- O, moja biedronka - Wiktoria rozpoznaje śmieszne czerwone "siodełko". Rozpoznaje je, mimo że "u obcych" spędziła rok i cztery miesiące - najpierw w Lyskach, potem w Prudniku. Dziecko biegnie do małego pokoju, próbuje otworzyć szafę. - Wikuś, tu nie ma nic, babcia dała do szuflady - mówi pani Sabina, dobrze wiedząc, o co chodzi prawnuczce. - Dziadziuś maluje - upiera się dziewczynka, której pan Franciszek zawsze pozwalał pobawić się pędzlami. Ale dziadziusia już nie ma. Zmarł wiosną. Nie doczekał się powrotu Wiktorii. - To było największe marzenie męża - mówi pani Sabina. W niedzielę, po kościele zabrała prawnuczkę na cmentarz. - Całuski mu posyłała przy grobie. A jak odchodziliśmy, powiedziała "Pa, pa, dziadku, idę już" - wspomina pani Sabina.
Wiktoria słysząc, że rozmawiamy o panu Franciszku, wstaje z kanapy i podchodzi do komódki, na której stoją zdjęcia. Wybiera fotografię dziadka i przytula do serduszka. Pani Sabinie szklą się oczy.
- Wie pan, jak ona się pobożnie modli. Już ją kiedyś uczyliśmy, ale nie tak. Byłam zaskoczona. Jak się modli, wygląda jak aniołek - mówi pani Sabina, a Wiktoria jak na zawołanie robi znak krzyża pod wielkim obrazem "Jezu, ufam Tobie", który namalował jej dziadek. Minie dużo czasu, zanim Wiktoria nauczy się ufać. Nawet teraz, gdy bawi się w drugim pokoju z 16-letnią wnuczką pani Sabiny (kobieta jest także rodzicem zastępczym dla nastolatki), co kilka minut sprawdza, czy prababcia na pewno nigdzie się nie wybiera. - Jak biorę torbę i idę na zakupy, przychodzi i wypytuje "Babciu, gdzie idziesz? Kiedy przyjdziesz?". Boi się, że znów ktoś ją zabierze. - Jak jedziemy autobusem, to jest niepewna. Gdzie znowu jedzie? Boi się, musimy jej tłumaczyć wszystko - mówi pani Sabina.
Gdy Wiktoria była w Prudniku, nie chciała chodzić na spacery. - Gdy jechałam po nią, uprzedzano mnie, bym nie powiedziała, że idzie na spacer. Bała się tego słowa. A wszystko dlatego, że jak przyjechali po Wiktorię do Lysek, powiedzieli, że dziecko idzie na spacer, wzięli do auta i wywieźli do Prudnika. Dlatego tam, w Prudniku, ze swoimi rodzicami zastępczymi nie chciała chodzić na spacer, ale ze mną chodzi z radością - mówi pani Sabina.
Wiktoria chodzi z babcią na plac zabaw albo na basen do cioci i poznaje, czym jest radość. Pani Sabina zrobi wszystko, by zapomniała o strachu, ciągłych przeprowadzkach i siniakach, które otrzymała od mamy.
- Pobaw się, Wikuś, w drugim pokoju - mówi pani Sabina, bo nie chce, by mała widziała siebie na zdjęciach ze szpitala, z czasu, gdy rozpoczął się koszmar. Teraz Wiki ma mieć już tylko kolorowe sny.
Batalia o dziecko
O batalii pani Sabiny o prawnuczkę pisaliśmy 10 lipca. Tego dnia Sąd Okręgowy w Gliwicach zmienił wyrok pierwszej instancji i zdecydował, że Wiktorią może opiekować się prababcia.
Innego zdania był Sąd Rejonowy w Rybniku, który bazował na opinii Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Rybniku. W batalii o Wiktorię pani Sabinie wiele miesięcy pomagał Komitet Ochrony Praw Dziecka w Katowicach. - Udało się m.in. dzięki waszemu artykułowi - mówi Anna Michalska z komitetu.
*Elka rusza w Parku Śląskim WYBIERZ PATRONÓW GONDOLI
*PROGNOZA POGODY NA KONIEC LIPCA: Nadciąga fala upałów!
*Wampiry z Gliwic: Coraz więcej szkieletów bez głów ZOBACZ ZDJĘCIA i USTALENIA
*Proces Katarzyny W.: Tajemniczy świadek ujawnia sensacyjne fakty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?