Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łzy brutala i jego obrońca w stroju godnym kolorowej papugi

Marek S. Szczepański
W połowie kwietnia częścią polskiej opinii publicznej wstrząsnęła informacja o znęcaniu się bydgoskiego radnego nad własną żoną. Historia zarówno poruszająca, jak i bulwersująca. Nie przypisuję sobie roli ani prokuratora, ani adwokata w tej sprawie, ale jako socjolog postaram się dostrzec szerszy wymiar problemu. Posądzony o nękanie rodziny radny zawiesił swoje członkostwo w Prawie i Sprawiedliwości; zrezygnował też z mandatu. Te ruchy, podobnie jak wylewanie łez żalu, przeprosiny i zapewnienia o romantycznej miłości w świetle telewizyjnych kamer, nie pomniejszają jego brutalnego zachowania.

W całym tym dramacie postacią nieco groteskową jest adwokat sprawcy przemocy domowej. W dość dziwacznym stroju, godnym kolorowej papugi, stwierdził z całą stanowczością, że radny nigdy nie uderzył żony. Dodał też, jak rasowy znawca Biblii: niechaj rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie kłócił się ze swoją żoną lub swoim mężem. Mecenas podkreślił ponadto, że były radny jest kulturalnym człowiekiem, kocha rodzinę i nigdy jej nie skrzywdził. Tymczasem nagrana przez żonę jedna z domowych awantur dowodzi - zdaniem prawnika - jedynie zasłaniania ust kobiecie, aby przesadnie głośno nie krzyczała. Mogła przecież obudzić śpiące dzieci, czemu właśnie klient mecenasa pragnął zapobiec.

Każdy, kto słyszał nagranie wie, że jest to kłamstwo. Radny, używając jednoznacznie obraźliwych słów, groził żonie nie tylko pobiciem, ale zabójstwem. Słuchając nagrania i oglądając rozmowę z żoną radnego, trudno odnieść wrażenie, że kobieta kłamie. Doprowadzona brutalnym zachowaniem męża do załamania nerwowego, postanowiła upublicznić prawdę o rodzinie, która mogła uchodzić za spokojną i pełną wzajemnego szacunku. Przecież głową rodziny jest człowiek eksponujący fundamentalne wartości katolickie.

Przypadek tej familii nie jest wszakże odosobniony. W blisko 10 proc. polskich rodzin dochodzi regularnie do aktów przemocy. Rocznie około 100 tys. przypadków przemocy domowej jest zgłaszanych na policję, ale 80 proc. z tych doniesień zostaje następnie przez ofiary wycofanych. Musimy równocześnie być świadomi, że to przypadki zgłoszone, a wiele innych wciąż pozostaje wyłącznie w zaciszu domowych ścian.

Przemoc domowa nie ma jednoznacznego charakteru, chociaż najczęściej jest to przemoc mężczyzny wobec kobiety. Zdarzają się oczywiście relacje odwrotne, ale są one rzadsze, a przynajmniej mniej nagłośnione. W dużym stopniu to wynik fałszywego zawstydzenia mężczyzny, który doświadcza nękania ze strony kobiety.

Odrębnym, ale najbardziej bulwersującym rodzajem zła, jest przemoc stosowana wobec dzieci. Wiele osób bywa niemym świadkiem takich zdarzeń, ale zgodnie twierdzą, że nic nie widzieli, nic nie słyszeli. Całkiem nierzadko maltretowanie, dokonywane z cichym przyzwoleniem sąsiadów i bliskich, kończy się śmiercią dziecka. Matki takich maleństw, jeśli same nie biją, to pozwalają na takie zachowanie partnerom z poczucia lęku, że zostaną przez nich opuszczone.

Dobrym narzędziem walki z przemocą domową była „niebieska linia”, ale Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło właśnie jej finansowania. Można to uznać za ponury żart zwłaszcza w kontekście wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który odnosząc się do sprawy radnego z Bydgoszczy, powiedział „Zero litości dla takich drani”. W tym miejscu należy się zastanowić, czy liczba przypadków domowej przemocy w Polsce byłaby mniejsza, gdyby polskie władze podpisały unijne karty i konwencje antyprzemocowe? Trudno powiedzieć, ale brak podpisów pod tymi dokumentami nie może ograniczać organów ścigania. Wystarczy sięgnąć po artykuł 40 Konstytucji RP, który mówi, że nikt nie może być poddany poniżającemu traktowaniu i karaniu, a kary cielesne są zakazane. Również Kodeks karny w artykule 207, pod wymownym szyldem: Znęcanie się, przewiduje sankcje dla osób stosujących przemoc wobec bliskich.

Pomimo tych uregulowań przemoc domowa w Polsce wydaje się dość powszechna, jeśli uznajemy za taką agresję zarówno fizyczną, jak psychiczną członków rodziny wobec siebie. Warto jednak dla równowagi podkreślić, że zdecydowana większość polskich rodzin dobrze funkcjonuje, a dzieci otoczone są miłością i czułą opieką. Przypadek bydgoskiego radnego winien jednak wymusić na przedstawicielach władzy pogłębioną refleksję nad losem ofiar domowego nękania w tej mniejszościowej, ale mimo wszystko wciąż licznej grupie rodzin.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!