Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzaty Skórskiej sentymentalna podróż ze znanymi osobami po Bielsku-Białej

Jacek Drost
Jacek Drost
Promocja książki Małgorzaty Skórskiej odbyła się w poniedziałek w bielskim Urzędzie Miejskim.
Promocja książki Małgorzaty Skórskiej odbyła się w poniedziałek w bielskim Urzędzie Miejskim. Jacek Kachel/Wydział Prasowy UMBB
Rozmowa z Małgorzatą Ireną Skórską, absolwentką filologii polskiej, dziennikarką, medioznawczynią, a także autorką książki „Sentymentalna podróż do młodości. Znani i lubiani z Bielska-Białej”, która zawiera 16 wywiadów ze znanymi ludźmi ze świata kina, teatru, muzyki, kabaretu i polityki . Promocja książki odbyła się poniedziałek w bielskim Urzędzie Miejskim.

Woli pani zadawać pytania czy na nie odpowiadać?

Dziwnie się czuję właśnie w roli osoby odpowiadającej, bo z reguły to ja zadaję pytania. Zdecydowanie jest to dla mnie nowe doświadczenie.

Spytałem o to, bo jest pani autorką książki „Sentymentalna podróż do młodości. Znani i lubiani z Bielska-Białej”, która składa się z wywiadów ze znanymi ludźmi i to pani zadaje w niej pytania. Skąd w ogóle wziął się pomysł na taką książkę?

Na pewno rozmowy, wywiady ze znanymi, ciekawymi osobami to moja pasja. Tak naprawdę wszystko rozpoczęło się od spotkania z panem Bogdanem Smoleniem. To był pierwszy wywiad, który uświadomił mi, że z Bielska-Białej pochodzi wiele interesujących osób - to artyści z różnych kręgów, sportowcy, politycy. Część wywiadów została wcześniej opublikowana w „Kalendarzu Beskidzkim”.

Kiedy wykrystalizował się pomysł, że może postać taka książka?

W pewnym momencie zauważyłam, że tych rozmów mam całkiem sporo i taka koncepcja pojawiła się zupełnie niespodziewanie. Podczas powrotu z dziennikarskiego spotkania w Katowicach redaktor Jan Picheta podsunął pomysł, żeby te rozmowy wydać w formie książki. Sama także zastanawiałam się czy z cyklu wywiadów można stworzyć coś większego, bo w pewnym sensie kolekcjonowałam wywiady przez wiele lat, cały czas przeprowadzałam także nowe rozmowy. Zielone światło dał mi Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, wsparła mnie Książnica Beskidzka, ogromne podziękowania kieruję do pani wicedyrektor Katarzyny Rychały. Jednak dopiero po otrzymaniu recenzji napisanej przez panią profesor Annę Węgrzyniak zrozumiałam, że ten materiał nadaje się na książkę, bo - szczerze mówiąc - bardzo krytycznie podchodzę do swojej twórczości.

Długo trwały prace nad książką?

Bardzo, ponieważ niektóre wywiady zostały przeprowadzone kilka lat temu, na przykład z panem Smoleniem, z panią Marią Koterbską rozmawiałam ponad dwa lata temu. Dość często dzwoniłam do pani Marii i z reguły otrzymywałam odpowiedź, że właściwie wszystko już powiedziała, pan Frankl napisał książkę „Karuzela mojego życia”, a pani Maria zasłaniała się swoim złym samopoczuciem. Ale okazało się, że taki wywiad mogłam jednak zrobić dzięki uprzejmości pana Romana Frankla, z którym nawiązałam kontakt. Przyjechał kiedyś z Wiednia w odwiedziny do rodziców. Pamiętam jak w pewną niedzielę otworzył mi drzwi,jak pani Koterbska z uśmiechem na twarzy przyjęła mnie. Na początku miałam problem, bo nie wiedziałam, co zrobić, gdyż zaczęła się układać rozmowa mamy z synem, w pewnym momencie pani Maria zupełnie nie dopuszczała pana Romana do słowa, fantastycznie się przekomarzali, widać było piękną relację matki z synem. Narodził się więc pomysł, żeby zrobić osobną rozmowę z panem Franklem. Długo czekałam także na rozmowę z panem Jerzym Stuhrem. To był okres, kiedy pan Jerzy chorował i zupełnie zamknął się na media. Dwa lata czekałam na rozmowę z nim, ale udało się. Spotkaliśmy się w kawiarni, niedaleko Teatru Starego w Krakowie. Wynikła wówczas zabawna sytuacja, ponieważ czekając w kawiarni na pana Stuhra byłam przekonana, że się spóźni lub zrezygnował ze spotkania. Okazało się, że siedzieliśmy za tym samym filarem, czekając na siebie. To było bardzo zabawne. Później długo rozmawialiśmy o przeszłości, pan Stuhr z uśmiechem na twarzy wspominał dawne czasy - dzieciństwo, młodość, rodziców.

Nie przeocz

Jakie wrażenie zrobiły na pani te osoby?

Moi rozmówcy - jak zauważyła pani profesor Węgrzyniak - nie są celebrytami. Osiągnęli sukces dzięki ciężkiej pracy. Jedna rozmowa była dla mnie bardzo trudna. To była rozmowa z panem Smoleniem. Z tym także wiąże się zabawna historia. Nim doszło do spotkania, kontaktowałam się przez fundację pana Smolenia. Pewnego razu telefon odebrał, wydawało mi się, znajomy głos, aczkolwiek to była kobieta. Proszę sobie wyobrazić, że pan Smoleń udawał, że jest panią z fundacji, w pewnym momencie go rozszyfrowałam, to był taki jego żart. Później przyjechałam pociągiem do Baranówka. Na dworcu czekał na mnie czarny pick-up, w którym siedział pan Smoleń. Jadąc ze mną do domu opowiadał różne żarty w charakterystycznym swoim stylu. Rozmowę przeprowadziłam w domy pana Smolenia. To była dla mnie trudna rozmowa, bo pan Smoleń nie był zbyt rozmowny. Był znanym satyrykiem, który przez cały czas żartował, ale jednak gdzieś pod tym niewidzialnym płaszczem ukrywał się jakiś smutek. Miał za sobą trudny okres w życiu, gdzieś coś takiego wyczuwałam, mimo to w pewnym momencie otworzył się i zaczął przypominać sobie różne historie. Patrząc przez pryzmat innych rozmów muszę podkreślić, że to są zwyczajni ludzie, którzy osiągnęli sukces i tych ludzi jest niemało, wielu z nich jeszcze nieodkrytych. Bielsko-Biała jest jakąś wytwórnią talentów.

Kierowała się pani jakimś kluczem dobierając swoich rozmówców?

Nie kierowałam się żadnym kluczem. Wszystko rodziło się naturalnie, może nawet bez planu. Miałam pomysły na rozmowy z zupełnie innymi osobami. Natomiast tak się sytuacja potoczyła, do tych osób, które znalazły się w książce, udało mi się bezpośrednio dotrzeć. Z wielką sympatią wspominam swoją rozmowę z panem Zbigniewem Preisnerem czy Tamarą Kalinowską, siostrą Zbigniewa Preisnera, a także rozmowę z panem Henrykiem Talarem. Ze względu na sytuację związaną z pandemią rozmawiałam z panem Talarem przez telefon. Trwała bardzo długo i była to dla mnie uczta duchowa. Zresztą podobnie było podczas rozmowy z panem Stanisławem Janickim, który po wielu latach powrócił do Bielska-Białej i tutaj mieszka.

Jakie miasto wyłania się z opowieści znanych bielszczan?

Mówiąc o mieście przez pryzmat wspomnień jawi się jako kraina z dzieciństwa, miejsce magiczne, Arkadia. Pan Talar mówił o takiej odskoczni , trampolinie, z której wyruszyli w świat. Na przykład pani Urszula Dudziak urodziła się Straconce, obecnie prestiżowej dzielnicy Bielska-Białej, ale często wspomina Straconkę i wiem, że po latach pani Dudziak szukała tam dawnych szlaków z przeszłości, dzieciństwa. Nawet w jej książce „Wyśpiewam Wam wszystko” także pojawiają się elementy związane z Beskidami, głównie ze Straconką, w nawiązaniu do Bielska-Białej. Z kolei pani Lucyna Malec, aktorka Teatru Kwadrat, znana z seriali „na Wspólnej”, wspomina Bielsko-Białą, początki w zespole „Alert”, gdzie został odkryty jej talent.

Czy była jakaś osoba, do której nie udało się pani dotrzeć?

Tak, chciałam zrobić rozmowę z panią Beatą Przybytek, znanym jazzowym głosem, ale jest osobą bardzo zajętą, więc nie udało mi się zrobić wywiadu. Może uda się nam porozmawiać w przyszłości. Udało mi się natomiast porozmawiać z Renatą Przemyk, która także jest bielszczanką, ma silny głos i kiedyś często śpiewała w kościele Opatrzności Bożej w Białej, o czym mówiła jej mama.

Długo przygotowuje się pani do wywiadów?

Sentymentalna podróż do Bielska-Białej to specyficzny temat. Przygotowując się do rozmów nie zostałam wyposażona wcześniej w odpowiednią wiedzę, bo nie była takich materiałów. Często bazuję po prostu na pamięci moich bohaterów i staram się w jakiś sposób na jakieś tropy. Musiałam się przygotować do wywiadu z panią Marią Koterbską. Umowa była taka, że przeczytam książkę „Karuzela mojego życia”.

Myśli pani, że bielszczanie mają świadomość, iż z tego miasta pochodzi tyle znakomitych osobistości?

Myślę, że do końca nie mają takiej wiedzy. Znają Marię Koterbską i może jeszcze ze dwa, trzy nazwiska, a reszty nie.

Dlaczego zdecydowała się pani pokazać swoich rozmówców akurat poprzez pryzmat wywiadów ?

Bardzo lubię rozmawiać z ludźmi. Nie powinnam o sobie mówić, ale ktoś kiedyś stwierdził, że mam zdolność oswajania swojego rozmówcy. Osoby, z którymi przeprowadziłam rozmowy zaufały mi. To nie było tak, że atakowałam je pytaniami. Po prostu to był specyficzny temat - sentymentalna podróż do młodości. Myślę, że dla niektórych rozmowa o przeszłości była bardzo dużą przyjemnością. Wybrałam taka formę, bo cenię sobie kontakt z żywym człowiekiem i rozmowy, wywiady - jak już powiedziałam na początku - to moja pasja. Forma rozmowy była także konieczna, bo od razu wprowadza w temat i jest taką relacją z przeszłości. Myślę też, że ta książka jest taką skarbnicą wiedzy. Czytając ją poruszamy się takim szlakiem wspomnień. Mam nadzieję, że mieszkańcy Bielska-Białej, miłośnicy miasta, odnajdą na tej mapie wspomnień także jakieś swoje wspomnienia, przypomną sobie nazwiska autorytetów z przeszłości, ze słynnych liceów - Kopernika czy Asnyka, może Teatru Polskiego, teatru Banialuka.

Gdzie można nabyć pani książkę?

Można ją kupić w księgarni Klimczok w Bielsku-Białej. Chciałam podkreślić, że to nie jest komercyjny projekt, lecz publikacja okolicznościowa z okazji 70. rocznicy połączenia Bielska i Białej. Przyznam szczerze, że kiedy pisałam książkę, nie sądziłam, iż zostanie opublikowana w takim jubileuszowym roku dla miasta.

Musisz to wiedzieć

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera