Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małe ciepłownie i zakłady termicznej obróbki odpadów mogą pomóc w walce ze smogiem. Relacja z debaty w siedzibie DZ 11 czerwca 2019

Katarzyna Pachelska
Katarzyna Pachelska
Debata pt. Ciepło systemowe i małe ciepłownie sposobem na smog w Media Centrum w Sosnowcu, siedzibie Dziennika Zachodniego, 11 czerwca 2019 r.Uczestnicy debaty, od lewej: Daniel Wolny - kierownik Biura Zarządzania Energią Urzędu Miasta Katowice, Jacek Boroń - prezes Węglokoks Energia, Mateusz Kruk - pełnomocnik prezydenta Sosnowca ds. jakości powietrza, Joanna Sekuła - dyrektor Miejskiego Zakładu Zasobów Lokalowych w Sosnowcu, dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński - Wydział Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej, Elżbieta Kisiel - Zespół Doradców Energetycznych Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach i Norbert Skibiński -  dyrektor rozwoju w Veolia Energia Polska
Debata pt. Ciepło systemowe i małe ciepłownie sposobem na smog w Media Centrum w Sosnowcu, siedzibie Dziennika Zachodniego, 11 czerwca 2019 r.Uczestnicy debaty, od lewej: Daniel Wolny - kierownik Biura Zarządzania Energią Urzędu Miasta Katowice, Jacek Boroń - prezes Węglokoks Energia, Mateusz Kruk - pełnomocnik prezydenta Sosnowca ds. jakości powietrza, Joanna Sekuła - dyrektor Miejskiego Zakładu Zasobów Lokalowych w Sosnowcu, dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński - Wydział Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej, Elżbieta Kisiel - Zespół Doradców Energetycznych Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach i Norbert Skibiński - dyrektor rozwoju w Veolia Energia Polska Bartosz Pudełko
Nawet w gorące dni warto dyskutować o smogu, bo już za pół roku grudzień, i znów będą nas dusiły pyły zawieszone i inne substancje. We wtorek 11 czerwca 2019 r. w Media Centrum, siedzibie „Dziennika Zachodniego”, odbyła się debata pt. „Ciepło systemowe i małe ciepłownie sposobem na smog”. Dyskutowali o tym przedstawiciele samorządów i państwowych instytucji, wielkich firm z sektora energetycznego, naukowcy. Partnerem debaty była firma Veolia.

Uczestnicy debaty:

  • Daniel Wolny - kierownik Biura Zarządzania Energią Urzędu Miasta Katowice,
  • Jacek Boroń - prezes Węglokoks Energia,
  • Mateusz Kruk - pełnomocnik prezydenta Sosnowca ds. jakości powietrza,
  • Joanna Sekuła - dyrektor Miejskiego Zakładu Zasobów Lokalowych w Sosnowcu,
  • dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński - Wydział Inżynierii Procesowej i Ochrony Środowiska Politechniki Łódzkiej,
  • Elżbieta Kisiel - Zespół Doradców Energetycznych Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach,
  • Norbert Skibiński - dyrektor rozwoju w Veolia Energia Polska.

Czy małe elektrociepłownie rzeczywiście mogą być antidotum na męczący smog?

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: Czy małe, czy duże - to nie ma większego znaczenia. Najważniejsze jest, by z centrum miasta, tam gdzie jest gęsta, stara zabudowa, pochodząca z okresu przełomu XIX i XX w. (tak jak w moim mieście Łodzi), gdzie mieszka bardzo dużo ludzi i każdy z nich ma swój piec zabrać im te piece i dać ciepło systemowe, by wyprowadzić stąd emisję. To podstawowa recepta na smog. Ważne, by elektrociepłownie były instalacjami nowoczesnymi, spełniającymi współczesne wymagania emisyjne, a te w ciągu najbliższych lat, w 2021 i 2025 r., będą jeszcze zaostrzone.

Norbert Skibiński, Veolia Energia Polska: Myślę, że w walce ze smogiem może pomóc też dywersyfikacja koszyka paliwowego. Dziś w małych i średnich systemach ciepłowniczych dominuje węgiel. Największym wyzwaniem dla samorządów jest to, by dokonać konwersji węgla na paliwa alternatywne typu biomasa i gaz czy pochodzące z przetwarzania odpadów komunalnych. Zwłaszcza że koszty zagospodarowania tego typu frakcji, czyli odpadów, których nie da się poddać recyklingowi, ciągle wzrastają. Jak najwięcej przyłączeń do sieci ciepłowniczej jest sprawą kluczową, a przyszłością są sieci chłodu albo generowanie chłodu na bazie sieci ciepłowniczej podczas procesu adsorpcji. To będzie kolejny etap rozwoju sieci ciepłowniczych.

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Należy przewidzieć też możliwość lokalnego obniżania cen energii elektrycznej do celów grzewczych po to, by to, co jest poza zasięgiem sieci, mogło być wykorzystywane do likwidacji pieców domowych, wprowadzenia różnych nowoczesnych technologii typu pompy ciepła, piece akumulacyjne - w budownictwie głównie indywidualnym. Bo nie wszędzie opłaca się doprowadzić sieć ciepłowniczą.

Nie przegapcie

Czy usunięcie tzw. kopciuchów z centrów miast to działanie, na którym miasta powinny się teraz najbardziej skupić?

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Emisja pyłów, gazów powodujących smog i związków kancerogennych jest podstawowym naszym problemem. To wyzwanie większe niż obniżanie emisji CO2 ze względu na efekt cieplarniany, gdyż bezpośrednio dotyczy tych miejsc, w których to się odbywa.

Daniel Wolny, Urząd Miasta Katowice: Problem z wprowadzeniem sieci ciepłowniczej w gęstą tkankę miasta jest przeogromny. Nie dlatego, że tego się technicznie nie da zrobić. Podłączenie starych budynków do sieci to ogromny koszt. Nierzadko okazuje się, że trzeba wymienić dosłownie wszystko w kamienicy - zasadniczo koszt remontu wraz z uciepłownieniem kamienicy w obszarze zabytkowym w centrum Katowic jest większy niż wybudowanie nowego bloku, np. w okolicy Trzech Stawów. To koszt ok. 5 tys. za m2, z czego nawet 70-80 proc. to koszty niekwalifikowane, na które nie można zdobyć dofinansowania w żadnych źródłach czy programach. Moim zdaniem, w najbliższych kilku, kilkunastu latach wiele z naszych miast będzie czekać praca polegająca na odbudowywaniu budynków, których nie będzie się opłacało remontować. Ściana zewnętrzna zostanie, a wszystko, co w środku, będzie zbudowane na nowo. To wiąże się z przebudową całej polityki mieszkaniowej, socjalnej miasta. Gmina nie ma za bardzo możliwości wpływania na to, co się dzieje z infrastrukturą techniczną. Ani Sosnowiec, ani Katowice, nie są właścicielami sieci ciepłowniczych i zakładów wytwórczych. Mamy wodę, ścieki, jeśli chodzi o ciepło - mamy trzech czy czterech zewnętrznych dostawców. My w Katowicach borykamy się też często z tzw. nieustalonym stanem prawnym budynków. Nie możemy jako gmina prowadzić żadnych działań inwestycyjnych w budynkach, które nie są naszą własnością.

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Rzeczywiście, samorządy powinny mieć prawo do decydowania o losach infrastruktury, która służy użyteczności publicznej.

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: W Łodzi rozpoczął się właśnie, choć z kilkuletnim poślizgiem, program rewitalizacji obszarowej. Łódź jest w sytuacji trochę lepszej niż miasta w woj. śląskim, bo gmina Łódź jest największym posiadaczem nieruchomości w Polsce, posiada nieruchomości albo poniemieckie albo pożydowskie. Właścicielem sieci ciepłowniczej jest firma Veolia, która zadeklarowała od razu chęć uczestnictwa w tym programie. W danym kwartale miasta wszystkie budynki miejskie są termomodernizowane, odbywa się wymiana okien, ocieplenia, instalacji sanitarnych, elektrycznych i podłączenie do sieci. To gigantyczne pieniądze, ale jeśli chcemy zachować historyczną tkankę miasta, to tak trzeba zrobić, bo alternatywą jest wyburzanie i budowa od nowa

Mateusz Kruk, Urząd Miasta Sosnowiec: Jeśli chodzi o likwidację tzw. kopciuchów, to muszę się pochwalić, że miasto Sosnowiec zmieniło w ubiegłym roku ok. 3 tys. takich pieców na nowoczesne kotły piątej generacji, na samym osiedlu Juliusz ubyło ich tysiąc. Maksymalne dofinansowanie wymiany pieca wynosi 8 tys. zł. W zeszłym roku przeznaczyliśmy na wymianę 2,5 mln zł, w tym ta kwota będzie wyższa, bo i zainteresowanie mieszkańców jest większe.

Joanna Sekuła, Miejski Zakład Zasobów Lokalowych w Sosnowcu: Osiedle Juliusz to inwestycja, którą możemy się pochwalić. Zrobiliśmy termoizolację budynków i wprowadziliśmy centralne ogrzewanie. Niezwykłość tej inwestycji polegała na tym, że proces uciepłownienia został połączony z zarządzaniem energią. Zrobiliśmy to w procesie partnerstwa publiczno-prywatnego. Firma, która wygrała postępowanie, przez 8 lat zarządza ciepłem w taki sposób, że gwarantowane zużycie ciepła jest o 10 proc. niższe niż wartości referencyjne. Widzimy po pierwszym sezonie grzewczym, że ta wartość jest nawet wyższa, i wynosi 15 proc. Te wartości referencyjne to nie są sztywne liczby, bo odnoszą się do średniorocznych temperatur. Podążamy za faktem zmian klimatycznych. Opłaty za ogrzewanie nie przekraczają 2 zł za m2. Z punktu widzenia zarządcy mogę powiedzieć, że skok cywilizacyjny Juliusza spowodował, że ta dzielnica Sosnowca stała się atrakcyjna. Jeżeli 2 lata temu proponowaliśmy mieszkanie tam, ludzie mówili: Tylko nie Juliusz! A teraz sami pytają o te mieszkania.

Norbert Skibiński, Veolia Energia Polska: Równie ważne jak podłączenie jak największej liczby budynków do sieci ciepłowniczej są też inne elementy: dekarbonizacja systemów ciepłowniczych i przechodzenie z węgla na biomasę, gaz, paliwa alternatywne, budowa inteligentnych sieci (np. w Warszawie Veolia ma największy inteligentny system ciepłowniczy) i zarządzanie ciepłem u odbiorcy końcowego - w jaki sposób zarządzać ciepłem, by ludzie mieli komfort cieplny i by jak najmniej ciepła zużyć. Tu z pomocą przychodzą inteligentne algorytmy predykcyjne, przewidujące zużycie ciepła za kilka godzin oraz z odpowiednim wyprzedzeniem dostosowujące budynek na zmieniające się zużycie.

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Sama sieć jest już wielkim dobrodziejstwem, bo powoduje, że możemy dostarczać ciepło w sposób scentralizowany, ale też stanowi duży akumulator ciepła, jest dostępna przez cały rok, coraz częściej używana do produkcji chłodu, stanowi też akumulator ciepła, które pozyskuje się od różnego rodzaju producentów technologii, czyli ciepła przemysłowego, zwanego ciepłem odpadowym, choć ja nie lubię tego określenia.

Czy ciepło systemowe ma jakieś wady?

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Według mnie nie ma absolutnie żadnych wad, choć oczywiście istotna jest gęstość zabudowy i gęstość zapotrzebowania na ciepło. Jeżeli chodzi o duże aglomeracje, systemy ciepłownicze są tak rozbudowane, że praktycznie wszystko, co buduje się teraz w gęstej zabudowie, jest w zasięgu takiej sieci i bardzo chętnie się ją podłącza. To jest o tyle ciekawy proces, że termomodernizacja budynków, która przebiega cały czas w zasobach spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot, powoduje obniżenie zapotrzebowania na ciepło, i w związku z tym powstaje rezerwa, żeby podłączać kolejne, nowe budynki. Systemy ciepłownicze są systemami solidarnymi w kosztach, a to powoduje, że ciągle podłączanie niesie za sobą stabilizację kosztów. System ciepłowniczy jest przyjazny dla miasta pod każdym względem: ekonomicznym, ekologicznym, kosztowym. My taki projekt chcemy zrobić, by w obszarze budownictwa jednorodzinnego, w pobliżu którego znajduje się niewykorzystywana hałda górnicza, chcemy na niej zbudować małą farmę fotowoltaiczną, zaoferować ludziom kupno metrów kwadratowych hałdy, która będzie produkować energię elektryczną. Problem polega na tym, jak umówić się z dystrybutorem energii elektrycznej, żeby cena tej energii była ok. 9 gr za 1 kWh, bo wtedy to się opłaca. Nie opłaca się marnować, wszystkie termomodernizacje, obniżanie strat na przesyle, podniesienie sprawności wytwarzania i wykorzystywanie surowców, które są nośnikami energii, a które dziś nie mają wartości.

Daniel Wolny, Urząd Miasta Katowice: Ma wadę - budowa i utrzymanie sieci ciepłowniczej jest droższe niż innych sposobów ogrzewania. Żadne miasto nie dokona inwestycji, która zwróci się w ciągu 200 lat.

W jaki sposób najlepiej finansować inwestycje typu ciepłownia czy spalarnia? Czy w formule partnerstwa publiczno-prywatnego?

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: Zdecydowanie. To jest najlepsze rozwiązanie.

Norbert Skibiński, Veolia Energia Polska: Finansowanie oczywiście uzależnione jest od lokalnych możliwości samorządów. W formule PPP (zaprojektuj, wybuduj, sfinansuj, operuj, bądź właścicielem), jesteśmy gotowi finansować inwestycje z własnych środków. Spektrum możliwości jest bardzo szerokie. Kluczową rzeczą jest to, żeby samorząd lokalny podjął to wyzwanie, chciał realizować projekt w formule PPP oraz miał silnego lidera, który ten projekt będzie implementować.

Jakie są możliwości uzyskania finansowania inwestycji ciepłowniczych dla samorządów, oprócz wejścia w partnerstwo publiczno-prywatne?

Elżbieta Kisiel, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach: Ale nie mówimy tylko o pieniądzach na systemy ciepłownicze. My mamy pieniądze praktycznie dla wszystkich użytkowników czy uczestników tego łańcucha, poczynając od wytwórców – na modernizację źródeł, instalacje dopasowujące się do wymogów ochrony środowiska, na budowę nowych źródeł ciepła (tylko na wysokosprawną kogenerację), na modernizację sieci ciepłowniczej, budowę sieci dla obszarów przewidzianych pod rozwój w miastach. Dla odbiorcy końcowego – w zależności od tego, jak jest on zorganizowany: dla budynków komunalnych na głęboką termomodernizację (nie tylko na wymianę piecyków) wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe. Jeśli chodzi o odbiorcę indywidualnego, to wdrażany jest program „Czyste powietrze”, wdrażany przez WFOŚiGW. Wszyscy właściciele domów jednorodzinnych, którzy likwidują stare, pozaklasowe kotły węglowe, mogą dostać częściową dotację i pożyczkę na wszystkie bardziej ekologiczne systemy ogrzewania, ze zdecydowaną preferencją systemu ciepłowniczego. Dopiero gdy nie ma możliwości technicznych przyłączenia do sieci albo jest to zdecydowanie nieefektywne ekonomicznie, w następnej kolejności idą sieć gazowa i kocioł gazowy kondensacyjny oraz inne odnawialne źródła. Wszyscy więc w jakiś sposób mogą skorzystać z pieniędzy krajowych albo unijnych. Zgłasza się do nas bardzo dużo osób indywidualnych. Jesteśmy drugim w Polsce oddziałem Funduszu, który najwięcej wniosków opracował. Wydaliśmy już pierwszy milion złotych w tym roku z programu „Czyste powietrze”. Mamy też dział doradztwa energetycznego, który reprezentuję, pomagający ludziom zorientować się na rynku i co dla nich, kiedy i na jakich warunkach byłoby najlepsze.

Joanna Sekuła, Miejski Zakład Zasobów Lokalowych w Sosnowcu: A co z właścicielami prywatnymi budynków wielorodzinnych, kamienic?

Elżbieta Kisiel, Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej: No i tu jest pewna luka w tym systemie, bo dla osób fizycznych – właścicieli takich budynków, niestety nie mamy rozwiązań.

Zakłady termicznego przekształcania odpadów, zwane spalarniami śmieci, mają u nas w województwie „zły PR”. Duża spalarnia miała powstać w Rudzie Śląskiej, ale została skutecznie oprotestowana przez mieszkańców. Teraz przeciwko spalarni protestują mieszkańcy Żywca..

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: O wiele prościej jest zaprojektować i zbudować taki zakład niż uzyskać decyzje środowiskową dla niego. Ekolodzy, którzy oprotestowują te spalarnie nie jeżdżą i nie oglądają płonących wysypisk śmieci, które powstają tylko z tego powodu, że jest problem z odpadami. O tym, gdzie mogą być wybudowane spalarnie, decyduje Wojewódzki Plan Gospodarki Odpadami. Na pewno nasz wojewódzki plan będzie nowelizowany i ten problem zostanie ucywilizowany. Nie wolno ludzi straszyć rozwiązaniami, które służą poprawie jakości środowiska. Spalarnie to wysokiej jakości instalacje, które emitują mniej szkodliwych substancji niż tradycyjne źródła ciepła.

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: W polskim ciepłownictwie dominują tzw. kotły rusztowe WR - 81 proc. To są kotły, gdzie dopuszczalne stężenie pyłu w emitorze jest 100 mg na 1 m3, w spalarni to stężenie dopuszczalne wynosi 10 mg na m3. Poziom emisji pyłów przez tradycyjne kotły jest wielokrotnie wyższy niż przez spalarnie śmieci. Jeżeli wyrzucimy jeden stary kocioł WR5, który daje średnio do 6 MWt ciepła, a w jego miejsce postawimy niedużą instalację, np. taką jak w Zamościu, to ona przerobi 13 tysięcy ton odpadów.

Jacek Boroń, Węglokoks Energia: Mam pretensje do niektórych tzw. dyżurnych ekologów, którzy jeżdżą po całym świecie i oprotestowują to samo, mimo że w danym środowisku już uzyskuje się akceptację dla działań z odpadami RDF (paliwo alternatywne z przetworzonych odpadów komunalnych - przyp. red.). Ja mieszkam w miejscowości, gdzie spłonęło wysypisko różnego rodzaju gum, opon i szmat. Tym się kompletnie nikt nie zajmuje, ekologów to nie obchodzi. Emisja, którą dostali mieszkańcy, gleba jest skażona na lata. Gdyby istniały instalacje typu spalarnia śmieci, prawdopodobnie te odpady byłyby zutylizowane i usunięte. Nawet jeśli likwidacja takiego wysypiska byłaby droga, to ludzie chcieliby to zrobić. W tej chwili to już czas stracony.

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: W 2017 r. wg GUS-u mieliśmy ponad 180 pożarów miejsc tymczasowego gromadzenia odpadów. Są jeszcze dwa kraje w Europie, które przyjmują frakcje RDF odpadów - to Dania i Szwecja. Te kraje jednak mają instalację spalania i produkują energię z tych odpadów. Do spalarni szwedzkich w pewnym momencie płynęły statkiem odpady RDF z Włoch, bo im się to opłacało. W Polsce leży 27 milionów odpadów, które nie podlegają recyclingowi i nie wiadomo, co z nimi zrobić.

Joanna Sekuła, Miejski Zakład Zasobów Lokalowych w Sosnowcu: Od dłuższego czasu myślimy o zbudowaniu na zmodernizowanym pod względem ciepłowniczym osiedlu Juliusz spalarni RDF. Zaletą tej lokalizacji jest bliskość zakładu przetwarzania odpadów.

Norbert Skibiński, Veolia: Kluczowym wyzwaniem miast jest obecnie nadpodaż paliwa alternatywnego (frakcji resztkowych z przetwarzania odpadów komunalnych), których nie można składować, a jedynie termicznie przekształcić. Zagospodarowanie frakcji resztkowych przez spółki miejskie wiąże się wysokimi kosztami odbioru przez podmioty trzecie, wyłaniane w ramach przetargów publicznych. W Zamościu realizujemy obecnie projekt małej ciepłowni - nie elektrociepłowni - spalającej frakcje resztkowe pochodzące z odpadów komunalnych po recyclingu, z którymi nic nie można już zrobić i których odebraniem nikt nie jest zainteresowany, bo nie można ich składować, a cementownie już nie mogą większej ilości ich odbierać. Wobec tej inwestycji były protesty społeczne, ale umiejętna komunikacja ze społecznością lokalną spowodowała, że jest coraz większa akceptacja dla tego typu projektów. Ludzie zaczynają rozumieć, że jak ich sąsiedzi palą w piecach odpadami, a te piece nie mają żadnego systemu kontroli spalin, to lepiej gdy w okolicy powstanie instalacja termicznego przekształcania, która według wyśrubowanych norm będzie pod kontrolą spalać odpady. Jak zauważyliśmy, w Zamościu ilość lokalnie wytwarzanych frakcji resztkowych, jest dokładnie taka sama jak podstawa zapotrzebowania miejskiej sieci ciepłowniczej. To jest też przyszłość. Jednostkowe emisje na 1 GJ (gigadżul) ciepła wyprodukowanego z takich frakcji resztkowych przy wymaganych przepisami bardzo dobrych systemach oczyszczania spalin, są niższe niż na węglu, biomasie i gazie. Rekomendujemy samorządom takie rozwiązanie w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Jest ogromne zainteresowanie samorządów tym rozwiązaniem, bo dziś za odbiór tony frakcji resztkowych muszą one płacić 500 zł, a dwa lata temu - zaledwie 100 zł. Niestety, Chiny się zamknęły się na odbiór takich frakcji resztkowych, nie da się już tam ich eksportować. Za to kraje Europy Zachodniej widząc wyzwania z zagospodarowaniem tego typu odpadów, wracają do termicznego przekształcania. Takie małe, lokalne rozwiązania są przyszłością, gdzie lokalnie wytworzone odpady po procesach recyklingu, są wykorzystywane do produkcji ciepła, zużywanego również lokalnie. My od termicznego przekształcania odpadów, jako ostatniego, uzupełniającego elementu gospodarki odpadami, nie uciekniemy. Niedawno Wielka Brytania przyjęła projekt podwojenia liczby spalarni i tego typu instalacje będą budowane też ze środków prywatnych.

Czy powinno się budować duże spalarnie śmieci, np. jedną na całą metropolię, czy raczej mniejsze?

Dr hab. inż. Grzegorz Wielgosiński, Politechnika Łódzka: Duże miały sens parę lat temu, gdy dominowały zmieszane odpady komunalne. Gdy jedną ścieżką procedowano na początku 12 instalacji, potem 11, a skończyło się na 6; drugą ścieżką, na poziomie lokalnym, decydowały się budowy instalacji mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów. Mniejsze pieniądze, wiele osób uwierzyło propagandzie, że MBP to najlepsze rozwiązanie na świecie, a Niemcy będą je rozszerzali, a spalarnie zamykali. W rezultacie 157 instalacji tego typu w Polsce powstało. Wydajność tych instalacji jest większa niż ilość odpadów oficjalnie powstających w Polsce. Jest to największa ilość instalacji MBP w Europie. Wpakowaliśmy się w drogi system. Dziś w Niemczech pracuje 101 spalarni. W Polsce pracuje 8 instalacji, które spalają ok. 1,2 mln ton odpadów, a powinniśmy spalać ok. 3 mln, czyli na 2 mln jest jeszcze miejsce.,Ponieważ mamy dużo instalacji MBP, to należy budować mniejsze spalarnie położone blisko tych instalacji. Przeciwnicy spalarni przez wszystkie przypadki odmieniają hasło „rakotwórcze dioksyny”, tymczasem wiadomo, że od 2003 r. dioksyny nie są kancerogenne dla człowieka. Jeśli wzrasta liczba zachorowań na choroby nowotworowe, to nie od dioksyn, a od wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, czyli benzopirenu z naszych piecyków domowych, w których palimy wszystkim, a czasami węglem też.

Zobaczcie koniecznie

Dlaczego dochodzi do tragicznych wypadków TIRów?

O sprawnej komunikacji w biznesie na Uniwersytecie Ekonomicznym

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera