Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lodowy biznes Zbigniewa Grycana [OD RODZINNEJ FIRMY DO IMPERIUM]

Ola Szatan
"Grycan - Lody od pokoleń" to firma rodzinna. I to dosłownie. Na zdjęciu Zbigniew Grycan z małżonką Elżbietą (w środku) oraz córkami bliźniaczkami: Magdaleną (po prawej) i Małgorzatą (po lewej)
"Grycan - Lody od pokoleń" to firma rodzinna. I to dosłownie. Na zdjęciu Zbigniew Grycan z małżonką Elżbietą (w środku) oraz córkami bliźniaczkami: Magdaleną (po prawej) i Małgorzatą (po lewej) Materiały Prasowe
107 lodziarni na terenie Polski, ponad 60 smaków lodów w ofercie. Zajadamy się nimi od wielu lat, a Zbigniew Grycan, twórca firmy "Grycan - Lody od pokoleń" świetnie zna smak sukcesu. Jak z rodzinnego biznesu stworzył potężną markę - opisuje Ola Szatan

W tym roku 71-letni Zbigniew Grycan świętował 50-lecie działalności biznesowej. Pytany, jak się osiąga taki sukces, odpowiada, że przepis na niego nie jest łatwy. Trzeba zmiksować ciężką pracę, wy-trwałość w dążeniu do celu, pasję i oczywiście szczyptę wsparcia rodziny. Marka "Grycan - Lody od pokoleń" jest dowodem na to, że taka mieszanka przynosi efekty.

Jednak w ostatnich miesiącach w mediach nazwisko Grycan pojawia się głównie za sprawą Marty Grycan, "Grycanki", celebrytki znanej z brylowania wraz z córkami w mediach, właścicielki warszawskiej cukierni, a prywatnie synowej Zbigniewa Grycana. - Prowadzona przez nią kampania nie jest jednak w żaden sposób związana z firmą "Grycan - Lody od pokoleń", podobnie jak jej działalność biznesowa nie jest i nigdy nie była związana z tą siecią lodziarni firmowych - podkreślają właściciele sieci lodziarni.
Lody Miś we Wrocławiu

Historia familijnego biznesu rozpoczęła się przed II wojną światową, kiedy to rodzina Zbigniewa Grycana, właściciela firmy, mieszkała jeszcze w Buczaczu, na Kresach Wschodnich (obecnie Ukraina).

Tam Grzegorz Grycan, nestor rodu, wspólnie z Józefem Grycanem (swoim synem, ojcem Zbigniewa) produkowali i sprzedawali pierwsze lody.

W 1946 roku cała rodzina w ramach repatriacji osiedliła się we Wrocławiu. W podnoszącym się ze zniszczeń wojennych mieście, Józef i Weronika Grycanowie zamieszkali w kamienicy przy placu Grunwaldzkim. To tu powstała pierwsza w powojennej Polsce lodziarnia. Na jej szyldzie widniał napis: "Lody MIŚ - Weronika Grycan".

- Wychowywałem się wiedząc, że z czasem obejmę interes po ojcu, który z kolei przejął go po dziadku. Moim największym marzeniem było zawsze podtrzymanie rodzinnej tradycji w produkcji lodów - opowiada Zbigniew Grycan. - Jako mały chłopiec wkładałem patyczki w śmietankowe lody Pingwin i w ten sposób "przyczyniałem się" do sukcesu rodzinnego biznesu - opowiada.

Zarażony w dzieciństwie miłością do lodowego biznesu, Zbigniew Grycan nie szukał innej drogi zawodowej. Postawił na kontynuację rodzinnych tradycji.

- W spadku po dziadku i tacie odziedziczyłem pasję i wiedzę o prowadzeniu biznesu lodowego oraz sprawdzone receptury. Przez cały czas mojej działalności biznesowej podtrzymuję tradycję używania do produkcji naszych lodów naturalnych produktów, takich jak świeża śmietana kremówka czy żółtka jaj. Priorytetowo traktuję też kwestię owoców, zawsze świeżych i starannie selekcjonowanych, ręcznie obieranych w naszym zakładzie. Jeśli jakiekolwiek produkty wymagają przetworzenia, robimy to sami - zdradza kulisy pracy lodziarza.

Oczywiście dziś wybór owoców jest nieporównywalnie większy niż 30 czy 50 lat temu. Nadal jednak truskawki, maliny czy porzeczki kupowane są u polskich dostawców, a jagody pochodzą z polskich lasów.

Wielkie bryły lodu
Dawniej do wyprodukowania lodów niezbędny był... lód. Nie jako surowiec, ale produkt do chłodzenia lodowej masy. - Mój ojciec bardzo dbał o zapewnienie dostatecznych ilości lodu - mówi Zbigniew Grycan.

Dlatego przez całą zimę trwała zwózka lodu z zamarzniętych stawów. Codziennie kilka par koni ciągnęło wozy na gumowych kołach, wyładowane lodem, do wypalonej, poniemieckiej szkoły. W jej obszernych piwnicach wielkie bloki przesypane trocinami mogły przeleżeć spokojnie do lata, kiedy zabierało się je, rąbało na mniejsze kawałki i wsypywało do pojemników. Całość obsypywana była specjalną solą, a w środek wkładano kociołek, w którym mieszane były lody.

- Lód dookoła kociołków oddawał chłód lodom i w ten sposób utrzymywały one odpowiednią konsystencję i temperaturę. Teraz urządzenia do produkcji lodów są większe i bardziej skomplikowane, a jako czynnik chłodniczy stosowane są freon lub amoniak. System jest jednak podobny i mimo że w naszych fabrykach wykorzystujemy nowoczesne sposoby produkcji, to trzymamy się starych i sprawdzonych przepisów, zachowując ustanowione przez ojca i dziadka najwyższe standardy jakości. Ale widok koni ciągnących wóz na gumowych kołach pełen brył lodu zawsze pozostanie w mojej pamięci - podkreśla z uśmiechem Zbigniew Grycan.

Lody eksportowano na Syberię
W 1980 r. Zbigniew Grycan kupił małą, lokalną lodziarnię przy ulicy Puławskiej w Warszawie, którą prowadził z żoną przez kilka lat (to był początek biznesu, jeszcze pod nazwą Zielona Budka). Systematycznie ją rozwijał, kupował nowe urządzenia i maszyny, powiększał sklep. Gdy w latach 90. nastąpiły zmiany ustrojowe, zdecydował się rozwinąć firmę.

- Wybudowałem fabrykę lodów, uruchomiliśmy produkcję przemysłową i w krótkim czasie osiągnęliśmy status firmy ogólnokrajowej, ze znaczącym udziałem w rynku lodów. Nasza oferta była szeroka, znajdowało się w niej od 80 do 100 rodzajów lodów - wylicza.

Lodziarnia była wciąż jedna (ta na Puławskiej), ale lody firma sprzedawała z ponad 35 tysięcy własnych zamrażarek ustawionych w sklepach w całej Polsce.

- Sukcesem w tamtym czasie był także eksport naszych lodów na Syberię. Było to ogromne przedsięwzięcie logistyczne - stwierdza właściciel.

O Zielonej Budce mówiło się, że jest najlepszą firmą lodziarską w kraju. Potem jednak pojawił się kryzys i w 2000 roku Zbigniew Grycan zdecydował się sprzedać swoje udziały w firmie. Nowym inwestorem została firma Enterprise Investors. Dlaczego? Nie brakowało komentarzy, że konkurencja, przede wszystkim firmy międzynarodowe, pilniej śledziły trendy na lodziarskim rynku i trafniej odpowiadały na oczekiwania konsumentów.

- Powodów tej decyzji było wiele i nie można w ostatecznym rozrachunku postawić na jeden konkretny - rozpoczyna Zbigniew Grycan. - W tamtym czasie wybudowałem w Mielcu jedną z najnowocześniejszych fabryk lodów w Europie. Przenieśliśmy tam produkcję lodów z Warszawy. Podupadłem na zdrowiu i niemożliwe stało się jeżdżenie na miejsce i stałe doglądanie całej produkcji. Nie miałem już nad firmą takiej kontroli, jakbym chciał. Nie bez znaczenia była także kondycja polskiej gospodarki w tamtym czasie oraz zamknięcie się rynku rosyjskiego dla polskich producentów. Wszystkie te czynniki łącznie doprowadziły mnie do decyzji o sprzedaniu Zielonej Budki - wyznaje.

Głową jestem ja, a szyją...
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Zbigniew Grycan postanowił raz jeszcze zaryzykować i stworzyć od podstaw nową firmę lodziarską. Przyznaje, że przy każdym nowym projekcie towarzyszą mu obawy. - Ale kto nie ryzykuje, ten nie wygrywa - podkreśla.

Do stworzenia nowej marki przekonała go żona, Elżbieta.

- Żona razem z córkami wyjechała na święta majowe do Budapesztu i tam w jednej z kawiarni na starym mieście zamówiła lody waniliowe. Ich smak przypomniał jej lody, które wspólnie kiedyś robiliśmy. Zadzwoniła do mnie i powiedziała, że musimy zacząć od nowa, że musimy zacząć robić lody, jakie znamy i pamiętamy z dzieciństwa. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że po zakończeniu trzyletniego okresu zakazu konkurencji spróbujemy jeszcze raz. A nie było łatwo. Nawet nasi najbliżsi znajomi sceptycznie podchodzili do tego pomysłu. Pamiętam, jak nas ostrzegali, że w każdym kiosku można kupić lody i że to szalony pomysł wprowadzać nową markę. Ale my wiedzieliśmy, że smak naszych lodów się obroni. Mieliśmy rację - opowiada.

W 2004 roku wprowadził na rynek autorskie lody pod nazwą "Grycan - Lody od pokoleń". Nazwa sugeruje, że tradycja rodzinna jest silna.

- To firma familijna. Dosłownie. Głową, jak przystało na mężczyznę, jestem ja. Ale szyją jest zdecydowanie moja żona Elżbieta. Sekretem naszego udanego życia zawodowego jest właśnie to współistnienie i wzajemne uzupełnianie się. W firmie pracuje z nami nasza córka Małgosia - dodaje.

Córka Małgorzata na co dzień zarządza siecią ponad 100 lodziarni, podejmuje ważne decyzje. - Bez niej na pewno nie byłaby to ta sama firma - mówi Zbigniew, nie tylko jako prezes, ale i dumny ojciec.

Jest jeszcze Magda, druga córka, bliźniaczka, która mimo że nie pracuje w firmie (jest doktorantką na Uniwersytecie Warszawskim), wspiera biznes zarówno w dobrych, jak i w trudnych momentach.

- Mamy z żoną ogromne szczęście, ponieważ połączyła nas nie tylko miłość, ale także wspólna pasja. Każde z nas wychowało się w rodzinie z silnymi tradycjami cukierniczymi i oboje wiedzieliśmy, że pójdziemy tą drogą. Po 33 latach wspólnego życia znamy się w najmniejszych szczegółach i wiemy, że świetnie się uzupełniamy w życiu i w biznesie. No i nie będę ukrywał, że wspólna praca daje nam wiele radości. Oczywiście nasz dzień zaczyna się rozmową na "lodowe" tematy i kończy w ten sam sposób. Zdarza się także, że o lody się kłócimy, ale zawsze dochodzimy do porozumienia. Pewnie dlatego, że podobnie patrzymy na przyszłość tej firmy i wiemy, co chcemy osiągnąć - opowiada głowa rodziny.

2012 rok to ważna data dla Zbigniewa Grycana, który pierwsze kroki w lodowym biznesie zaczął stawiać dokładnie pięć dekad temu. Czy czegoś żałuje? - Niczego nie żałuję. Oczywiście wiele rzeczy można było zrobić inaczej, a każda decyzja jest trudna i może można było podjąć lepsze, ale jakie teraz ma to znaczenie? Na pewno najważniejszą i najbardziej ryzykowną z nich była decyzja o założeniu własnej firmy po zakończeniu nauki w Bristolu. Mój trzyosobowy biznes na szczęście się udał i dzięki temu przez całe swoje życie, a obchodzę w tym roku 50-lecie własnej działalności biznesowej, nie przepracowałem nawet chwili na państwowej posadzie - podsumowuje Zbigniew Grycan.

Zbigniew Grycan o swojej firmie mówi, że jest "zwieńczeniem wszystkich jego dotychczasowych wysiłków". Rok 2012 zamknie liczbą 107 lokali, rozmieszczonych na terenie całego kraju. Na 2013 rok planuje, obok wielu nowych lodziarni w Polsce, otwarcie pierwszej lodziarni firmowej poza granicami Polski. - To są sukcesy, które pozwalają mi myśleć, że udało mi się podjąć kilka naprawdę dobrych decyzji - dodaje.


*Aquadrom w Rudzie Śląskiej - najpiękniejszy park wodny w Polsce ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*Zniewalający wystrój restauracji Kryształowa Magdy Gessler ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
*75. urodziny Stanisława Oślizło. Benefis legendy Górnika Zabrze ZDJĘCIA
*Morderstwo w Skrzyszowie - NIEZNANE FAKTY

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!