Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Wolsztyński: Wiosenne mecze będą trudniejsze. Już nie jesteśmy anonimowi

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Lucyna Nenow
Na inaugurację rundy wiosennej Górnik Zabrze uległ na wyjeździe Wiśle Płock 2-4. Jedną z bramek zdobył dla beniaminka Łukasz Wolsztyński.

W piątkowym meczu grający w roli faworyta Górnik dwukrotnie pierwszy zdobywał gole. I w pierwszej i drugiej połowie powtórzył się jednak ten sam scenariusz: chwilę po bramce zabrzan, trafiali również piłkarze Wisły. Beniaminek nie mógł więc długo cieszyć się z prowadzenia. - Niestety tak to się ułożyło, że nie było tej radości zbyt wiele. Od razu straciliśmy bramkę i musieliśmy myśleć o odrabianiu, bo remis zupełnie nas nie zadowalał. Chcieliśmy zdobyć komplet punktów, ale Wisła zdobyła jeszcze kolejne dwa gole. Nie poddaliśmy się do końca, jeszcze walczyliśmy, lecz tym razem nie przyniosło to rezultatu – powiedział po meczu strzelec drugiego z trafień, Łukasz Wolsztyński.

Ten mecz zupełnie się dla Górników nie ułożył. Nie dość, że przegrali z niżej notowaną Wisłą, to poza dwoma dość przypadkowymi strzeleckimi szansami, nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Thomasa Dahne. - Pozytywem jest to, że strzelamy bramki nie mając sytuacji. Nie było ich zbyt wiele, a potrafiliśmy skorzystać z prezentów od rywala.

Plasujący się zdecydowanie niżej od Górnika w tabeli Nafciarze nie wystraszyli się rywala i bardzo ofensywnie podeszli do tego spotkania. - Wisła niczym nas nie zaskoczyła. Wiemy na jakim jesteśmy miejscu w tabeli i wiemy jak poważnie wszyscy do nas teraz podchodzą. My też już nikogo nie zaskakujemy, nie jesteśmy już nowością. Rywale musieli wejść w to spotkanie agresywnie, grać dobrze w piłkę. Wydawało na się, że byliśmy do tego przygotowani, ale czasami boisko pokazuje co innego.

Stoperzy Nafciarzy całkowicie zdołali zneutralizować aktualnego lidera klasyfikacji strzelców, Igora Angulo. - Igor nie zawsze będzie strzelał gole, czasem ktoś musi go zastąpić. Wiadomo że jest naszym najlepszym strzelcem i nie raz zapewnił nam zwycięstwo, ale po to na boisku jest cała jedenastka, żebyśmy go zastępowali – przyznał 22-latek.

Z uwagi na kontuzje oraz kary spowodowane nadmiarem żółtych kartek w piątek wystąpić nie mogli między innymi Dani Suarez, Mateusz Wieteska czy Rafał Wolsztyński. - Teraz nie ma już po co zastanawiać się, co by było gdyby. Mieliśmy taki skład jaki mieliśmy i powinniśmy byli sobie poradzić. Teraz nie zostało nam nic innego jak przeanalizować to spotkanie. W poniedziałek też jest mecz. Czekamy już na spotkanie z Bruk-Bet Termalicą, bo chcemy się odbić i sprawić kibicom trochę radości. W Płocku wspierali nas w dużej liczbie, a my ich zawiedliśmy.

- Myślę, że wszystkie wiosenne mecze będą dla nas trudniejsze niż te rozgrywane jesienią. Już nie jesteśmy anonimowi. Przeciwnicy starają się gdzieś nas rozgryzać, więcej czasu poświęcają na analizę naszego zespołu. Każdy element, każdy zawodnik jest mocno analizowany – zakończył Wolsztyński.

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Wolsztyński: Wiosenne mecze będą trudniejsze. Już nie jesteśmy anonimowi - Gol24