Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS Łódź - Piast Gliwice 0:1

Tomasz Kuczyński
Mariusz Muszalik (z lewej) i jego koledzy z Piasta walczyli do upadłego
Mariusz Muszalik (z lewej) i jego koledzy z Piasta walczyli do upadłego fot. krzysztof szymczak
Podopieczni trenera Dariusza Fornalaka zdobyli wczoraj w Łodzi trzy bardzo cenne punkty potrzebne w walce o pozostanie w ekstraklasie. Złotą bramkę w 60. minucie strzelił Jakub Smektała. To pierwszy zawodnik "Piastunek", który w tym sezonie ma więcej niż jedno trafienie. Wcześniej zaliczył gola w meczu z Lechem Poznań (1:2).

ŁKS mógł w niedzielę zapewnić sobie spokój i nie martwić się o ligowy byt. Warunkiem było pokonanie Piasta. Możliwe, że mecz potoczyłby się inaczej, gdyby w 14. minucie Jakub Biskup z kilku metrów przed bramką Grzegorza Kasprzika trafił w... piłkę. Gliwiczanie przeczekali napór gospodarzy i mogli zdobyć gola. Smektała dośrodkował, a Damian Seweryn uderzył głową obok słupka.

- To była "setka", powinienem strzelić. Źle trafiłem w piłkę - kręcił głową pomocnik Piasta, choć wtedy nie wiedział jeszcze, że takich "setek" jeszcze kilka zostanie zmarnowanych przez jego kolegów z drużyny.

Druga połowa znów zaczęła się od ataków ŁKS-u, ale Kasprzik poradził sobie ze strzałami Nerijusa Radżiusa i Marcina Smolińskiego. Ataki łodzian zakończyły się bramką dla gliwiczan! Po centrze obrońca Tadas Papeckys wybił piłkę głową pod nogi Smektały. Ten, będąc w pełnym biegu, uderzył przy słupku. Bogusław Wyparło mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce.
ŁKS niby starał się odrobić stratę, jednak to Piast miał jedną znakomitą okazję za drugą. Tomasz Podgórski strzelał z ostrego kąta, a piłka odbiła się od kolana wyparły i trafiła w poprzeczkę. Niepilnowany w polu karnym Mariusz Muszalik, po podaniu od Daniela Koczona, huknął wysoko nad poprzeczką.

Koczon również nie trafił do bramki, choć miał przed sobą tylko "Bodzia W.". W doliczonym czasie gry Koczon zwiódł obrońców, strzelił po ziemi, ale bramkarz gospodarzy odbił piłkę nogą! Z każdym razem po tych sytuacjach, trener Fornalak łapał się za głowę, krył twarz w rękach lub spoglądał w stronę niebios.

Niewiele brakowało, by w trzeciej minucie dodatkowego czasu brak skuteczności zemścił się na "Piastunkach". Po kolejnej desperackiej akcji gospodarzy oko w oko z Kasprzikiem stanął Paweł Drumlak. Bramkarz Piasta jakiś cudem odbił piłkę nogą, ratując gliwickiej drużynie historyczne, bo pierwsze zwycięstwo na stadionie ŁKS-u.

Piast ma teraz spokojniejsze dni, jednak w piątek beniaminek będzie musiał znów powalczyć o punkty. Tym razem u siebie, z Wisłą Kraków!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!