Zespół GKS Katowice w ostatnich meczach przypomina raczej ekipę młodych chirurgów, która przez długie minuty analizuje sytuację, by w odpowiednich momentach wykonać precyzyjne cięcie. Tak było również w spotkaniu z Wartą Poznań. To goście prowadzili grę, natomiast katowiczanie przeprowadzili trzy firmowe akcje: z jednej zdobyli gola, po drugiej rywale wybili piłkę niemal z bramki, a po trzeciej GieKSa trafiła w słupek.
Niewątpliwie bohaterem tego ostatniego meczu, jaki GKS rozegrał w Jaworznie przy pustych trybunach, był Piotr Plewnia. W 35 minucie po kapitalnej akcji, przy której asystowali Bartosz Iwan i Łukasz Wijas, pomocnik katowi-czan pokonał Łukasza Radliń-skiego, natomiast w 87 minucie wybił piłkę z własnej linii bramkowej! - W obu przypadkach poczułem taką samą radość - nie ukrywał Plewnia.
Uwagę zwracały buty zawodnika: prawy był czerwony, a lewy czarny.
- Jak je dostałem w sklepie, to też się zdziwiłem. Teraz już wiem, że czerwony jest od strzelania goli, a czarny od bronienia własnej bramki - śmiał się katowiczanin.
Być może adres wspomnianego sklepu przydałby się Krzysztofowi Kaliciakowi, który tuż po tym, jak Plewnia uratował swoją drużynę pognał z kontrą i w sytuacji sam na sam kopnął piłkę obok bramkarza, ale za to w słupek.
- Mówi się trudno, dla nas ważniejsze są punkty niż bramki - przyznał trener Adam Nawałka, który w końcówce sam niemal brał udział w obronie wyniku, gdy poznaniacy wykonywali rzuty rożne, a główkować próbował nawet ich bramkarz.
Z faktu, że spotkanie odbyło się przy pustych trybunach zadowolony powinien być arbiter Łukasz Śmietanka, który prowadził spotkanie chaotycznie, niekonsekwentnie i bez wyczucia.
- Ejj, nie gwiżdże się, jak obaj się przepychali. Potem mamy klęski w Irlandii!! - wrzasnął w pewnym momencie w kierunku sędziego trener Nawałka.
Opiekun gości, Bogusław Baniak stwierdził, że jego drużyna waliła głową w mur, a katowi-czanie pokazali jej , jak wygląda gra skuteczna do bólu.
- Przed meczem razem byliśmy rycerzami wiosny, teraz oni dalej nimi są, a my pełnimy rolę giermków - barwnie podsumował spotkanie szkoleniowiec Warty.
Katowiczanie w tej rundzie nie zaznali jeszcze porażki i w efekcie opuścili strefę spadkową, a przecież jeszcze Nowy Rok witali na ostatnim miejscu w tabeli. - Ale nie ma mowy o euforii - podkreślali sami zawodnicy po sobotnim meczu.
W kolejnym spotkaniu katowiczanie zagrają znów o coś więcej niż tylko trzy punk-ty: ich rywalem będzie Motor Lublin. Z powodu nadmiaru kartek w ekipie zabraknie Kamila Cholerzyńskiego, Damiana Mielnika i Grażvydasa Mikulenasa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?