Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lullalove: z miłości do dzieci i designu. Niezwykła firma z Bestwiny

Katarzyna Pachelska
Lullalove to marka premium na rynku artykułów dla najmłodszych dzieci. W ofercie są m.in. rogale, czapeczki i kocyki
Lullalove to marka premium na rynku artykułów dla najmłodszych dzieci. W ofercie są m.in. rogale, czapeczki i kocyki Mat. prasowe
Nieduża firma z Bestwiny koło Bielska-Białej, założona przez dwie siostry, jest jednym z najciekawszych polskich producentów akcesoriów dla dzieci.

MR B jest trochę pokraczny. Nie ma szyi, bezpośrednio z głowy wyrasta mu tułów. Jedno ucho ma czarne, drugie czerwone. Uśmiech od ucha do ucha, dosłownie. Plus cztery chude kończyny. No i nie ma pastelowych kolorów jak klasyczna dziecięca maskotka, tylko jest czarno-biało-czerwony. Jednak to właśnie MR B, a nie żadnego misia albo pieska, najmłodsze, kilkumiesięczne, dzieci obserwują z wyraźną ciekawością, podążając za nim wzrokiem. Takie maluchy nie widzą jeszcze dobrze, za to kontrastowe kolory MR B przykuwają ich uwagę, a szeleszczące fragmenty maskotki stymulują zmysł słuchu.

SuperZabawka MR B, pierwszy produkt firmy Lullalove, mającej siedzibę w Bestwinie koło Bielska-Białej, to do dzisiaj najbardziej rozpoznawalna rzecz z jej oferty. W dodatku to nie tylko maskotka, ale i... termofor.

Zabawka sensoryczna, wspomagająca rozwój zmysłów dziecka
Lullalove to rodzinna firma, założona przez siostry Annę Stankiewicz i Joannę Piątkiewicz we wrześniu 2013 roku. Specjalizuje się w designerskich, użytecznych, ekologicznych i wytwarzanych w Polsce produktach dla niemowląt i małych dzieci oraz gadżetach dla kobiet. Lullalove to jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek dziecięcych i mimo że istnieje dopiero od kilku lat, eksportuje produkty do wielu krajów na świecie, w tym tak egzotycznych jak Korea Południowa czy Nowa Zelandia.

Na pomysł założenia firmy wpadła starsza z sióstr, 34-letnia obecnie Anna Stankiewicz - z zawodu kulturoznawca, pracująca przez kilka lat w marketingu - kiedy w zagrożonej ciąży leżała w domu, a później w szpitalu. - To jest banalna historia. Leżałam i się nudziłam - śmieje się Anna. Lullalove miała najpierw projektować i wytwarzać koszule nocne, stąd nazwa „Lullalove”, czyli połączenie angielskich „lullaby” (kołysanka) i „love” (miłość). - Nawet mamy zaprojektowaną całą kolekcję koszul - mówi Anna.

Jednak gdy Anna urodziła w czerwcu 2013 r. syna Piotra (dziś prawie 5-latka), który miał problemy z brzuchem i kolki, szukała dla niego jakiegoś ratunku. Pomagały ciepłe okłady na brzuszek, ale termofory dla dorosłych były za gorące dla takiego maluszka. - Zróbmy termofor dla niemowląt - zaproponowała o pięć lat młodszej siostrze, wtedy studentce projektowania w Edynburgu.

W tym czasie w Polsce nie były dostępne zabawki wspierające rozwój małych dzieci i stymulujące ich zmysły, więc siostry zdecydowały, że ich termofor będzie jednocześnie taką maskotką. Joanna wymyśliła postać MR B, do którego wnętrza można włożyć wkład ogrzewający.

Produkty zainspirowane potrzebami konkretnych dzieci i rodziców
Od zaprojektowania pierwszego produktu marki Lullalove do jego wytworzenia nie minęło dużo czasu, choć siostry nie miały doświadczenia w poszukiwaniu szwalni, które mogłyby uszyć SuperZabawkę MR B na ich zlecenie, do tego Anna miała malutkie dziecko, a Joanna mieszkała za granicą. Pierwszy rok działalności firmy Anna spędziła z dzieckiem na ręku i telefonem przy uchu, a Joanna łącząc studiowanie w Szkocji z projektowaniem dla Lullalove.

- Pierwszego MR B wysłaliśmy do klienta, pamiętam dokładnie, 13 listopada 2013 r. - mówi Anna Stankiewicz.

Dlaczego tak nazywa się ta maskotka? - Nazwa pochodzi od brzucha, który po angielsku i po niemiecku też zaczyna się na literę „b”. Zresztą każdy klient nazywa go, jak chce, nadając mu np. imię zaczynające się na „B” albo jakieś inne określenie - wyjaśnia Joanna.

Ta zabawka okazała się strzałem w dziesiątkę. W samym tylko ubiegłym roku sprzedała się w ponad 12 tysiącach egzemplarzy, w sklepie internetowym Lullalove kosztuje 89,99 zł. Zdarza się, że MR B jest ulubioną maskotką dzieci nawet kilkuletnich.

Szybko okazało się, że model biznesowy, który wymyśliły siostry, czyli sprzedaż B2B (odbiorcami ich produktu miały być tylko sklepy, czy to stacjonarne, czy internetowe), jest niewystarczający.

- Klienci na nas wymusili, żebyśmy sprzedawali produkt również za pomocą własnego sklepu internetowego, także osobom indywidualnym - mówi Anna. - Bardzo szybko zaczęli nam wysyłać zdjęcia dzieci z MR B. Pierwsze dostaliśmy zresztą od mężczyzny, pana Michała. Teraz otrzymujemy dziennie kilkadziesiąt zdjęć dzieci z naszymi produktami. Szybko zaczęliśmy działać na Facebooku i Instagramie (zresztą byliśmy jedną z pierwszych polskich firm, które założyły konto na Instagramie). Instagram dużo nam daje, i nawet nie chodzi o 45 tysięcy obserwujących nas osób, tylko o światowy zasięg naszych postów i prawie osobistą relację z klientami. Zresztą nasi klienci są świetni, to oni sami podpowiadają nam, czego im brakuje na rynku i co powinniśmy mieć w ofercie. Około 90 procent naszych produktów to takie rzeczy - opowiada Anna.

- Na przykład mamy szczotkę do włosów dla dzieci z twardym włosiem, czego nie było na rynku. To produkt dla dzieci, które mają ciemieniuchę, zainspirowany prośbą od jednej z klientek, która zmagała się z tym problemem skóry u swojego dziecka - dodaje Anna.

Jednak podobnie jak pierwszy produkt, czyli MR B, również druga rzecz marki Lullalove - gryzak połączony ze śliniakiem - powstała z myślą o rozwiązaniu konkretnego dziecięcego problemu. - Mój mały syn bardzo się ślinił przy ząbkowaniu - opowiada Anna. - Wymyśliłyśmy gryzak, który jest przyłączony do śliniaka, a który można też odłączyć, żeby dziecko nie musiało brać do buzi brudnego gryzaka, który wypadnie mu z rąk - dodaje.

Linia produktów sensorycznych, stymulujących zmysły niemowląt, zapoczątkowana przez MR B, zaczęła się rozrastać m.in. o grzechotkę, szeleścik, gryzaki, otulacze. Najnowszą propozycją jest duża mata na podłogę, którą można wykorzystywać też do robienia zdjęć dziecku przez pierwszych 12 miesięcy czy lat życia. Wszystkie produkty z tej serii są oczywiście biało-czarno-czerwone, tak jak MR B, który do dzisiaj (po drodze przeszedł małą metamorfozę) jest jednym z najlepiej sprzedających się produktów w ofercie Lullalove.

Lullalove współpracuje ze szpitalami i szkołami rodzenia z całej Polski, przygotowując dla świeżo urodzonych dzieci paczuszki powitalne, w których znajdują się też czerwone kokardki na szczęście.

- Często widujemy te nasze kokardki przyczepione np. do wózka. Taki widok zawsze nas cieszy. Mamy też miłą świadomość, że nasza firma już na zawsze zostanie w pamięci dzieci i nasze produkty będą uwiecznione w rodzinnych albumach - dodają siostry.

Coś dla małego dziecka, ale i dla jego mamy
Firma z Bestwiny specjalizuje się w produktach dla dzieci do lat 2, choć ostatnio robi coraz więcej rzeczy dla kobiet, np. torby, szczotki do masażu na sucho czy szczotki do włosów z włosia dzika.

- Nie chcemy proponować zabawek czy innych rzeczy dla starszych dzieci, bo to już zupełnie inna kategoria klientów. Nasze produkty wybierają i kupują głównie rodzice, natomiast dzieci powyżej 2. roku życia już mają swoich ulubionych bohaterów z bajek czy filmów animowanych, a na takie rzeczy trzeba mieć licencję. To jest inny target - tłumaczy starsza z sióstr.

Klientki Lullalove to głównie kobiety z dużych miast, wśród których prym zdecydowanie wiedzie Warszawa.

Klienci cenią Lullalove nie tylko za dobry design produktów, ale też za świetną jakość. - Wszystko, co do nas przychodzi od naszych wytwórców, z trzech szwalni czy ze stolarni, jest przez nas sprawdzane i na miejscu kompletowane, dopiero później produkt wychodzi do klienta - opowiada Anna Stankiewicz. - Mamy pełną kontrolę nad jakością naszych produktów. Dbamy, by elementy, z których powstaje finalny produkt, np. zamki czy zawieszki, były bezpieczne dla małego dziecka - dopowiada Joanna.

Praktycznie wszystkie produkty Lullalove są wytwarzane w Polsce, oprócz gryzaków z naturalnego kauczuku, które są produkowane w Hiszpanii, i zatrzasków w śliniakach, które pochodzą z Niemiec.

Produkty Lullalove, zaprojektowane przez Joannę Piątkiewicz, zdobywają wyróżnienia w konkursach, np. autka ODA, wykonywane ręcznie w warsztacie na Podbeskidziu w 100 proc. z drewna bukowego (65 złotych), znalazły się w finale konkursu Dobry Wzór 2015, organizowanego przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego.

Produkty Lullalove są hitem w Korei Południowej
Lullalove regularnie wystawia się na targach produktów dla dzieci w całej Polsce. W ten sposób znajdują często nowe sklepy, które sprzedają ich produkty, ale również zagranicznych dystrybutorów. Bo MR B czy gryzaki można kupić nie tylko w Polsce i sąsiednich krajach, ale w sklepach stacjonarnych praktycznie w całej Europie.

Zaledwie rok po starcie firmy, na targach w Kolonii, Lullalove podpisała kontrakt z dystrybutorem w Korei Południowej, który zresztą sam się zgłosił. Azjaci lubią i doceniają polskie produkty, dla nich są synonimem dobrej jakości. Marka Lullalove jest też znana na Tajwanie.

- Mamy wielu klientów wśród Polonii, np. w Wielkiej Brytanii czy Norwegii. Polonia bardzo lubi polskie produkty, są dla nich namiastką domu - mówi Anna.

Każdy kraj ma swoją specyfikę, w krajach skandynawskich sprzedaje się sporo rożków dla noworodków, które z kolei na gorącym Tajwanie w ogóle „nie idą”. Za to w Korei Południowej rodzą się bardzo duże dzieci, więc ubranka, które też Lullalove ma w ofercie, są zamawiane od rozmiaru 3-miesięcznego polskiego dziecka, te najmniejsze ubrania, np. na 56 cm, nie mają tam racji bytu.

Koreańczycy nie kupią dla dzieci otulaczy bambusowych czy ubrań w kolorze ecru, bo ich skóra źle się prezentuje przy takiej barwie.

Firmy, które chcą sprzedawać produkty Lullalove w innych krajach, zgłaszają się często. W samym marcu odezwały się przedsiębiorstwa ze Słowenii, Węgier, Kanady, Omanu i Arabii Saudyjskiej.

Nose Stories to nowe „dziecko” Anny i Joanny
Siostry z zasady nie współpracują z osobami indywidualnymi, a z firmami mającymi sieć dystrybucji, ale na przykład we Włoszech mają świetną przedstawicielkę, która handluje tylko ich produktami.

- Mamy olbrzymią liczbę zamówień w tej chwili, ale chcemy się rozwijać małymi krokami, kontrolować wszystko i pracować na luzie - mówi Joanna.

- Praca ma sprawiać nam przyjemność. Nie miałyśmy ciśnienia na osiągnięcie sukcesu za wszelką cenę, przez dwa lata nie wypłacałyśmy sobie pensji, bo wszystko, co zarobiłyśmy, inwestowałyśmy w rozwój firmy - dodaje Anna.

Lullalove zatrudnia na stałe 10 osób, plus pracownicy sezonowi zatrudniani przed świętami oraz dedykowani firmie pracownicy w szwalniach, szyjący produkty tylko Lullalove. Co roku obrót firmy wzrasta o ok. 100 proc.

Ostatnio Anna i Joanna założyły markę Nose Stories z ubraniami zimowymi i akcesoriami dla psów i kotów, w tym np. z muszkami dla psów. Ale to już zupełnie inna historia...

Lullalove

Firma zarejestrowana w Oświęcimiu, z siedzibą w Bestwinie koło Bielska-Białej. To firma rodzinna, założona w 2013 r. przez siostry Annę Stankiewicz i Joannę Piątkiewicz. Projektuje i wytwarza akcesoria, zabawki rozwojowe i ubrania dla dzieci do lat 2, na przykład otulacze, gryzaki, kocyki, zabawki do kąpieli (w tym czarną i złotą kaczkę do kąpieli), ręczniki, pościele, prześcieradła oraz produkty dla kobiet, niekoniecznie matek, na przykład torby, torebki, biżuterię, szczotki do włosów czy szczotki do masażu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty