Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magia oznacza diabelstwo? Harry Potter na cenzurowanym, czyli Kościół Katolicki i literatura fantasy. Co wolno czytać chrześcijaninowi?

Tomasz Borówka
Tomasz Borówka
Harry Potter to fenomen już nie tylko czytelniczy, ale też kulturowy. Kościół nie potępia literatury fantasy
Harry Potter to fenomen już nie tylko czytelniczy, ale też kulturowy. Kościół nie potępia literatury fantasy Arkadiusz Gola
Harry Potter to jedna z najpopularniejszych fantastycznych opowieści wszech czasów. Fani J. K. Rowling oburzyliby się zresztą na pewno na tę „jedną z”, bo ich zdaniem historia nastoletniego czarodzieja to bezdyskusyjnie z takich historii najlepsza (choć wielbiciele J. R. R. Tolkiena czy G. R. R. Martina mają zapewne odrębne zdanie w tej kwestii). A tych fanów są miliony. Harry Potter stanowi fenomen już nie tylko czytelniczy, ale wręcz kulturowy. Czy niezliczone rzesze miłośników książek o Harrym Potterze podstępnie uwodzi Szatan, a czytanie literatury fantasy grozi opętaniem przez Zło? Niekoniecznie. Nawet Kościół Katolicki nigdy tak ex cathedra nie zawyrokował. Mało tego - część duchownych wypowiada się o Harrym Potterze z niejakim uznaniem.

Powieści o Harrym Potterze, z których każda z miejsca stawała się bestsellerem, wywołały prawdziwy fenomen nie tylko czytelniczy, ale wręcz socjologiczny. Kolejki przed księgarniami w dniach premier kolejnych książek to przecież dość niecodzienne zjawisko w świecie, w którym czytanie książek staje się coraz bardziej passe. Hollywoodzkie ekranizacje, same w sumie z góry skazane na sukces, popularność Harry’ego Pottera dodatkowo (na ile to jeszcze było możliwe) rozpowszechniły i utrwaliły, czyniąc z niezwykłego chłopca w okularach ikonę popkultury, pogromcę zła na miarę Supermana czy Batmana. Bo przecież książki o nim opisują konflikt stary jak świat, ale wiecznie aktualny, obecny i w najdawniejszych ludzkich opowieściach, i w najnowszych kinowych czy telewizyjnych przebojach. To walka dobra ze złem, w której Harry Potter w całkowicie jednoznaczny sposób staje po stronie tego pierwszego.

Rodzice oskarżają, ksiądz potępia

Paradoksalnie jednak, właśnie książki o Harrym Potterze doczekały się całkiem niedawno potępienia z dosyć niespodziewanej strony i w zaskakującej sytuacji. Oto gdy pierwsza część cyklu, czyli „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, miała być omawiana na lekcjach języka polskiego w Zespole Szkolno-Przedszkolnym we wsi Lisów, sprzeciwiła się temu część rodziców tamtejszych uczniów. Dlaczego? „W związku z przekonaniami religijnymi” - uzasadniali to autorzy petycji do dyrekcji szkoły. I oskarżali w niej wprost: „Jest to książka, która dokładnie opisuje praktyki okultystyczne, inicjacyjne, ezoteryczne, a nawet satanistyczne”, dodając, że Harry Potter spotkał się z potępieniem ze strony szeregu autorytetów Kościoła Katolickiego, z samym kardynałem Josefem Ratzingerem, czyli papieżem Benedyktem XVI na czele. Protestujących zdecydowanie poparł ksiądz Kazimierz Bartosik, proboszcz parafii w Lisowie. „W zeszłym roku ta książka została wycofana w stanie Tennessee, w USA. Trafiła już na listę ksiąg zakazanych” - stwierdził.

Jest to książka, która dokładnie opisuje praktyki okultystyczne, inicjacyjne, ezoteryczne, a nawet satanistyczne

Przy okazji oberwało się całej literaturze fantasy: „Te książki pokazują, że magia może być zła lub dobra. A to oszustwo. Słowo magia oznacza diabelstwo”. Trzeba przyznać, że tak radykalni nie byli nawet autorzy petycji, którzy „złym” książkom Rowling przeciwstawili „dobre” J.R.R. Tolkiena i C.S. Lewisa), pisząc: „Różnicę między klasycznymi baśniami, a Harrym Potterem stanowi fakt, że w baśniach i powieściach fantastycznych Lewisa, czy Tolkiena magią nie zajmują się ludzie, tylko postacie fantastyczne: dobre (wróżki, elfy), lub złe (czarownice, czarnoksiężnicy i tym podobne)”.

Magia także u Tolkiena

Kłopot w tym, że tak nie jest. Czarną magię we „Władcy Pierścieni” Tolkiena (swoją drogą, owym tytułowym Władcą jest Sauron, sługa Morgotha, Wielkiego Nieprzyjaciela Świata, Tolkienowskiego odpowiednika Lucyfera - czyli to trochę tak, jakby nadać książce tytuł „Antychryst”) uprawiają także ludzie, Czarni Numenorejczycy. Władca Ciemności Sauron obdarowuje ludzi swoimi magicznymi pierścieniami, by ich w ten sposób usidlić i przemienić w swoje upiory, Nazgule. Uzależnia też od siebie swojego nosiciela Pierścień Jedyny, rządzący wszystkimi innymi, w którego Sauron zaklina część swej mrocznej potęgi. Magiczna moc Jedynego jest przerażająca. Ulega jej też Isildur, król Gondoru. Nawiasem mówiąc, z mocy diabolicznego Pierścienia pośrednio korzystają też walczący z Władcą Ciemności elfka Galadriela, półelf Elrond i czarodziej Gandalf, powiernicy Trzech Pierścieni Elfów. To nie Sauron je stworzył, ale są związane z Jedynym, będąc dziełem elfa żyjącego ongiś z Sauronem w dobrej komitywie. Aragorn, potomek Isildura, przyzywa duchy umarłych. Ba, całą ich armię! Władca Gondoru Denethor korzysta z Palantiru, magicznego kamienia mogącego ukazywać odległe osoby i miejsca. A jak się okazało, skażonego złem i wykorzystywanego przez Saurona, by wyniszczyć umysł Dentehora rozpaczą i zwątpieniem. Numenorejczycy - wcale nie ci Czarni - opatrują wykuwane przez siebie ostrza runami magicznych zaklęć. Czym więc różni się magia u Tolkiena od magii u Rowling?

W świecie Harry’ego Pottera rzeczywiście magii używają ludzie

- O „Władcy Pierścieni” też pisano, że jest promocją magii, ale to nie tak. U Tolkiena wcale nie ma tyle magii, jak mogłoby się wydawać - mówi Ryszard Derdziński, znawca twórczości Tolkiena. - Sam Tolkien napisał w pewnym liście wprost, że to, co jest za nią uważane, to jakby zaawansowana technologia. Elfy nie używają magii, a naturalnie przyrodzonej im mocy. Czarodzieje, jak Gandalf, to nie ludzie, a Maiarowie, istoty podobne aniołom. Brzmiące jak magiczne zaklęcia słowa, które wymawia na przykład pod będącymi wytworem elfów Wrotami Morii w celu ich otwarcia, to nie magia, a technika. Jeżeli u Tolkiena uprawiają magię ludzie, to na ogół są źli. Z kolei gdy Aragorn przyzywa duchy umarłych, to jednak ostatecznie je uwalnia i odpuszcza ich winę, kończąc w ten sposób ich pokutę. To raczej odczynianie uroku, a nie magia. Natomiast w świecie Harry’ego Pottera rzeczywiście magii używają ludzie.

Rozważania, co jest magią, a co nie, mogą jednak prowadzić nas na manowce. W końcu światem rządzą prawa fizyki. To, że coś wydaje się nam z nimi sprzeczne, nie znaczy, że jest tak w rzeczywistości. Nauka wciąż ma wiele do odkrycia. Ludzkość, mimo iż tak już w sobie zadufana, wciąż jeszcze nie poznała wszystkich zasad działania Wszechświata. Gdyby neandertalczyk zamieszkał w jaskini sąsiadującej ze złożami uranu, a w efekcie nabawiłby się choroby popromiennej i zmarł, jego pobratymcy uznaliby, że wyniszczyła go jakaś złowroga klątwa, a nie promieniotwórczość. Gdyby człowiek sprzed tysiąca lat przeniósł się w czasie do naszego XXI wieku, z jego komputerami, internetem i latającymi maszynami, to łatwo uznałby nas wszystkich za potężnych czarnoksiężników czy wręcz wszechmocne demony.

- Mimo iż jestem dość ortodoksyjnym chrześcijaninem, nie mam też nic przeciw Harry’emu Potterowi - stwierdza Derdziński. - To, co się dzieje w Polsce to kalka z USA, gdzie baptyści czy neopurytanie, negatywnie ustosunkowani do kultury w ogóle, nie lubią też Tolkiena czy Harry’ego Pottera. To pod wpływem tego prowadzącego walkę z wiatrakami neopurytanizmu ludzie w Polsce też zaczynają dopatrywać się w literaturze czy filmach nieczystych mocy i naśladować amerykańskie protesty.

To, co się dzieje w Polsce to kalka z USA

Harry Potter bynajmniej nie został zakazany w całym stanie Tennessee. Książki o nim potępiono i wycofano z biblioteki w jednej z tamtejszych szkół katolickich. To wszystko. Mało tego, książki o Harrym Potterze nie znajdują się na liście ksiąg zakazanych. Co więcej, takiej listy - w sensie dawnego kościelnego Index librorum prohibitorum - obecnie najzwyczajniej w świecie… nie ma.

Oficjalnie Kościół nie potępia żadnej literatury

- Jest bardzo dużo takich przestrzeni w życiu, na temat których Kościół się nie wypowiada. Zwykle nie rozstrzyga każdego szczegółu, zostawiając to osądowi sumienia chrześcijanina, odwołując się do jego osobistej dojrzałości. Oficjalnie Kościół obecnie nie potępia żadnej literatury i nie zabrania czytania książek. Postępuje wręcz odwrotnie, w sposób pozytywny, dając swoje imprimatur dla książek uznanych za pożyteczne dla chrześcijanina, które ten może przeczytać ku swemu pożytkowi. - mówi ksiądz doktor Krzysztof Matuszewski, teolog, psycholog i psychoterapeuta.

- Kościół Katolicki nie potępił Harry’ego Pottera - dodaje Derdziński. - Twierdzenie, jakoby zrobił to osobiście papież Benedykt XVI, to fake news.

- Pewna autorka książki negatywnie oceniającej Harry’ego Pottera poprosiła o komentarz kardynała Ratzingera, jeszcze zanim został papieżem. Ten zaś, odwołując się tylko do jej analizy, powiedział kilka zdań przestrzegając przed złem. Z tym że to nie jest oficjalna wypowiedź papieska, zawarta w dokumencie czy w innej oficjalnej formie - potwierdza ks. Matuszewski.

Nic wspólnego z okultyzmem

Zatem Benedykt XVI książek o Harrym Potterze zwyczajnie nie czytał. Zaś komisje duchowieństwa niemieckiego i włoskiego, które wzięły je pod lupę, zawyrokowały zgodnie, iż nie ma on nic wspólnego z okultyzmem. O tych książkach pozytywnie wypowiadali się również duchowni polscy, jak ks. dr Janusz Królikowski czy ks. Dariusz Madejczyk. Jezuita ks. Grzegorz Kramer zauważył, iż „przeczytanie książki o Harrym nie jest groźniejsze od czytania książki, na której wychowało się moje pokolenie: przygód o Panu Kleksie, gdzie przemiły czarodziej szastał zaklęciami na prawo i lewo”. Czy zatem w książkach o Harrym Potterze naprawdę może czaić się zło, którego powinien wystrzegać się katolik?

Odpowiedzialność a demonizacja

- Z perspektywy chrześcijanina część lektur można potraktować jak tzw. „praeparatio evengelica” - stwierdza ks. Matuszewski. - Ukazywane tam dobro może stanowić podłoże do wzrostu wartości chrześcijańskich. Ale są też książki mogące działać przeciwnie, będąc swoistym „praeparatio daemonica”, czyli stopniowym oswajaniem ze złem i z antywartościami. Nie jest więc obojętne, co dzieci czytają i oglądają. Jako dorośli mamy zwracać na to uwagę, to nasza odpowiedzialność. Istnieje jednak druga skrajność - tzw. demonizacja rzeczywistości. Przeświadczenie, że diabeł siedzi we wszystkim, że stale grozi nam opętanie z różnych stron. Z chrześcijańskiej perspektywy to błąd teologiczny polegający na założeniu, że zło jest tak silne, że przeważa nad dobrem. Ciągle na mnie czyha, gdziekolwiek nadepnę, cokolwiek wezmę do ręki. Obawa, że zło czai się wszędzie jest i niebezpieczna, i niechrześcijańska - przypomina gnostycki dualizm. W antropologii chrześcijańskiej nie ma przewagi zła nad dobrem ani nawet równowagi dobra i zła. Zło stanowi tzw. „dziurę w całym” - według klasycznej definicji zło jest brakiem dobra. Mówienie, że wszystko może nas opętać i opanować, z perspektywy wiary oznacza, że Bóg, któremu powierzam swoje życie i który mnie zbawił, ostatecznie jest słaby i kiepsko z Jego wszechmocą. Zbawiciel nie za bardzo sobie radzi w tej rzeczywistości, więc muszę cały czas niczym paranoik uważać. Zapominam więc i podskórnie niedowierzam, że w Bogu jest zwycięstwo i moja ochrona. Nie wolno nam negować rzeczywistości złego ducha (stąd człowiek wierzący powinien unikać tego, co szkodzi i jest antywartością), jednak równocześnie trzeba wystrzegać się innej skrajności - dopatrywania się we wszystkim wszechogarniającego zła. Jak choćby wątków okultystycznych lub seksualnych w bajkach Disneya. To przypomina lękową histerię, daleką od zdrowej pobożności. Nie pochwalam ani jej, ani drugiego ekstremizmu w stylu czytaj i oglądaj, co chcesz. To, czym się karmię, zawsze zostawia jakiś ślad w moim umyśle i sercu.

Obawa, że zło czai się wszędzie jest i niebezpieczna, i niechrześcijańska

Harry Potter i wzorce chrześcijańskie

- Książki o Harrym Potterze uczą wartości jak najbardziej chrześcijańskich - podkreśla Derdziński. - Znajdziemy w nich w nich przyjaźń, lojalność, ofiarowanie swojego życia za przyjaciół. Harry musi odegrać rolę wręcz mesjańską. Lepiej zwracać uwagę na te właśnie aspekty, a nie powtarzać działania protestantów o ciasnych umysłach ze Stanów Zjednoczonych - dodaje Derdziński.

Uwagi spostrzegawczego czytelnika nie ujdzie, że Harry się modli. W książkach Rowling można też natknąć się na bezpośrednie nawiązania do Biblii. Epizod, w którym Harry decyduje się przyjąć śmierć z rąk Lorda Woldemorta, nieprzypadkowo zapewne kojarzy się z Chrystusem w Ogrodzie Oliwnym. „Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony”, prorocze motto na grobie rodziców Harry’ego, to parafraza 1 Listu św. Pawła do Koryntian. Z kolei historia Ginny, przyjaciółki Harry’ego, zwiedzionej i opętanej przez dziennik Toma Riddle’a - Lorda Woldemorta, mogłaby posłużyć mądrym rodzicom jako przykład ostrzegający ich dzieci przed najzupełniej realnymi zagrożeniami naszego świata. Zaś uprawiający magię ludzie czynią to i w celach dobrych, i złych. Jedni by ratować (także ludzi bez czarodziejskich zdolności), inni by mordować (kogo popadnie). Jak to ludzie...

- Powieści o Harrym Potterze to książki dla dzieci, a dziecięcy umysł jest bardzo plastyczny - zauważa ks. Matuszewski. - Magia opisywana przez Rowling może więc spowodować, choć nie musi, że ktoś sięgnie po grubszą literaturę okultystyczną dla dorosłych. Idealnie byłoby zatem, by rodzice czytali te książki wraz z dziećmi, tłumacząc je i odnosząc do systemu wartości.

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera