Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały cud Wielkiej Wojny. Przesławny rozejm w Boże Narodzenie 1914 [HISTORIA DZ]

Tomasz Borówka
Boże Narodzenie 1914. Politycy nie potrafili się dogadać i położyć kresu trwajacej na frontach rzezi. Zrobili to jednak żołnierze. Prości ludzie, których zbliżył do siebie wspólny los. Bożonarodzeniowy rozejm był prawdziwym cudem. Szkoda, że jak to zwykle cud - krótkotrwałym.

100 lat temu w Europie szalała Wielka Wojna. O jej losach nie przesadziły stoczone latem, krwawe bitwy nad Marną i pod Tannenbergiem, ani też jesienne, wielotygodniowe zmagania pod Ypres i Łodzią. Stało się jasne, że wojna nie skończy się przed Bożym Narodzeniem, mimo iż papież Benedykt XV wzywał wszystkie walczące strony, by zasiadły do stołu rokowań. Nic z tego nie wyszło. Nie zdały się na nic również papieskie apele, by zawrzeć zawieszenie broni przynajmniej na czas Świąt. Politycy i wojskowi w sztabach nie chcieli o tym słyszeć. Rosjanie stwierdzili, że prawosławne Boże Narodzenie przypada zresztą w inne dni. Pojednawczą sugestię papieża, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by wstrzymać ogień tak w katolickie, jak i prawosławne Święta, zignorowano.

A jednak na froncie w to wojenne Boże Narodzenie zdarzały się cuda: żołnierze stron walczących stron dostrzegali we wrogach bliźnich; ludzi takich jak oni i połączonych wspólnym losem. Zapominali o zabijaniu i wyciągali ku sobie ręce. Zatriumfowała inicjatywa oddolna.

Szeregowy Frank Sumpter wspominał:

I wtedy usłyszeliśmy, jak Niemcy śpiewają "Cicha noc, święta noc", a po chwili nadeszła od nich wiadomość - życzenia "Wesołych świąt". Więc my też posłaliśmy im życzenia.
Kiedy oni śpiewali, któryś z chłopaków powiedział: "Dołączmy do nich", więc dołączyliśmy się i kiedy my śpiewaliśmy, oni przestawali. A kiedy my kończyliśmy, oni zaczynali od nowa. Nagle któryś z Niemców wyskoczył z okopu i krzyknął: "Wesołych Świąt, Tommy". Rzecz jasna nasi chłopcy od razu stwierdzili, że skoro on to zrobił, to my też możemy, po czym jeden po drugim wyszliśmy z okopów. Starszy sierżant wrzasnął "Wracać!", ale my rzuciliśmy tylko "Cicho, sierżancie, są święta", i wszyscy podeszliśmy do okopów.

Podobnie uczynili Niemcy. Po chwili dotychczasowi wrogowie ściskali sobie ręce i gawędzili jak najlepsi przyjaciele. Jeden z nowych przyjaciół Sumptera okazał się pracującym przed wojną w Londynie znajomym jego wuja. Oficerowie usiłowali przerwać to bratanie się, jednak ich rozkazy ignorowano.

Sumpter opowiadał dalej:

W rozmowach z Niemcami nie wspominaliśmy o wojnie. Mówiliśmy o rodzinach, ile mamy lat, ile to może potrwać i tego typu rzeczy.

Cud szerzył się wzdłuż frontu z prędkością światła Gwiazdy Betlejemskiej. Gdzieś tam Niemiec nawoływał z okopu do Anglików "Wy nie strzelacie, my nie strzelamy. To Boże Narodzenie. My chcemy pokoju, wy chcecie pokoju". Nie trzeba było długo czekać, a żołnierze wyszli sobie naprzeciw, spotykając się na ziemi niczyjej. Rozmawiali, śpiewali kolędy, wymieniali podarunki. Niemcy wystawili na przedpiersie okopu ustrojoną choinkę.

Josef Wentzl, skądinąd żołnierz pułku, w którym służył wówczas i gefrajter Hitler, tak opisuje swe spotkanie z Brytyjczykami:

Inny dał mi chustkę do nosa, trzeci napisał moje nazwisko na karcie poczty polowej, czwarty zapisał swój adres w moim notatniku. Żołnierze rozmawiali tak, jak umieli, i bardzo dobrze się traktowali. Pewien Anglik grał na harmonijce niemieckiego kolegi, inni tańczyli, jeszcze inni zaś z wielką dumą przymierzali niemiecką pikelhaubę.

Zaś por. Dougan Chater pisał tego dnia do matki:

Widziałem dziś, jak myślę, coś, czego jeszcze nikt nie widział. Około dziesiątej rano zerknąłem ponad parapetem i nagle ujrzałem dwóch Niemców machających w naszą stronę. Dwóch z nich wyskoczyło z okopu i szło ku nam. Właśnie do nich mierzyliśmy, gdy spostrzegliśmy, że są nieuzbrojeni. Jeden z naszych wyszedł im naprzeciw, a po kilku minutach cały obszar pomiędzy okopami był pełen żołnierzy i oficerów, którzy podawali sobie ręce i składali życzenia szczęśliwych świąt.

Z kolei por. Edward Hulse relacjonuje:

Zaczęliśmy rozmawiać z Niemcami, którzy pragnęli zawieszenia broni na okres świąt. Zwiadowca F. Murker wyszedł z okopów i spotkał niemiecki patrol. Poczęstowali go szklanką whisky i cygarami oraz przekazali wiadomość, że jeśli my przestaniemy strzelać, to i oni postąpią tak samo.

O świątecznym poranku Niemcy wyszli z okopów i ruszyli ku wrogim zasiekom. Miast strzałami przyjęto ich śliwkowym puddingiem, który wielce przypadł im do gustu. Żołnierze obu stron wymieniali odznaki i obdarowywali się innymi suwenirami. Uzgodniono kwestię pochówku leżących na ziemi niczyjej Brytyjczyków i wspólnie wysłuchano modlitw kapłanów. Tu i tam śpiewano (w repertuarze bywało nie tylko standardowe "Wacht am Rhein" ale i klasyczni "Dwaj grenadierzy"). Wspólnie kopano piłkę. Brytyjski fryzjer-amator przycinał koledze-Niemcowi frontowe kudły...

Nie tylko Brytyjczycy potrafili wyciągnąć dłonie do Niemców. Gdzieniegdzie czynili to również Francuzi i Belgowie, było nie było mający z okupującymi ich ziemie "Boszami" wyższe aniżeli wyspiarze rachunki do wyrównania. Nawet jednak na ich odcinkach frontu zdarzało się, że solidarnie grzebano poległych, niezależnie od mundurów, i nawzajem obdarowywano się cygarami czy czekoladą.

Niestety, meldunki o tym, co się wyrabia na pierwszej linii, dotarły w końcu do wysokich dowództw. Dla ulokowanych w komfortowych kwaterach na bezpiecznych tyłach generalskich szarż było to nie do przyjęcia. Jak opowiada sierżant George Ashurst:

Wydano rozkaz otwarcia ognia: strzelać miała artyleria, karabiny maszynowe, oficerowie ze swych rewolwerów. W ten sposób wojna zaczęła się na nowo. Przeklinaliśmy tych cholernych generałów jak diabli.

Wśród adresatów tych przekleństw frontowej braci był sam marszałek sir John French, dowódca Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych na kontynencie, który osobiście wydał rozkaz "zapobiegania" fraternizacji z Nimcami. Dla Brytyjczyków w okopach szokiem była również reakcja opinii publicznej w kraju. Ashurst wspomina:

Później dotarły do nas angielskie gazety, w których oskarżano nas o bratanie się z wrogiem: duchowni oskarżają nas o bratanie się z wrogiem, podczas gdy w dzień Bożego Narodzenia trwał rozejm. Napisałem do domu i wygarnąłem wszystko mojej rodzinie. Że ci wszyscy duchowni i inni piszący do gazet przydaliby się nam tutaj. Że mogliby stanąć przed nami zamiast Prusaków, a my posłalibyśmy im serię za wygadywanie takich bzdur, co tak łatwo przychodzi, kiedy się siedzi w ciepełku w bezpiecznej Anglii.

Niemieckie sztaby na rozejm spoglądały równie krzywym okiem. Szeregowy Henry Williamson z Londyńskiej Brygady Strzelców wspomina, jak nowi przyjaciele-wrogowie ostrzegali, że w związku ze spodziewaną inspekcją z jakiegoś wysokiego, sztabowego szczebla będą musieli postrzelać trochę z karabinów maszynowych. Niemcy obiecywali, że będą mierzyć wysoko, lecz prosili, by na wszelki wypadek poszukać sobie porządnego schronienia. Frontowa przyjaźń trwała, dopóki znajomkowie nie zostali zluzowani przez inne oddziały. Wtedy niestety piekło rozpętało się znowu.

W tym samym czasie żołnierze 1 Brygady Legionów walczyli w bitwie pod Łowczówkiem. Im w Noc Wigilijną carscy żołnierze w rosyjskich okopach nieopodal bywali bliscy w sposób szczególny. Wspomina ppor. dr Falicjan Sławoj Składkowski, późniejszy ostatni premier II RP):

W tę noc wigilijną chłopcy nasi w okopach zaczęli śpiewać "Bóg się rodzi"... I oto z okopów rosyjskich Polacy, których dużo jest w dywizjach syberyjskich, podchwycili słowa pieśni i poszła w niebo z dwóch wrogich okopów!
Gdy nasi po wspólnym odśpiewaniu kolęd krzyknęli "Poddajcie się, tam, wy Polacy!" nastała chwila ciszy, a później - już po rosyjsku "Sibirskije striełki nie sdajutsia".

Gdyż okrutna Wielka Wojna trwała dalej...

Literatura:
Max Arthur, Świadkowie. Zapomniane głosy. Pierwsza wojna światowa, Wydawnictwo R-M, Warszawa 2013
Martin Gilbert, Pierwsza wojna światowa, Zysk i S-ka, Poznań 2003
Felicjan Sławoj Składkowski, Moja służba w Brygadzie, Bellona, Warszawa 1990
Thomas Weber, Pierwsza wojna Hitlera, Rebis, Poznań 2011

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!