Katastrofa demograficzna wśród lekarzy. Dzięki wiekowym emerytom - specjalistom szpitale zachowują na oddziałach II wyższy stopień referencyjności, gwarantujący lepszy kontrakt, i w ogóle mogą działać. Podobnie jak przychodnie POZ.
Na rynku brakuje aż 30 tys. lekarzy. Jak wynika z danych Śląskiej Izby Lekarskiej, ciągle w zawodzie pracuje 1264 emerytów, w tym 946 kobiet i 318 mężczyzn. W sumie emeryci stanowią aż 7,2 proc. kadry medycznej w regionie.
- Pracuję dla przyjemności, a nie dla pieniędzy - wyjaśnia wybitna pediatra i gastroenterolog, prof. Krystyna Karczewska (83 lata), która pracuje obecnie w kilku miejscach i nie narzeka na brak sił witalnych. - Ja nawet pytam moich kolegów: Może powinnam odejść, może jestem niepotrzebna? Odpowiadają: Absolutnie nie, bez pani nie poradzimy sobie. I nie mówią tego z kurtuazji - opowiada lekarka, pełniąca przez wiele lat funkcję kierownika I Katedry Pediatrii Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu.
Jej zdaniem, brak lekarzy to efekt „dziury pokoleniowej”. W latach 90. wyjechało z Polski zbyt wielu medyków. Nie nadążyliśmy z wykształceniem kolejnych.
- Od 14 lat mogłabym być na emeryturze. Mój staż pracy to 55 lat. Kocham jednak swój zawód i widzę, że jestem potrzebna - dodaje prof. Karczewska.
Dr Kazimierz Poprawa (87 lat), neonatolog z Tarnowskich Gór, wciąż ma dyżury i kilka godzin do południa. - Jestem potrzebny szpitalowi, a i starszemu człowiekowi trochę grosza się przyda - wyjaśnia.
Zobaczcie koniecznie
Średnia emerytura lekarza w Polsce wynosi niewiele ponad dwa tysiące złotych, ale nie tylko niskie uposażenie decyduje o tym, że lekarze emeryci decydują się nadal pracować.
Dr Kazimierz Poprawa przez długi czas był ordynatorem na oddziale neonatologii i nadal pracuje w szpitalu w Tarnowskich Górach jako szeregowy lekarz neonatolog.
- Powody są dwa. Jako specjalista gwarantuję, że oddział ma II stopień referencyjności. Jestem szpitalowi potrzebny. Po drugie, przyda się parę dodatkowych groszy, by zapewnić sobie w miarę godne życie - wyjaśnia dr Poprawa. Cały czas czuje się potrzebny i przede wszystkim zdrowie mu dopisuje.
- Mój staż pracy to 64 lata. Ograniczyłem swoje obowiązki i mimo przejściowych kłopotów zdrowotnych, wciąż jestem „na chodzie” - uśmiecha się dr Zygfryd Olak (88 lat), internista i lekarz medycyny pracy. Teraz swoją aktywność poświęca tej drugiej specjalizacji.
- Dziś lekarze uprawiając zawód, są znacznie bezpieczniejsi. Mają za sobą świetny diagnostyczny sprzęt. Ja miałem przez lata tylko stetoskop i intuicję. I nigdy nie przyszło nam do głowy, żeby strajkować... Przyjemnością są dla mnie podróże. Np. w zeszłym roku byłem w Indiach - dodaje.
Etos pracy, obowiązkowość, duża wiedza, dyspozycyjność - to największe zalety lekarzy emerytów. Trzeba też zaznaczyć, że średnia wieku lekarza nie jest imponująca. To 68 lat.
Z ankiet Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że lekarze emeryci i renciści chorują najczęściej na choroby układu krążenia (nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa) i schorzenia laryngologiczne (osłabienie słuchu).
Na trzecim miejscu są choroby stawów, następnie stomatologia (protezy) i schorzenia gastroenterologiczne (nadkwasota, choroba wrzodowa). Gdy do demograficznej katastrofy, jeśli chodzi o lekarzy, dodamy, że 31 procent pielęgniarek to osoby po 60. roku życia, to otrzymamy pełny obraz ochrony zdrowia w Polsce.
- 2,3 - lekarza przypada na 1 tys. mieszkańców w Polsce. To najmniej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej
- 17 - taki procent obecnie pracujących lekarzy to osoby, które mogłyby już przejść na emeryturę
- 59 - to średnia wieku lekarza ginekologa-położnika w województwie śląskim, a pediatry 58 lat
Nie przegapcie
Te produkty powodują cukrzycę u Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?