Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magia spisowych liczb. Daleki jestem od podejrzeń, ale...

Marek S. Szczepański
W drugiej połowie marca opublikowano niektóre wyniki Narodowego Spisu Powszechnego, przeprowadzonego w minionym roku. Ogłoszono je zdecydowanie za późno, co musi zastanawiać w dobie perfekcyjnych niemal programów liczących, szybkich komputerów i sprzętów elektronicznych.

Podobne wątpliwości budzi metodologia spisu, sposób wyboru respondentów i gospodarstw domowych czy działalność rachmistrzów. To znowu zjawisko niepokojące, zważywszy że dane spisowe są bezcenne dla wiedzy na temat całego społeczeństwa, jego przeobrażeń - tych budzących nadzieję, i tych, które są jednoznacznie negatywne. Rezultaty spisu są również nie do zastąpienia w pracy naukowej, a najmniejsze nawet przypuszczenia, że nie oddają rzeczywistości, trudno zaakceptować. Wszak Główny Urząd Statystyczny, jedyna instytucja tego typu w Rzeczpospolitej, utrzymywana z pieniędzy podatników, winna cechować się najwyższą wiarygodnością i rzetelnością nie do podważenia.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Wyniki spisu powszechnego: 809 tys. Ślązaków!
Czy to był spis powszechny, czy raczej wybiórczy?
Poseł Plura: To był spis, czy spisek?

Daleki jestem od podejrzeń dotyczących jakichkolwiek spisowych manipulacji i świadomych przekłamań. Jednak w interesie Urzędu i jego prezesa - cenionego przecież naukowca - jest jasne, wręcz kartezjańskie, wyjaśnienie opóźnień, założeń metodologicznych i mechanizmów przetwarzania informacji. Podniesie to wiarygodność instytucji i ograniczy podejrzenia co do statystycznych manipulacji z polityką w tle. Okazało się, że w granicach Rzeczpospolitej mieszka 38,5 miliona obywateli, w przytłaczającej części deklarujących jednoznacznie narodową opcję polską (35,3 miliona). Ale zdecydowanie wyraźniej zaznaczyły swoją obecność mniejszości narodowe i etniczne. To bardzo dobrze, bo czasy Frontu Jedności Narodu skutecznie minęły. Bez mała 400 tysięcy obywateli wskazało na śląską opcję narodową, a kolejnych 415 tysięcy wybrało ją jako drugą, po polskiej (razem ok. 809 tysięcy). To z pewnością sukces regionalnej partii politycznej, jaką jest - wbrew nazwie - Ruch Autonomii Śląska. Nie rozumiem intencji Piotra Semki, dziennikarza publikującego w dzienniku "Rzeczpospolita", podważającego to społeczne i polityczne osiągnięcie RAŚ.

CZYTAJ KONIECZNIE:
GUS odpowiada prof. Markowi Szczepańskiemu

Ale daleki jestem od triumfalizmu kilku przynajmniej zwolenników Ruchu, podkreślających przełomowy charakter wyników spisowych. Warto może przypomnieć, że w wielokulturowym województwie śląskim mieszka ponad 4,6 miliona mieszkańców, a zatem deklarujący śląską opcję narodowościową stanowią zdecydowaną mniejszość. Taki wynik spisowy wcale nie musi oznaczać - jak uważają niektórzy - spotęgowania dążeń separatystycznych, ani poparcia działań autonomicznych. Mam nadzieję natomiast, że obudzi uśpiony potencjał Ślązaków w wymiarze obywatelskim i społecznym.

Do tej pory Ślązacy w tym zakresie niczym szczególnym - na tle mieszkańców innych regionów RP - się nie wyróżniają. Z każdej setki mieszkańców regionu niewiele ponad dziesięciu zrobiło w roku minionym coś bezinteresownego na rzecz ojczyzny prywatnej, mniejszego nieba. Ci nieliczni lokują tę prometejskość w szkole, w której uczą się ich dzieci czy wnuki, parafii, w której się modlą, czy we wspólnocie mieszkaniowej, do której należą. Czyli sytuacja jest dokładnie taka sama, jak w pozostałych częściach transformacyjnej Polski. Nie jestem też pewien, czy wyniki spisowe to "koniec dupowatości Ślązaków", jak stwierdził Kazimierz Kutz. Tak się stanie tylko wówczas, gdy statystyczne rezultaty poderwą do obywatelskiego lotu społeczność śląską. Jeśli aktywność pozostanie na niezmienionym poziomie, to wciąż będziemy mieli do czynienia z nielotem kiwi, gdyby skorzystać tutaj z ornitologicznej terminologii. Nieudana mobilizacja wciąż rodzić będzie przypuszczenia co do intencji głównych działaczy RAŚ, zwłaszcza w wymiarze ich politycznej autokreacji. Nie ma wątpliwości, że kadrowa ławka Ruchu jest niezwykle krótka, a ostatnie wybory są tego tylko potwierdzeniem. Wiadomo było, że RAŚ uzyska w nich dobre - zachowując wszelkie proporcje - wyniki. A mimo to na listach wyborczych, w zgodnej opinii obserwatorów, pojawiły się wcale liczne nazwiska z dalekich peryferii obywatelskich i społecznych, bez widomych sukcesów i czytelnych programów. Ruch osiągnąłby znacznie lepszy wynik elekcyjny, gdyby wystawił lepszych kandydatów. Wierzę jednak w zdolności samoorganizacyjne Ślązaków, bo ich sukces spisowy może stanowić przesłankę do budowania regionalnej społeczności wielokulturowej, dowartościowania dobrej tradycji i zachowania bezcennych przecież, rodzimych elementów kultury, i tej plebejskiej, i tej związanej ze światem szlacheckim, arystokratycznym czy mieszczańskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!