Mają chęci, ale czekają na zgodę

Jednak w środę w MPWiK, po godzinie 14, rozpoczęła się narada specjalnego zespołu do spraw... prywatyzacji przedsiębiorstwa. Konia z rzędem temu, kto połapie się w tej gmatwaninie deklaracji i działań.

Tymczasem gra idzie o wielkie pieniądze dla inwestora (niekoniecznie polskiego), który zechce kupić majątek firmy z dobrodziejstwem inwentarza i pośredniczyć w dostarczaniu wody oraz odprowadzaniu ścieków. Zarząd wodociągów już porozumiał się ze związkami zawodowymi i zapewnił, że pracownicy MPWiK nie zostaną zwolnieni, ale przejdą do nowego operatora. Radni wyjeżdżali do Francji, Czech i Słowacji, żeby zobaczyć jak sprywatyzowane spółki wodne dają sobie radę i o ile podrożała woda po prywatyzacji. Skąd więc, mimo tak jasnych sygnałów, że prywatyzacja to kwestia nieodległej przyszłości stanowisko urzędników, że do niej nie dojdzie?

- To działanie na czas. Gdyby teraz ogłoszono prywatyzację, rządząca ekipa nie miałaby szans w wyborach samorządowych. Dla mieszkańców prywatyzacja równa się podwyżce cen wody - mówi nam jeden z urzędników.

Radni, mimo poparcia idei prywatyzacji, są ostrożni w wypowiedziach

- Nie jestem ani za, ani przeciw. Za mało znam szczegółów tego przedsięwzięcia i nie jestem w tej chwili w stanie powiedzieć, jak będę głosował. Od moich kolegów z rady, zbierających informacje o miejscach, gdzie już tego typu przekształcenia wprowadzono słyszę, że wcale nie muszą one być niekorzystne dla mieszkańców - mówi Marcin Lazar, z Komitetu Wyborczego Towarzystwo Przyjaciół Będzina.
Sławomir Seremak, radny z KW Platforma Obywatelska dodaje, że tak naprawdę decyzja, czy będzie można podjąć się przekształcenia jest uwarunkowana pozwoleniem na szczeblu ministerialnym. - Ponieważ wcześniej miasto uzyskało spore dotacje unijne na gospodarkę ściekową, musi być odgórna zgoda na przekształcenie. Jeżeli jej nie będzie, wszystko zostanie po staremu - mówi radny, dodając, że nawet po prywatyzacji oczyszczalnia i pompownia dalej będą należały do gminy.

Sławomir Brodziński, szef klubu radnych SLD Lewica i Demokraci jest zdania, że przekształcenia zmierzają w dobrym kierunku. Stanowczego tak nie chce jednak jeszcze powiedzieć.

- Trzeba poczekać na to, czy zgodzi się Bruksela. Wciąż jest wiele znaków zapytania - mówi. Na pytanie co w sytuacji, kiedy spółka przejdzie w obce ręce i nowy właściciel wywinduje ceny, odpowiada, że można takiej sytuacji zapobiec, ustalając poziom cen w pierwszej umowie. - Mamy przykłady z Czech. W umowach ustalało się ceny na dwadzieścia lat. Trzeba tego dopilnować - mówi Brodziński. I dodaje, że sprawa może rozstrzygnąć się pod koniec roku.

Jeszcze we wtorek prezydent Radosław Baran, ustami swojej rzeczniczki, Marzeny Karolczyk zapewniał nas: "(...) informuję, że spółka nie będzie sprywatyzowana i nadal pozostanie w 100 proc. spółką gminną. Własnością miasta pozostanie cały majątek spółki. Nadal wpływ na ustalanie cen wody i odprowadzania ścieków będzie miała rada miejska ". W tym lakonicznym komunikacie nie ma dat, ani nawet ramów czasowych tej obietnicy.

W środę chcieliśmy o to samo zapytać prezesa MPWiK Henryka Postela. Jak się okazało, od godz. 14 był już nieuchwytny, bo przewodniczył obradom specjalnej komisji do spraw prywatyzacji MPWiK.

Ceny wzrosły po prywatyzacji

Wszędzie, gdzie wodociągi sprywatyzowano ceny wody wzrosły.
W Gdańsku skoczyły o sto procent. W Dąbrowie Górniczej miasto ustaliło dopłaty do wody, aby stać było na nią najbiedniejszych. Niemiecki operator nie ma tam udziałów większościowych.