Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mały krok do Ekstraklasy. Podbeskidzie pokazało góralski charakter

Przemysław Drewniak
Przemysław Drewniak
Piłkarze Podbeskidzia mogą być zadowoleni z punktu wywalczonego w starciu z Miedzią
Piłkarze Podbeskidzia mogą być zadowoleni z punktu wywalczonego w starciu z Miedzią Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
Zakończenie zwycięskiej serii zazwyczaj wytrąca z impetu i gasi rosnące morale, ale w przypadku Podbeskidzia było zupełnie inaczej. Choć Góralom nie udało się wygrać piąty raz z rzędu, to z Legnicy wrócili jako moralni zwycięzcy - mimo piętrzących się w trakcie gry przeciwności, wywalczyli cenny remis.

Zaczęło się od kontrowersyjnych decyzji sędziego Piotra Urbana w pierwszej połowie. Arbiter z Warszawy nie uznał trafienia Bartosza Jarocha, dopatrując się faulu Kornela Osyry, i podyktował rzut karny po faulu na Kacprze Kostorzu. Powtórki pokazały, że Jaroch położył rękę na plecach byłego kolegi z drużyny, ale czy spowodował jego upadek? Akcja ta przypominała nieco słynną decyzję Howarda Webba z meczu Austria-Polska, od którego w piątek mijało zresztą równe 12 lat. - Sytuacja z golem była dla nas jednoznaczna, uważamy, że strzeliliśmy go prawidłowo. Decyzja o rzucie karnym też była bardzo dyskusyjna - stwierdził Rafał Figiel.

W efekcie, mimo przewagi Podbeskidzia, do przerwy był remis - Marquitos wykorzystał jedenastkę, odpowiadając na zdobytą kilka minut wcześniej bramkę Karola Danielaka, który ma na swoim koncie już 11 goli i walczy o koronę króla strzelców. Do prowadzącego w klasyfikacji duetu Omran Haydary - Fabian Piasecki traci tylko jedno trafienie.

Po zmianie stron gościom nadal szło jak pod górkę, ale tym razem przez własną niefrasobliwość. Podbeskidzie miało trzy stuprocentowe szanse, ale dwóch nie wykorzystał Marko Roginić, raz trafiając w obrońcę, innym razem główkując w słupek, a dobijający jego strzał Łukasz Sierpina przestrzelił z pięciu metrów, mając przed sobą niemal pustą bramkę. - Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, sytuacja na boisku by się uspokoiła i być może wszystko potoczyłoby się inaczej - mówił drugi trener Hubert Kościukiewicz, zastępujący na ławce zawieszonego Krzysztofa Brede.

Spokojnie jednak nie było, a lont podpalił Martin Polaček. Słowacki bramkarz dostał czerwoną kartkę po zagraniu ręką przed polem karnym, a Miedź nabrała wiatru w żagle i osiągnęła przewagę. Po rzucie rożnym niefortunną interwencję zaliczył Dmytro Bashlai, pakując piłkę do własnej bramki. Wydawało się, że Podbeskidzie przegra pierwszy raz w tym roku, ale ukraiński obrońca zrehabilitował się w najlepszy możliwy sposób - w doliczonym czasie gry po znakomitym dośrodkowaniu Figla zdobył swoją drugą bramkę w tym sezonie i rzutem na taśmę dał Podbeskidziu remis. - Takie sytuacje scalają drużynę i budują pewność siebie. Wywozimy z Legnicy bardzo cenny punkt - zaznaczył Figiel.

Pomocnik bielszczan miał rację, bo w sobotę swój mecz przegrała Warta Poznań i Górale zyskali punkt nad rywalem z Wielkopolski. Delikatnie przybliżyli się tym samym do ekstraklasy.

Wznowiona po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa pierwsza liga nie zwalnia tempa. Podbeskidzie wraca do gry już we wtorek (g. 18:10), gdy podejmie u siebie Puszczę Niepołomice.

Miedź - Podbeskidzie - zobacz relację i protokół z piątkowego meczu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera