działać w Polsce do 2026 roku, co oznacza, że warto włączyć do nich kolejne tereny, zwłaszcza w gminach o wysokim bezrobociu, aby zachęcić inwestorów do jak najszybszych inwestycji przekładających się na miejsca pracy.

Słyszałem, że specjalna strefa ekonomiczna zostanie rozszerzona w Częstochowie. Tymczasem w wielu śląskich miastach, na przykład w Bytomiu, problemy gospodarcze i społeczne są dużo poważniejsze. Skąd więc ten pomysł rządu?
Włączenie nowych terenów do specjalnych stref następuje na wniosek zarządzających strefami i zainteresowanych samorządów. Wiem, że Bytom, obok Częstochowy, także złożył stosowny wniosek i tam również najprawdopodobniej zostanie rozszerzona specjalna strefa ekonomiczna. Jako mieszkanka Częstochowy i posłanka z tego terenu jestem przekonana, że strefa w naszym mieście jest równie potrzebna jak w innych gminach regionu dotkniętych strukturalnym bezrobociem. Problemy Huty Częstochowa, do niedawna jednego z największych pracodawców w tej części regionu, są tak poważne, że mają negatywny wpływ na sytuację całego miasta, która i bez tego jest zła. Objęcie terenów w pobliżu huty statusem strefy zwiększa szansę na pozyskanie nowych inwestorów, którzy będą mogli skorzystać z przysługujących w strefie ulg podatkowych. Realizacja nowych inwestycji wiąże się zawsze z powstaniem nowych miejsc pracy, jest także szansą dla podmiotów gospodarczych poza strefą, kooperujących z inwestorami.

Trochę to zaskakujące, co pani mówi. W prasie głośno bowiem o tym, że częstochowscy radni zgodzili się w pierwszej kolejności na strefę nie w rejonie Huty, ale w dzielnicy Dźbów, na tak zwanych Skorkach. To świetnie położone grunty, przy węźle autostrady A1, które nawet bez strefy można doskonale zagospodarować. Jaki jest sens, żeby dawać tam inwestorom ulgi?
Zgadzam się, obszar na tak zwanych Skorkach ma więcej atutów, jest przygotowywany pod działalność produkcyjno-usługową. Województwo śląskie w ramach RPO przekazało prawie 7 mln zł na infrastrukturę drogową i uzbrojenie tego terenu, dodatkowo bliskość planowanego niedaleko węzła autostradowego sprawia, że inwestorzy będą nim zainteresowani bez dodatkowych zachęt podatkowych. Trzeba tylko mniej stricte PR-owskich, a więcej skutecznych działań ze strony władz samorządowych Częstochowy, a z tym mamy problem.
Dlatego właśnie podjęłam działania w sprawie włączenia do Specjalnej Strefy Ekonomicznej Euro-Park Mielec terenów pohutniczych. Radni jednomyślnie wyrazili już zgodę na objęcie Specjalną Strefą Ekonomiczną Euro-Park Mielec gruntów zarządzanych przez państwową spółkę Operator ARP w rejonie ulic Korfantego i Koksowej. Uchwała dotyczy 23 działek o łącznej powierzchni blisko 38,8 ha. Jeszcze w październiku wniosek trafi do Ministerstwa Gospodarki, stamtąd do Ministerstwa Finansów, a tu bezzwłocznie zostanie zaopiniowany pozytywnie, ponieważ już wiosną przekonałam kierownictwo MF, że Częstochowie potrzebna jest pomoc rządu i że warto wydłużyć okres funkcjonowania SSE.

Wszystko to wygląda jakoś dziwnie. Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk wysłał 90 tysięcy listów namawiających mieszkańców do pisania do pani szefa, ministra finansów Jacka Rostowskiego, w sprawie włączenia do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej terenów w okolicach tzw. Skorek. A teraz jest jak w radiu Erewań - nie Skorki, tylko tereny przy Hucie, i nie Katowicka Strefa, tylko Mielecka. Skąd to zamieszanie?
Na każdy list wysłany do premiera Rostowskiego w tej sprawie odpowiadam osobiście i tłumaczę, że Ministerstwo Finansów pozytywnie rozpatrzy wniosek o specjalną strefę ekonomiczną w Częstochowie, jeśli tylko ten wniosek wpłynie do nas. Niestety, wciąż go nie ma, został złożony do Ministerstwa Gospodarki i jest bardzo obszerny, dotyczy podstref: gliwickiej, sosnowiecko-dąbrowskiej, tyskiej, opiewa na 140 ha i zawiera, czemu trudno się dziwić przy takiej skali, błędy dotyczące na przykład numerów działek czy map. Uzupełnianie i poprawianie trwa długo ze względu na rozmiar wniosku. Ale moja Częstochowa nie ma czasu na czekanie, bo prawie 1500 hutników straciło pracę! Dlatego zrobię wszystko, żeby bardzo szybko powstała strefa mielecka, bo wniosek Euro-Park Mielec dotyczy tylko Częstochowy.

Wróćmy jednak na chwilę do apelu prezydenta…
Niestety, zachowanie prezydenta to typowe "przedwyborcze harce", całe pieniądze na listy i akcję propagandową to strata dla miasta. Nie wiem, dlaczego prezydent Krzysztof Matyjaszczyk apelował o poparcie wniosku, którego w ogóle w Ministerstwie Finansów nie ma, bo jeszcze w lipcu w rozmowie telefonicznej informowałam go o tym i zapewniłam, że MF zaopiniuje wniosek pozytywnie.
Co do lokalizacji strefy, uważam, że tereny pohutnicze doskonale nadają się na działalność przemysłową, wykorzystujemy w ten sposób działki, które już są gotowe na przyjęcie inwestorów bez wydawania dodatkowych pieniędzy samorządowych na uzbrojenie terenu. Bo przecież potrzeb w Częstochowie mamy bardzo dużo i warto oszczędnie gospodarować środkami publicznymi.

Czy samorządowcy - nie tylko w Częstochowie - nie przeceniają siły specjalnych stref ekonomicznych?
Wielu gospodarzy miast w posiadaniu strefy widzi drogę do sukcesu - likwidację bezrobocia, przez to wzrost wpływów podatkowych i dynamiczny rozwój swoich małych ojczyzn. Dużo w tym racji, ponieważ - na przykładzie Gliwic widać - przyciągnięcie jednego dużego inwestora niesie za sobą kolejne inwestycje.
Często jednak ze strefą wiąże się przesadne oczekiwania. Większość naszych firm to bowiem małe przedsiębiorstwa, które wcale nie garną się do strefy, bo przenosiny są dla nich zbyt kosztowne, a warunki, które trzeba spełnić, zbyt wygórowane. Tymczasem małe i średnie przedsiębiorstwa wytwarzają aż 75 procent Produktu Krajowego Brutto. Gdyby samorządy umiejętnie wspierały ich rozwój, miałyby większe korzyści, niż daje przyciągnięcie jednego dużego inwestora, zwolnionego z części podatku CIT. Bywa więc czasem tak, że strefa jest trochę przesunięciem własnych obowiązków i odpowiedzialności za rozwój gospodarczy miasta na barki zarządzających strefami. Jestem przekonana, że dobry klimat w Urzędzie Miasta, życzliwe wsparcie urzędników gotowych o każdej porze, także po 16.00, rozmawiać z inwestorami i pracować na ich rzecz, po to, by chcieli właśnie u nas rozwijać swój biznes, są często skuteczniejsze niż SSE.

Na koniec mam pytanie nieco przewrotne - kiedyś inwestorzy ściągali na Śląsk, choć nie było tu specjalnych przywilejów ani stref. Po prostu byliśmy najbardziej atrakcyjni ze względu na bogactwa naturalne, a przede wszystkim tradycje przemysłowe i wybitnych fachowców. Czy dziś to wszystko zmieniło się tak bardzo na gorsze, że trzeba poszerzać strefy ekonomiczne? Może wystarczy po prostu lepiej promować inwestycyjne walory naszego regionu?
Myślę, że nasz region nadal ma wszystkie te walory, o których pan wspomniał, mamy coś jeszcze - tradycyjną w naszym województwie pracowitość i szacunek dla pracy. A dzięki funduszom unijnym zyskaliśmy infrastrukturę, mamy nowe drogi, lotnisko, łączność. Niestety, jest też gorsza strona transformacji. Wiele branż - często z wielkimi tradycjami, jak przemysł włókienniczy i hutniczy - dotknął kryzys lub nie sprostały ostrej globalnej konkurencji. W związku z tym musiały ograniczyć produkcję i zwolnić tysiące pracowników. Pojawiły się więc obszary strukturalnego bezrobocia, wymagające wsparcia z zewnątrz. Stąd, wracając do początku naszej rozmowy, koncepcja specjalnych stref ekonomicznych czy obszarów gospodarczych, parków technologicznych i inkubatorów przedsiębiorczości. Śląsk, jako obszar najbardziej w Polsce uprzemysłowiony, nadal potrzebuje tego typu pomocy. Jednak zgadzam się, że przede wszystkim potrzebuje aktywnych samorządów i zdeterminowanych, skutecznych lokalnych polityków - bo najłatwiej rozwiązywać problemy we własnym gronie, nie czekając, aż ktoś inny za nas to zrobi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera